[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże koniec nie nadszedł tak szybko.Podobnie zresztą jak, ku zdziwieniuDavida, ostateczne załamanie Geralda, który jeszcze przez cały kwiecień i majbył niezwykle rozmowny, chociaż w każdej wolnej chwili można go byłozobaczyć zapisującego coś skrzętnie w notesie.2 czerwca Gerald wysłał do Ministerstwa Wojny w Londynie plik odręcznienapisanych materiałów i ta przesyłka zamknęła pewien rozdział jego życia.Tejnocy położył się na swojej pryczy, a jakiś dochodzący z oddali głos powiedziałmu, że nie ma już potrzeby wstawać, i nagle pogrążył się we wspaniałej, kojącejciszy.Tak więc Gerald Ramsmore, człowiek odmawiający służby wojskowej zewzględów sumienia, został powołany nie przed komisję wojskową, ale lekarską,której decyzją znalazł się w szpitalu, gdzie do woli wylegiwał się w łóżku,ponieważ wszelkie próby namówienia go do opuszczenia posłania kończyły sięatakiem agresji.Odurzonego środkami uspokajającymi, na noszach przetransportowano go doAnglii, gdzie natychmiast został skierowany do szpitala.Tak więc nie wiedziałnic o planach państw sprzymierzonych, gotujących się do powtórnego natarcia,które ostatecznie nastąpiło w sierpniu, ani o zawieszeniu broni podpisanym 11listopada.Część drugaRozdział pierwszyGdzie są robotnicy?- Dałem im wolne.Pózniej przyjdzie Rob, żeby mi pomóc.Z okazjizwycięstwa w Hollow urządzają małe przyjęcie.- Jest trzecia po południu.- Wiem o tym doskonale.- Nakładasz na siebie zbyt wiele obowiązków.Obydwaj stali przy wejściuniegdyś prowadzącym do starej stodoły.Carl zrobił kilka kroków do przodu,jakby chciał zwiększyć istniejący między nimi dystans.- Tak, rzeczywiście, alenie byłoby takiej konieczności, gdyby wiele lat temu nie zrzucił pan na mniecałej odpowiedzialności za farmę - powiedział, biorąc głęboki oddech.- Kiedy ostatnio, jeśli wolno mi o to spytać, zrobił pan cokolwiek sam na tympodwórzu? Przechodzi pan tędy tylko gdy pana gdzieś niesie.Twarz Warda ze złości stała się prawie purpurowa.- Zapominasz, z kim rozmawiasz - warknął.- Bynajmniej.Doskonałe pamiętam, z kim rozmawiam.Wiem tylko, żedziesięć łat temu nie śmiałbym się tak odezwać.Ale teraz, kiedy nic i nikt nieobchodzi pana w najmniejszym stopniu, uważam za swój obowiązek powiedzieć,co o tym wszystkim myślę.Od dawna już chciałem to zrobić, a dzisiaj nadarzyłasię ku temu doskonała okazja.Pracuję dla pana od trzydziestu lat i dzięki mnie tafarma nie tylko nie popadła w ruinę, ale również zaczęła przynosić znacznedochody.O tak - zatoczył ręką szeroko, jakby zrzucał z ramion jakiś ciężar.- Towłaśnie ta moja połowa.Ale mam to w nosie.Mógłbym stąd odejść choćby dziś,a pracownicy poszliby za mną.- Ha! Poszedłbyś na swoje? Nie rozśmieszaj mnie.Czym byś im zapłacił?Moim ludziom.ubranym w zajęczą skórkę?- Umawialiśmy się, że będę dostawał część dochodów powyżej pewnej sumy -po chwili Carl odezwał się cicho, lodowatym tonem.- Tak, a poza tym mieliśmyz Patsy swoje pensje, więc trochę zaoszczędziliśmy.