[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dany rozumiała, że choć rycerz jest odważnym i silnym mężczyzną, to w takiej chwili maegi była silniejsza, bardziej okrutna i o wiele bardziej niebezpieczna.- Był powykręcany.Sama go wyciągnęłam.Był ślepy, cały pokryty łuskami jak jaszczurka, miał kikut małego ogona i małe skórzaste skrzydła podobne do skrzydeł nietoperza.Kiedy go dotknęłam, ciało odeszło od kości, a w jego wnętrzu roiło się od cmentarnych robaków i cuchnęło zgnilizną.Nie żył już od dawna.Ciemność, pomyślała Dany.Straszna ciemność za jej plecami, czyhająca, by ją połknąć.Byłaby stracona, gdyby się odwróciła.- Mój syn był silny i żył, kiedy ser Jorah przyniósł mnie do namiotu - powiedziała.- Czułam, jak kopał, walczył, żeby się wydostać.- Może i tak - odpowiedziała Mirri Maz Duur - a jednak stworzenie, które wyszło z twojego łona było takie, jak powiedziałam.W tamtym namiocie była śmierć, Khaleesi.- Tylko cienie - zaprzeczył ser Jorah, lecz Dany wyczuła zwątpienie w jego głosie.- Widziałem, maegi.Widziałem, jak sama tańczyłaś z cieniami.- Grób rzuca długie cienie, Żelazny Lordzie - powiedziała Mirri.- Długie i ciemne.Ostatecznie żadne światło nie potrafi ich powstrzymać.Dany wiedziała, że ser Jorah zabił jej syna.Zrobił to powodowany miłością i lojalnością, lecz zaniósł ją do miejsca, gdzie nie powinna chodzić żadna żyjąca istota i oddał jej dziecko ciemności na pożarcie.On także o tym wiedział; poszarzała twarz, zapadłe oczy, utykanie.- Cienie dotknęły także i ciebie, ser Jorahu - powiedziała do niego.Rycerz nic nie odpowiedział.Dany zwróciła się do kapłanki: - Ostrzegałaś mnie, że tylko śmiercią można okupić życie.Myślałam, że miałaś na myśli konia.- Nie - odrzekła Mirri Maz Duur.- Sama siebie okłamywałaś.Wiedziałaś, jaka będzie cena.Czy rzeczywiście wiedziała? Będę zgubiona, jeśli się obejrzę.- Otrzymałaś zapłatę - powiedziała Dany.- Koń, moje dziecko, Quaro, Qotho, Haggo i Cohollo.Ogromna cena.- Wstała.- Gdzie jest khal Drogo? Przyprowadź go do mnie, kapłanko, maegi, czarownico krwi, kimkolwiek jesteś.Przyprowadź mi khala Drogo.Pokaż mi, co kupiłam za życie mojego syna.- Jak każesz, klraleesi - odpowiedziała stara kobieta.- Chodź, zaprowadzę cię do niego.Dany była słabsza, niż przypuszczała.Ser Jorah objął ją ramieniem i pomógł wstać.- Później będzie na to czas, księżniczko - powiedział cicho.- Teraz pójdę do niego, ser Jorahu.Świat otaczający mrok jej namiotu oślepił ją swoim blaskiem, gdy tylko wyszła na zewnątrz.Słońce przypominało roztopione złoto, a ziemia była pusta i zwarzona.Służące czekały z owocami, winem i wodą, a Jhogo podszedł szybko, żeby pomóc ser Jorahowi ją prowadzić.Aggo i Rakharo stali z tyłu.Oślepiona słonecznym blaskiem, Dany osłoniła oczy dłonią.Zobaczyła popioły ogniska, kilkadziesiąt koni, które chodziły niespokojne w poszukiwaniu kępy trawy, rozrzucone namioty i maty.Grupka dzieci podeszła bliżej, żeby się jej przyjrzeć; za nimi dostrzegła kobiety zajęte pracą i wysuszonych starców, którzy patrzyli zmęczonym, nieruchomym wzrokiem w niebo, przeganiając ospale krwawe muchy.Gdyby zaczęła liczyć, nie zebrałaby więcej niż stu ludzi.Po czterdziestotysięcznym obozie, pozostał tylko kurz i wiatr.- Khalasar Drogo odszedł - powiedziała.- Dothrakowie idą tylko za silnymi - powiedział ser Jorah.- Przykro mi, księżniczko.Nie było sposobu, żeby ich powstrzymać.Ko Pono, który odjechał pierwszy, nazwał się khalem Pono i wielu pojechało za nim.Niedługo potem odjechał Jhaqo.Pozostali wymykali się nocą w mniejszych lub większych grupkach.Na morzu Dothraków, które dotąd przemierzał jeden khalasar Drogo, powstał tuzin nowych khalasar.- Pozostać tylko starzy - powiedział Aggo.- Przestraszeni, słabi i chorzy.I my, którzy przysięgać.My pozostać.- Tamci zabrali stada khala Drogo, Khaleesi - powiedział Rakharo.- Za mało nas, żeby ich powstrzymać.Takie jest prawo silniejszego - zabrać słabszemu.Zabrali też dużo niewolników, twoich i khala, ale trochę zostawili.- A Eroeh? - spytała Dany.Przypomniała sobie przestraszone dziecko, które uratowała tuż za murami Miasta Owczarzy.- Mago ją złapał.On teraz jest bratem krwi khala Jhaqo - powiedział Jhogo.- Ujeżdżał ją mocno i oddał khalowi.Jhaqo oddał ją swoim braciom krwi.Było ich sześciu.Kiedy z nią skończyli, poderżnęli jej gardło.- Taki był jej los, Khaleesi - potwierdził Aggo.Będę stracona, jeśli się obejrzę.- Okrutny los - powiedziała Dany - ale nie tak okrutny, jak okrutny będzie los Mago
[ Pobierz całość w formacie PDF ]