[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dam-pier rozejrzaÅ‚ siÄ™ wokoÅ‚o bÅ‚Ä™dnie.JeÅ›li tylko dwóch MalajczykówbÄ™dzie wiosÅ‚owaÅ‚o, nie dopÅ‚ynÄ… nigdy do lÄ…du.Hall drżącymirÄ™koma wyszarpywaÅ‚ sztylet zza pasa.Dampier przechyliÅ‚ siÄ™i wyrwaÅ‚ broÅ„ z jego palców, tak sÅ‚abych, że prawie nie stawiaÅ‚yoporu.Na plecach Dampiera, gdzie nie wiadomo kiedy rozdarta ko-szula odsÅ‚aniaÅ‚a skórÄ™, cieplejszy prÄ…d powietrza zaÅ‚opotaÅ‚ por-wanymi Å‚achami. Wiatr.Ci Malajczycy, którzy jeszcze zachowali przytomność, ostatnimwysiÅ‚kiem wywlekli żagiel.Tak byli wyczerpani, że minÄ…Å‚ kwa-drans, zanim go zdoÅ‚ali postawić.Ale udaÅ‚o im siÄ™ to w koÅ„cu,211a potem opadli na bambusowy pokÅ‚ad i leżeli pÅ‚asko, bez ruchu,zÅ‚ożywszy gÅ‚owy na rÄ™kach.Wiatr, ożywiajÄ…c zagasÅ‚Ä… nadziejÄ™,przywróciÅ‚ jeszcze resztkÄ™ siÅ‚ Hallowi.WziÄ…Å‚ ster, a DampiersprawdziÅ‚ kierunek kursu na kompasie.ZmieniajÄ…c siÄ™ bardzoczÄ™sto przy sterze, na wpół mdlejÄ…c z gÅ‚odu, z jÄ™zykami opuch-niÄ™tymi z pragnienia, majaczÄ…cy w gorÄ…czce, trzymali łódz napoÅ‚udniowym kursie pod zachodnim wiatrem przez caÅ‚y dzieÅ„,a wybrzeża Sumatry zbliżaÅ‚y siÄ™ i rosÅ‚y z każdym jardem.Ma-lajczycy nie poruszali siÄ™ już wcale.Portugalczyk pod pokÅ‚ademwoÅ‚aÅ‚ coÅ› i jÄ™czaÅ‚.Gdy sÅ‚oÅ„ce przeszÅ‚o na zachodniÄ… półkulÄ™ nieba, majaczÄ…cemuDampierowi wydaÅ‚o siÄ™ nagle, że lÄ…d pada mu na gÅ‚owÄ™.Na wpółoÅ›lepÅ‚y, wykrÄ™ciÅ‚ statek ku ujÅ›ciu jakiejÅ› rzeki, ujrzaÅ‚ bielejÄ…cypiasek wybrzeża i skierowaÅ‚ łódz prosto na niego. Dwóch nas jeszcze żyje. wykrztusiÅ‚ Hall. Może wiÄ™cej odpowiedziaÅ‚ szeptem Dampier.Hall zadygotaÅ‚ czy też może wzruszyÅ‚ ramionami, trudno byÅ‚ozrozumieć. SamiÅ›my piwa nawarzyli.Aódz zazgrzytaÅ‚a na piasku, przechyliÅ‚a siÄ™, jedna platformadotknęła dna i osiadÅ‚a.Jak przez mgÅ‚Ä™ Dampier widziaÅ‚ brÄ…zo-woskóre postacie brodzÄ…ce ku nim po pÅ‚ytkiej wodzie.UniósÅ‚ siÄ™w Å‚odzi, zachwiaÅ‚, z najwyższym wysiÅ‚kiem utrzymaÅ‚ siÄ™ na no-gach i podniósÅ‚ rÄ™kÄ™ powitalnym gestem.Hall podniósÅ‚ siÄ™ rów-nież, przechyliÅ‚ i oparÅ‚ o Dampiera.Razem przewrócili siÄ™ przezburtÄ™ do pÅ‚ytkiej wody.BrÄ…zowoskóre postacie biegÅ‚y ratowaći wyciÄ…gać.RozdziaÅ‚ XXIIIWDROWNY PTAK POWRACA Shabander powiada, że wielki to byÅ‚ hazard puszczać sięłodziÄ… z Nikobarów na SumatrÄ™ rzekÅ‚ tÅ‚umacz, Denis Driscal,ajent faktorii kompanii wschodnioindyjskiej w Aczinie.212 PrzywykliÅ›my do hazardu odrzekÅ‚ Dampier. Nie prze-straszaÅ‚a nas taka wyprawa.Miejscowy starosta, zwany shabanderem, rozpytywaÅ‚ dalejo losy Cygnet : skÄ…d statek przybywaÅ‚ i dokÄ…d pÅ‚ynąć zamie-rzaÅ‚.Jedyny Malajczyk, który pozostaÅ‚ z czterech porwanych on-giÅ› przez Johna Reeda, potwierdziÅ‚ te zeznania, po czym odpra-wiono go.Dampier byÅ‚ jeszcze tak osÅ‚abiony, że nie mógÅ‚, zgod-nie z obyczajem, siedzieć na skrzyżowanych nogach w obecnoÅ›cishabandera; mógÅ‚ tylko stać podtrzymywany przez Denisa Dris-cala.Ale i tak poszczęściÅ‚o mu siÄ™ lepiej niż jego towarzyszom.RudowÅ‚osy Irlandczyk, Patryk Hagan, zmarÅ‚ nie odzyskawszyprzytomnoÅ›ci.UmarÅ‚ również Portugalczyk.Robert Hall byÅ‚ cięż-ko chory, a iskierka życia tliÅ‚a siÄ™ w nim tak sÅ‚abo, że DampierzupeÅ‚nie już o nim zwÄ…tpiÅ‚.Co prawda, i on sam niewiele miaÅ‚nadziei na odzyskanie zdrowia.Trzej