[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grubas podniósł powieki.I, oczywiście, sen i złoto diabli wzięli.Jakże więc się nie denerwować?Słońce, które po nocnej drzemce zaczęło wspinać się po drabinie niebios, w pewnym momencie omal nie ugryzło się ze zdumienia w palec Mimo wczesnej pory, bardziej stosownej do spania niż uciążliwej podroży, wzdłuż rzeki Złoto Niosącej wędrowała ludzka gromadka;Trzech jeźdźców na osiołkach i jeden piechotą.Hodża Nasreddin i jego towarzysze nie zwracali najmniejszej uwag ani na chłód poranny, ani - później - na wzmagający się upał, lecz żwa­wo podążali naprzód.Dopiero koło południa, kiedy nieznośny żar spływający z nieba coraz bardziej dawał się we znaki wszystkiemu, co żywe wędrowcy pomyśleli o jadle i o odpoczynku,Do gęstych zarośli górskiej arczy i fistaszków gwarantujących dostatek cienia pozostawało jeszcze z pół godziny jazdy, gdy garncarz Arsłai Sadułła pochylił się w siodle i szepnął nieśmiało wprost w ucho maszerującemu tuż obok Mohammadowi:- Jedno mnie trapi od wczoraj, przyjacielu.Jedziemy pokłonić sil mogile Rudakiego, a ja do tej pory nie wiem zupełnie, kim był ów Rudaki.Wielkim wodzem? Wielkim uczonym? A może wielkiej świętym?Zbójnik aż usta otworzył ze zdziwienia.- Ejże? Nie znasz imienia Rudakiego? Naprawdę nie znasz? Na Allacha, gdzieś ty się chował, człowiecze? Chyba żyłeś na drugim krańcu świata? Albo w kreciej norze? Tutaj o największym poecie naszych prapradziadów wie nawet niemowlę w kołysce.Ale, ale.jeśli dobrze pamiętam, o nieśmiertelnym sułtanie poetów wspominał Rachim już chwili, gdy wyciągnęliśmy cię z ukrycia w fistaszkowym gaju.Także afandi mówił o Rudakim w domu kaligrafa, chyba podczas wczorajsze wieczerzy.Chrapnąłeś sobie przy herbacie czy co?- Żyję nie na drugim krańcu świata, lecz tu niedaleko.Tyle że w wiosce maleńkiej, zagubionej w kotlinie otoczonej zewsząd wysokimi szczytami, przez które nie góralom przeleźć niesłychanie trudno.Przyjaciele, czy możesz zaspokoić ciekawość siwej brody znającej się jedynie na poezji glinianych garnków? Chciałbym usłyszeć coś więcej o Rudakim.- To się da zrobić bez najmniejszego kłopotu.Zaczekaj momencik, człowiecze - Mohammad Mag przyśpieszył kroku i pociągnął Nasreddinowego osła za ogon.- Afandi, nadstaw ucha.Wielką prośbę mamy do ciebie.Hodża odwrócił się.- A jaką?- Długa droga przed nami, nic zaś tak nie skraca czasu podróży, jak ciekawe słowo.Opowiedz nam, bardzo prosimy, garść szczegółów z życia Rudakiego.Wiem, że był wspaniałym poetą wielbionym przez ludzi prostych, a także przez niektórych światlejszych wielmożów.Wiem, że był i tworzył na dworze władcy Buchary.I wiem, że zmarł gdzieś w tych stronach i tutaj został pochowany.Ale poza tym, co powiedziałem, nie wiem ani okruszyny więcej.- Zgoda, opowiem, lecz dopiero tam w cieniu.Przy herbacie zaparzonej nad ogniskiem gawędzi się i słucha znacznie wygodniej niż w tej szatańskiej spiekocie.No i języka przyciąć sobie nie można, co na oślim grzbiecie grozi przy każdym niefortunnym stąpnięciu.Wkrótce potem czterech podróżnych legło wygodnie na miękkiej murawie pachnącej ziołami.Pod baldachim z gęstego fistaszkowego listowia słońce wedrzeć się nie mogło, choć bardzo chciało.Błogosławiony odpoczynek w cieniu spowodował, iż zmęczenie ustępowało błyskawicznie.Po przełknięciu kilku łyków orzeźwiającej cierpkiej herbaty Hodża Nasreddin wsparł się na łokciu i zaczął snuć przędzę zadziwiającej opo­wieści:- Dla Rudakiego dworscy kronikarze nie byli, niestety, zbyt łaska­wi Nie poświęcili mu ani grubej księgi, ani nawet cienkiej.Najwidocz­niej uznali, że szkoda ich mozołu dla robaka, który pewnego dnia utracił przychylność swego pana i władcy.Na szczęście zachowało się trochę jego wspaniałych wierszy.W ludzkiej pamięci przechowało się również nieco legend, anegdot i historyjek związanych z człowiekiem, którego nasi prapradziadowie z dumą nazywali “Adamem poetów” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl