[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze tylko kilka metrów korytarza dzieliło go odpokoju dziewczynki.Przystanął na chwilę i zerknął za siebie.Z tego miejsca podjęta na dole decyzjanie wydawała się już tak dobrym pomysłem, a świadomość, że w domu nie ma nikogo prócz Mar.- To już nie jest Marietta - zganił się.Zrobił kolejny krok.Skryta pod dywanikiem deskazatrzeszczała zdradziecko.Zamarł w bezruchu.I wtedy właśnie usłyszał warkot.Pies, potężny doberman, wyłonił się z cienia i błysnął szkarłatnymi ślepiami.Z na wpółrozwartego pyska skapywały białe płaty piany.Michaelo przerażony upuścił nóż.Bestia, jakby tylko na to czekając, ruszyła do przodu.Wułamku sekundy przewróciła mężczyznę i zatopiła pożółkłe kły w jego krtani.Trysnęła krew.* * *Gdyby ojciec Paolo miał w tej kwestii coś do powiedzenia, z pewnością nie wybrałby jezuity.Jak przystało na franciszkanina, darzył ten zakon szczerą i dogłębną niechęcią.Nie odpowiadały muich metody, przenikliwe spojrzenia i psychoanalityczne gierki.No i ten czwarty ślub, dający więcejprzywilejów niż ograniczeń.Oczywiście zdanie ojca Paola nie miało najmniejszego znaczenia.Bo czymże jest opiniaprostego gwardiana wobec decyzji Watykanu?Stojący po drugiej stronie biurka krótko ostrzyżony blondyn w koszuli z koloratką odchrząknął,dając do zrozumienia, że znudziło mu się kontemplowanie skromnie wyposażonego gabinetu.Ojciec Paolo uniósł głowę i oddał mu wizytówkę.Powoli zdjął okulary.Nie miał zamiaruproponować przybyszowi, by usiadł.Młody jest, postoi.- Cóż, ojcze Lokianie - wychrypiał zdartym od hymnów głosem.- Skoro tak chce Stolica, niezamierzam się sprzeciwiać.Ona wszak nieraz radziła sobie w podobnych sytuacjach.Tyle tylko, że niejestem przekonany, czy wiek - ostentacyjnie zmierzył młodego kapłana wzrokiem -a co za tym idzie,doświadczenie ojca jest.- Mam trzydzieści trzy lata, ojcze - przerwał jezuita.- Nasz Pan, będąc w tym wieku, zbawił81 / 94Jakub wiek - Kłamcaświat.Myślę, że z jego pomocą dam radę jednemu demonowi.Gwardian westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą.- Pycha jest atutem dla szatana.- Nie pycha, ojcze - zaprzeczył młody kapłan.- Wiara.Wszak, jak mówi apostoł, wszystko mogęw Chrystusie, który mnie umacnia.Franciszkanin kolejny raz westchnął.Z niemałym trudem wstał i ruszył w kierunku stojącej przyścianie szafy.Otworzył jedną z szuflad, by wyciągnąć niewielką teczkę.W porównaniu z innymi byłacieniutka.Mogła mieścić w sobie raptem parę stroniczek.Ale tylko tę ozdabiał czerwony pasek.Ojciec Paolo rozwiązał sznurek.Ostatni raz rzucił okiem na znajdujące się w środku zdjęcie, poczym podał dokumentację jezuicie.Ten, nie zaglądając do teczki, zamknął ją i włożył pod pachę.- Nawet ojciec nie spojrzy? - zdziwił się franciszkanin.Lokian wzruszył ramionami.- Zakładam, że będzie jeszcze w takim stanie, iż rozpoznam ją bez kłopotu - wyjaśnił.- Ajakbym miał się zgubić, zamknę oczy i dojdę po zapachu.Gdyby demony walczyły tak jak śmierdzą,już dawno rządziłyby niebem.- Ojciec chyba nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji! - nie wytrzymał gwardian.