Malajczycy powÄ™drowaliw gÅ‚Ä…b kraju, ale wÄ…tpliwe byÅ‚o, czy zajdÄ… daleko.MieszkaÅ‚ razem z Hallem w budynkach faktorii brytyjskiejkompanii wschodnioindyjskiej, gdzie Denis Driscal zaopiekowaÅ‚siÄ™ nimi.Dampier nie mógÅ‚ zwalczyć wciąż powracajÄ…cych ata-ków gorÄ…czki i wyczerpujÄ…cej go biegunki.Nie zaniechaÅ‚ jednak-że prowadzenia dziennika.OpisaÅ‚ ze szczegółami ryzykownÄ…przeprawÄ™ Å‚odziÄ… na SumatrÄ™, wspominajÄ…c na zakoÅ„czenie, jakkrajowcy wyciÄ…gnÄ™li ich łódz na brzeg, a nieprzytomnych żegla-rzy zanieÅ›li do najwiÄ™kszego domu w wiosce, jak pielÄ™gnowaliich i zaopatrywali w żywność.Jako mahometanom nie wolno imbyÅ‚o przyrzÄ…dzać posiÅ‚ków dla niewiernych, wiÄ™c Dampier i Hallna zmianÄ™ gotowali »zależnie od tego, który z nas znalazÅ‚ dośćsiÅ‚, by coÅ› przyrzÄ…dzić a potem zjeść«.Dampier chciaÅ‚ zwalczyćgorÄ…czkÄ™ puszczajÄ…c sobie krew, ale nóż, który miaÅ‚ przy sobie,okazaÅ‚ siÄ™ zbyt tÄ™py.Aódz ich wylÄ…dowaÅ‚a o parÄ™ mil na zachód od przylÄ…dka Dia-mant, a ponad sto mil na wschód od miasta Aczin tak dalekozniosÅ‚a ich wichura.W kilkanaÅ›cie dni pózniej Dampier byÅ‚tak chory, iż tym razem nie mógÅ‚ podać Å›cisÅ‚ej daty w dzienni-ku krajowcy wyprawili ich dużą Å‚odziÄ… z czterema wioÅ›larza-mi i sternikiem do shabandera w Aczinie.W faktorii opiekowano siÄ™ rozbitkami dość serdecznie, ale do-piero angielscy kapitanowie statków, które zawijaÅ‚y do portu213w Aczinie, potrafili w peÅ‚ni ocenić Å›miaÅ‚y wyczyn żeglarski ro-daków.Oni też po kilkakroć zapraszali żeglarzy na swoje statki,obiecujÄ…c zapewnić im wszelkie wygody.Odrzuciwszy parÄ™ ta-kich propozycji, Dampier i Hall zdecydowali siÄ™ wreszcie w lip-cu 1688 roku popÅ‚ynąć do Tonkinu na statku Curtana , nieja-kiego kapitana Weldena.%7Å‚eglowali przez CieÅ›ninÄ™ Malakka biorÄ…c kurs na północ przezMorze ChiÅ„skie do Zatoki TonkiÅ„skiej.WpÅ‚ynÄ™li w ujÅ›cie RzekiCzerwonej (Song Koi) o dwadzieÅ›cia mil w gÅ‚Ä…b lÄ…du do wioskizwanej Domea.Klimat tutejszy nie pomagaÅ‚ do odzyskania zdro-wia.Pora deszczowa już siÄ™ miaÅ‚a ku koÅ„cowi trwaÅ‚a od kwie-tnia od koÅ„ca sierpnia ale upaÅ‚y panowaÅ‚y tak mÄ™czÄ…ce, iż gor-szych nie doÅ›wiadczyli w ciÄ…gu caÅ‚ej podróży.Z poczÄ…tkiemlistopada, pozostawiwszy przyjaciela pod troskliwÄ… opiekÄ… leka-rza Curtana , Dampier choć sam jeszcze tak sÅ‚aby, iż mógÅ‚iść zaledwie po parÄ™ mil dziennie postanowiÅ‚ wybrać siÄ™ doodlegÅ‚ej o osiemdziesiÄ…t mil stolicy kraju, zwanej Cachao alboKiao-Czi.*Dampier miaÅ‚ przy sobie caÅ‚ego bogactwa dwa talary, którezarobiÅ‚ na statku uczÄ…c mÅ‚odych marynarzy, jak siÄ™ oblicza poÅ‚o-żenie geograficzne.Jeden z tych talarów przeznaczyÅ‚ dla prze-wodnika.Z Seniorem Drugim, uczepionym jego ramienia, Dam-pier szedÅ‚ za przewodnikiem, trzymajÄ…c siÄ™ wschodniej stronyrzeki, gdzie znajdowali drogÄ™ dość suchÄ… choć uciążliwÄ….»PrzeprawialiÅ›my siÄ™ przez szereg pomniejszych rzek promami,pÅ‚acÄ…c przewoznikom drobnÄ… monetÄ….GorÄ…czka i febra, któreprzywiozÅ‚em ze sobÄ… z Achin, opuÅ›ciÅ‚y mnie nareszcie, ale owo-ce, które tu jadÅ‚em, zwÅ‚aszcza drobne pomaraÅ„cze, nabawiÅ‚y mniewysypki.Nie zniechÄ™caÅ‚o mnie to jednak, gdyż znużony już byÅ‚emleżeniem i pragnÄ…Å‚em zaspokoić mojÄ… ciekawość nieznanego mikraju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]