[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Stracony czas, zniszczenia torów od hamulców bezpieczeństwa, godziny przeszukiwań baz danych w celu znalezienia winowajcy.Nie złapali jej.- Nigdy niczego nie znaleźli.- Erdra była z siebie znacznie bardziej zadowolona, niż powinna być jako osoba, która rozpętała taką aferę.- Gdy coś się stanie, pociągi muszą zatrzymać się na wypadek zagrożenia i trzeba znaleźć przyczynę awarii.Gdyby rzeczywiście był tam jakiś wrak, to następny pociąg zaryłby prosto w niego.Powinni się cieszyć, że zdjęłam im z głowy ten problem.Sassinak obserwowała dziewczynę.Chciałaby ją mieć przez parę tygodni na swym okręcie.Choć była zdolna, potrzebowała kogoś, kto by ją skierował na drogę rozsądku.- A w ogóle - mówiła słodkim głosem Erdra, chrupiąc frytki - dlaczego pani okręt odleciał bez pani?- Proszę? - Sassinak zdołała zdusić krzyk, który wyrwał się jej z gardła.- Pani okręt, ten krążownik.W wiadomościach podali, że urwali się z portu i zniknęli, bredząc coś o flocie najeźdźcy.U kapitana podejrzewa się zatrucie jakimś narkotykiem, wirusem czy czymś innym przywleczonym z Irety.Tym samym, co skłoniło panią do zabicia admirała.Przez moment myśli Sassinak nie potrafiły znaleźć ujścia w słowach.Opanowała ją wściekłość zmieszana ze strachem.Jak mogli zostawić ją samą? Była pewna, że jeśli wyśle sygnał, Arly go odbierze.Potem pomyślała z niejakim triumfem, że miała rację: działo się więcej, niż ktokolwiek przypuszczał.A ci głupcy z bezpieki wkrótce przeżyją coś znacznie gorszego niż ogień krążownika Floty.Uspokoiła oddech i z wysiłkiem odparła:- Nie zabiłam żadnego admirała.- Ale z chęcią zabiłabym ciebie, pomyślała o Erdrze, która najwyraźniej nie przejawiała zdolności telepatycznych, ponieważ nadal się uśmiechała.- Kończycie już? - Grupka poirytowanych mężczyzn wyglądających na urzędników czekała niecierpliwie, trzymając torebki frytek, z których tłuszcz wyciekał im na pałce.- Ależ oczywiście- Gerstan wstał równie szybko, jak reszta.- Chodźmy pogadać gdzie indziej.Sassinak poczuła się jak kwoka wśród piskląt i szybkę przejęła komendę nad grupą.Miała nadzieję, że Aygar ruszy w ślad za nią.Znaleźli się z powrotem w pochyłym tunelu i przeszli do wąskiego korytarza usługowego.Głosy jej towarzyszy dobiegały z pewnego oddalenia, lecz Sassinak nie zawracała sobie tym głowy.Miała o czym myśleć.Arly na pewno nie wzięłaby Zaid-Dayana bez powodu.Lecz oprócz ogromnej chęci, by znaleźć się na pokładzie właśnie teraz, kiedy coś mogło stać się okrętowi, w jej myślach Uparcie powracały; słowa “sąd wojskowy".Nie było usprawiedliwienia dla kapitana, którego zabrakło na pokładzie podczas akcji - oprócz jego śmierci,Zapukała umówionym sygnałem i właz od razu się otworzył.Wprowadziła ich do środka.Gdy klapa zamknęła się za nimi, stanęli oko w oko z bronią.- A to co? - zdumiał się Gerstin.- Środki ostrożności - odparła Sassinak.Do Corisa zaś j rzekła: -Nikt nas nie widział, nie mieliśmy żadnych problemów.J Ci tu paplali trochę w barze, ale było tam pełno ludzi.Niej oczekują żadnych niespodzianek.- Znów zwróciła się do studentów.- Chcieliście konspiracji? No to ją macie.Oni - machnęła ręką na zbieraninę obdartusów - to nasi współspiskowcy.Uciekinierzy.Byli niewolnicy.Biedacy i włóczędzy tego miasta, którym podobno chcecie pomóc, szykując zamach.Po ich minach poznała, że studenci po raz pierwszy spotkali się z mieszkańcami podziemi.Na szczęście żaden z nich nie zaczął się wycofywać,- Jesteś pewna tej czwórki? - spytał Coris.- Nie całkiem, ale zaraz się okaże, czy Erdra jest tak dobra, jak twierdzi Gerstan.- Coris skinął głową.Sassinak zwróciła się do Erdry.- Czy w wiadomościach podali jakieś szczegóły dotyczące odlotu okrętu? Dlaczego do tego doszło?- Nie, niezupełnie.- Erdra miała już mniej pewny siebie głos.Może zorientowała się, że ta bron była prawdziwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]