- Tasmarkula zamordowała własnego ojca! Poszczuła go psami!- Jednym psem - sprostował jezuita.- Dzieciaki robią gorsze rzeczy z byle powodu.Słyszałem,że w Teksasie dziesięciolatek zastrzelił ojca, bo ten nie chciał mu dać kieszonkowego.- Też opętany?- Raczej zdesperowany.W "Playboyu" prezentowali zdjęcia Julii Roberts.Ojciec Paolozaczerwienił się po czubki uszu.- Ależ.- zaczął, jednak Lokian nie pozwolił mu dokończyć.- Niech ojciec posłucha - powiedział lekko zniecierpliwionym głosem.- Kilka kilometrów stądjakiś demon posiadł ciało małej dziewczynki i z każdą chwilą rośnie w siłę.Proponuję więc, żeby dałmi ojciec coś do zjedzenia i wskazał drogę.Niczego więcej mi nie trzeba, toteż pewnie więcej mniejuż ojciec nie zobaczy.Proszę tylko o obiad i transport.W tej kolejności.Gwardian zastanawiał się przez chwilę.- Z tego, co słyszałem, nie ponosi ojciec zbyt długo tego obiadu.Jezuita sięgnął do kieszeni iwyciągnął pudełeczko wykałaczek.- Zaryzykuję.* * *Około dwudziestej samochód zatrzymał się przed domem Tonsich.Ojciec Lokian wszedł naganek i cichutko zastukał do drzwi.Otworzyła mu trzydziestoletnia kobieta o pociągłej twarzy iognistorudych włosach.Ich płomień wyraznie kontrastował z bielą wymęczonego brakiem snu oblicza.Na widok koloratki ożywiła się nieco.- Czy ksiądz jest.tym, na kogo czekamy? - Jej głos pełen był niepewności i bezsilnego smutku.Jezuita skinął głową.- Jestem egzorcystą - powiedział.- Przybywam z polecenia Ojca Zwiętego, by pomóc pani córce.W oczach kobiety błysnęły iskierki bólu.- To już nie jest moja mała Marietta.Ona.odeszła, a tam.Kapłan położył rękę na jej ramieniui uśmiechnął się.- Tam siedzi teraz ktoś, komu należy dać do zrozumienia, że pomysł z opętaniem pani córki niebył jego najlepszym.A nikt nie zrobi tego lepiej niż ja.Kobieta gwałtownie potrząsnęła głową.- Nawet ksiądz tam nie dojdzie - oznajmiła, a po jej policzkach spłynęły łzy.- Ten pies.Jezuitachwycił ją za podbródek i zmusił, by spojrzała mu w oczy.Kolejny raz skrzywił się w uśmiechu.- Proszę tu tylko zaczekać na mojego asystenta.ojca Michelangelo.Niech czeka na mnie podoknem - powiedział.- Resztę niech pani zostawi mnie.I niebiosom.Minął ją i pewnym krokiem ruszył w stronę schodów.Warczenie rozległo się, gdy dotarł do ichpołowy.Powoli i jakby od niechcenia uniósł głowę.Bestia stała nad nim, szczerząc dziko kły.Jezuita82 / 94Jakub wiek - Kłamcanie zwolnił ani na chwilę.Nie zatrzymał się nawet wtedy, gdy pies zacisnął szczęki na jego szyi, łapiącw pysk.powietrze.Doberman przechylił łeb z niedowierzaniem i nagle popchnięty siłą potężnegokopnięcia pomknął w dół.Wylądował gdzieś pomiędzy trzecim a czwartym stopniem.Z pękniętejczaszki wyciekła stróżka krwi.Stojąca u szczytu schodów półprzezroczysta sylwetka na powrót stała się ojcem Lokianem.Jezuita przechylił gwałtownie głowę, aż chrupnęły kręgi, włożył do ust wykałaczkę i powoli ruszył wgłąb korytarza.Zatrzymał się przy sporych rozmiarów lustrze wiszącym nad zabytkowym sekretarzykiem.Odsunął marynarkę.Do pasa miał zamocowaną skórzaną torebkę z Pismem Zwiętym i drewnianymkrzyżem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]