[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żył przecież Myna, który wiedział, gdzie jest bogactwo, które tak długo i starannie ukrywał Wataj.I jeśli nie zdoła Myna sam zdobyć Czerwieni, a z nią skarbu Scytów, to przecież może tajemnicę przekazać swym synom, a będzie zapewne miał ich wielu, bo jest jeszcze młody.Synowie Myny nie okażą się takimi niezgułami jak synowie Wataja i kiedyś – być może – przy czyjejś pomocy zdołają zdobyć Czerwień, a z nią i to, czego nikt poza nim nigdy nie miał oglądać.Nękany takimi myślami pewnego dnia zapragnął Wataj zniszczyć Mynę.Dlatego jesienią ubiegłego roku z radością przyjął od Svatopluka wieść, że władca Wielkiej Morawy zamierza wiosną uderzyć na Piastunowego syna, Awdańca, i odebrać zagarniętą przez niego Wrocławie i Ziemię Ślęzan.Była to wspaniała okazja, aby także wziąć udział w planowanej przez Svatopluka wyprawie wojennej, uderzyć na Ziemię Sandomirską zagarniętą przez Piastuna, a tym samym wciągnąć do wojny samego Dago Piastuna, a z nim znajdującego się pod jego opieką zdradzieckiego Mynę.To bowiem wydawało się pewne, że jeśli w obronie Awdańca, a także Ziemi Sandomirskiej, wystąpi sam Dago Piastun, musi dojść do wojny między Polanami i Rzeszą Morawską.Zwycięstwo zaś Morawian było dla Wataja więcej niż pewne.Podobnie pewne zdało się Watajowi zabicie Myny podczas takiej wojny.Ale Wataj był ostrożny, zresztą nie miał już zdrowia i sił do wzięcia udziału w wyprawie wojennej.Podjął tedy decyzję, aby wodzem wyprawy uczynić Czemę, syna sędziwego księcia Sandomira, od kilku już lat przebywającego na wygnaniu w jednym z jego małych grodków.Zachęcił więc Wataj młodego Czemę, aby zapragnął odebrać Piastunowi swoją ojcowiznę, to jest Ziemię Sandomirską.Wyposażył w mnóstwo najemnego wojska, starannie uzbroił i kazał ruszać do boju.Nie było winą Wataja, że Czema pośpieszył się z wyprawą wojenną, a intrygi Piastuna spowodowały, że Svatopluk nie ruszył wiosną przeciw Awdańcowi, gdyż uderzył na niego bastard króla Arnulfa z oddziałami przekupionych Madziarów.Nie znalazł się Svatopluk po północnej stronie gór Karpatos, ale Czema zdobył Ziemię Sandomirską.I gdyby, być może, na tym poprzestał, sprawy jakoś by się ułożyły.Lecz Czema w zapale bojowym, dumny ze zwycięstwa, uderzył na Kraj Lędzian, żyjących dotąd w zgodzie z władcą Grodów Czerwieńskich, pokonał księcia Lacha, który wraz z dużą częścią swego ludu uszedł na Mazowię, a potem oddał się pod opiekę Dago Piastuna i jego syna, Siemowita z Kruszwic.Tak się stało, że jesienią tego roku dwie potężne armie: jedna dowodzona przez samego Siemowita, a druga przez Mynę, księcia Lacha i szlachetną panią Arne – z północy i od zachodu uderzyły na Czemę.Rychło też Myna i książę Lach odebrali Ziemię Lędzian, zaś lękający się okrążenia młody Czema musiał się cofać przed wojskami Siemowita i bez walki opuścił dopiero co zdobytą Ziemię Sandomirską.W ten sposób wojna zbliżała się do Grodów Czerwieńskich.Czy stary Wataj odczuwał lęk przed nadchodzącym przeciwnikiem? Nie.Grody Czerwieńskie wciąż wydawały mu się nie do zdobycia.“Co najwyżej rozbiją wojska Czemy, jeśli on nie zdoła umknąć do Czerwieni – myślał Wataj.– Na zdobywanie Czerwieni wrogowie nie będą mieli ani sił, ani odwagi, dlatego każą mi dać jednorazowy trybut, a ja to uczynię".Niekiedy jednak, podobnie jak tej właśnie pamiętnej nocy, nękał Wataja jakiś przedziwny niepokój.Gniewał się wtedy bez żadnej przyczyny, bił swoją młodą żonę, a także służbę.Dostawało się też dowódcom stróży w grodkach i głównej warowni, że zamiast dzień i noc czuwać na wałach, obżerają się, tyją, nocami śpią, nie dbając ani o oręż, ani o bezpieczeństwo Czerwieni.Owego pamiętnego dnia gniew Wataja wyładował się przede wszystkim na zwiadowcach.Przed jakimś czasem wysłał ich Wataj, aby ustalili, gdzie znajduje się armia Siemowita i nawiązali kontakt z cofającym się Czemą, a także wywiedzieli się co czyni armia dowodzona przez Mynę i księcia Lacha.Zwiadowcy napotkali armię Czemy na skraju wielkiej puszczy tuż koło rzeki zwanej Lada, to jest już niemal w granicach Grodów Czerwieńskich, jednak na ślad armii Myny i księcia Lacha nie natrafili.Szła ta armia od północy i także zbliżała się do granic Grodów Czerwieńskich, gdy raptem zniknęła, jak gdyby rozwiała się w powietrzu.Dzień i noc czuwały straże w pogranicznych grodach, lecz atak nie następował.Prosili grododzierżcy Wataja o pomoc wojskową od Czemy, ten jednak nie chciał uszczuplać swego już i tak niewielkiego oddziału, gdyż część jego armii, którą w swoim czasie wysłał przeciw Mynie i Lachowi, została doszczętnie rozbita.Postanowił więc Czema stanąć do otwartej walki z Siemowitem i odbyć ją nad rzeką Ladą, co także rozgniewało Wataja.Słyszał bowiem, że Siemowit posiada dwakroć lub trzykroć silniejszą armię niż miał Czema.“Dlaczego nie cofa się do moich grodów i nie wzmacnia ich swoimi ludźmi" – złościł się Wataj i kazał obatożyć tych zwiadowców, którzy nie zdołali odnaleźć wojsk Myny i Lacha, zagrażających Grodom Czerwieńskim od północy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]