- Ha! Zaoszczędziliście.Wiem doskonale, o jakie sumy chodzi.I o czym tumówić? Nie byłbyś w stanie utrzymać domu i gospodarstwa z jednymparobkiem, nie wspominając o zwierzętach.Carl zacisnął zęby.Wiedział, że Ward ma rację.Ale w końcu od czegoś trzebazacząć, a przecież mógłby liczyć na Mike'a i McNabba.Oni poszliby za nim zamarny grosz, a nawet i bez tego.Nagle coś mu przyszło do głowy.Nie pamiętał,gdzie o tym usłyszał, najpewniej Janie rozgłaszała takie wieści, ale przecieżmożna było znalezć pracę w Hall, szczególnie że młody panicz z pewnościąniedługo poczuje się na tyle dobrze, żeby wrócić do pracy.- Z pewnością niezaczynałbym od zera - usłyszał swoje słowa.- Mam pewną propozycję z Hall.Mają do objęcia kawałek ziemi i budynki gospodarcze, ktoś musi topoprowadzić.Ale ostrzegam pana, że robotnicy odejdą razem ze mną.Więc copan na to?Wardowi na chwilę odebrało mowę.Nie miał wątpliwości, że po odejściuCarla farma popadłaby w ruinę.Nie mógł jednak znieść takiego traktowania.-Gadanie - odpowiedział.- Ta kobieta nie ma dość pieniędzy, żeby wynająć kilkusłużących, a co dopiero wyposażyć farmę.Takiej wdzięczności się doczekałem.Zapominasz, ile dła ciebie zrobiłem.Mnie zawdzięczasz to, kim teraz jesteś.- Tego, kim jestem, w najmniejszym stopniu nie zawdzięczam panu, sir, bo oddnia, kiedy tu przybyłem, pracowałem na swoje utrzymanie, a nawet więcej.Topan jest mi coś winien, bo pan doprowadził moją żonę do kalectwa.Tak, tak,proszę o tym pamiętać.- Nie poczuwam się do tego.Chciałem uderzyć kogoś innego.Niedoprowadziłem twojej żony do kalectwa.Jak w ogóle śmiesz mówić coś takiego.- Będę to mówił i to nieraz, nawet na łożu śmierci.- Nachylił się i rzucił Wardowi w twarze.- Doprowadził pan moją żonę dokalectwa.Mógł ją pan zabić, tak samo zresztą jak dziecko, i to w zupełnie innysposób niż swoją córkę.Och, może pan robić zdziwioną minę, ale ja wiemswoje.Ward cofnął się kilka kroków i wymamrotał: - Nie! Chyba postradałeś rozum.Oszalałeś.Mógłbym cię podać do sądu za wysuwanie takich zarzutów.Chybawiesz o tym?- Nie zmartwiłbym się tym specjalnie.Widziałem, jak brał pan truciznę zpuszek.Ale popełnił pan jeden błąd.W szklance po mleku, która została naumywalce, był osad.A ja nie jestem jedyną osobą, która o tym wie.Mówiąc to, uświadomił sobie, że mógł wpędzić doktora w poważne tarapaty,więc dodał pośpiesznie: - Zawartość szklanki dałem do analizy chemicznej.I napapierze dostałem opis jej zawartości - zakończył, dając się ponieść wyobrazni.Carl widział teraz, jak Ward wyciąga rękę, aby oprzeć się o framugę drzwi,ale ten gest nie wzbudził jego współczucia.- Miał pan obsesję na punkcie swojejcórki - ciągnął.- Zresztą tak samo jak na punkcie żony.Pan nie mógł siępomylić.Pańska miłość do nich przerodziła się w manię.Ale co pan uczynił dladziecka, które urodziła pana córka, a którego pan jest dziadkiem bez względu nato, kto jest jego ojcem? Powiem teraz to, co gnębiło mnie od wiełu lat.DziękiBogu, dziewczynka nie odziedziczyła ani charakteru pańskiej żony, ani córki,chociaż pana zachowanie mogło ją wypaczyć.Bóg jeden wie, po kim ma takiecechy, ale to właśnie dzięki nim jest silna i zdecydowana i może się panuprzeciwstawić, bo nie boi się pana.Jak sama mówi, jedynym uczuciem, jakie w,stosunku do pana żywi, jest nienawiść.A to właśnie pan powinien wiedzieć, doczego może doprowadzić nienawiść.Pierwszą lekcję dostał pan od mieszkańcówwsi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]