[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DokÅ‚adnie tak, jak chciaÅ‚am, jak oczekiwaÅ‚am,jak marzyÅ‚am.Gdy tylko ujÄ…Å‚ w dÅ‚onie mojÄ…twarz, byÅ‚o po mnie.WiedziaÅ‚am, że nic, coodczuwaÅ‚am z Michaelem, nie daje siÄ™ porównaćz tÄ… intensywnoÅ›ciÄ… wrażeÅ„, jakie mnie rozpalajÄ…przy Carlosie.A teraz wszystko przepadÅ‚o, bo Carlos mnieodtrÄ…ciÅ‚.I w dodatku jÄ™zyk tak mi skoÅ‚owaciaÅ‚, żenie mogÅ‚am wykrztusić sÅ‚owa bez jÄ…kania.Och, tak strasznie mi wstyd.Jak spojrzÄ™ mu woczy rano? Co gorsza, jak spojrzÄ™ w oczy samejsobie?39.CarlosOstatniej nocy przespaÅ‚em jakieÅ› dwie godziny.Kiedy budzi mnie sÅ‚oÅ„ce, jÄ™czÄ™ i kulÄ™ siÄ™ w łóżku,żeby jeszcze trochÄ™ pospać.To prawieniemożliwe w pokoju tak żółtym jak samosÅ‚oÅ„ce.Gdy bÄ™dÄ™ koÅ‚o sklepu z farbami, kupiÄ™czarnÄ… i przemalujÄ™ to miejsce, żeby pasowaÅ‚odo mojego nastroju.Leżę na boku i przyciskam poduszkÄ™ do oczu.Gdy znowu je otwieram, jest dziesiÄ…ta.DzwoniÄ™ do mi amá, bo muszÄ™ znowuusÅ‚yszeć jej gÅ‚os.Mówi, że chce kupić bilety, żebymnie odwiedzić.Wyczuwam w jej gÅ‚osiepodekscytowanie, jakiego nie sÅ‚yszaÅ‚em od lat.Przypominam sobie, że obiecaÅ‚em pani W., żepomogÄ™ jej dzisiaj w sklepie.WyÅ›lÄ™ mi amádodatkowÄ… kasÄ™, żeby miaÅ‚a na podróż.BiorÄ™ prysznic i pukam do drzwi pokoju Kiary.Nie ma jej, wiÄ™c idÄ™ na dół. Gdzie jest Kiara? pytam Brandona, którygra w jakÄ…Å› grÄ™ na komputerze w gabinecieprofesora.Nie wiem, czy mnie ignoruje, czy nie sÅ‚yszy. Hej, Zcigaczu! woÅ‚am. Co jest? mówi Brandon, ale siÄ™ nieodwraca.StajÄ™ obok niego i patrzÄ™, w co siÄ™ tak wkrÄ™ciÅ‚.Na ekranie jakaÅ› banda rysunkowych postacispaceruje po parku.W narożniku widzÄ™ napis: Towar: 3 gramy kokainy, 7 gramówmarihuany. Co to za gra? pytam dzieciaka. W handlowanie.Ten dzieciak jest pieprzonym elektronicznymdilerem. WyÅ‚Ä…cz to mówiÄ™. Czemu? Bo to gÅ‚upia gra. SkÄ…d wiesz? Brandon patrzy na mnieniewinnym wzrokiem. Chyba w to nie graÅ‚eÅ›. WÅ‚aÅ›nie że graÅ‚em. I to w realu.I robiÅ‚emto tylko po to, żeby przetrwać.Ale Brandon mawybór i nie musi handlować narkotykami, żebyprzeżyć.Nie ma sensu, żeby graÅ‚ w grÄ™, która jużprzedszkolakom wbija do gÅ‚owy takie rzeczy. WyÅ‚Ä…cz to, Brandon, albo sam to zrobiÄ™.NieżartujÄ™.Wysuwa brodÄ™ i gra dalej. Nie. W czym problem? pyta Westford,wchodzÄ…c do pokoju. Carlos kazaÅ‚ mi wyÅ‚Ä…czyć grÄ™.Tatusiu,powiedziaÅ‚eÅ›, że mogÄ™ pograć na twoimkomputerze i znalazÅ‚em grÄ™ w handlowanie.Wszyscy moi koledzy w to grajÄ….PokazujÄ™ na Brandona. Pana syn i jego koledzy sÄ… elektronicznymihandlarzami narkotyków mówiÄ™ doWestforda.Profesor robi wielkie oczy i podchodzi doekranu. Handlarze narkotyków? Brandon, w co tygrasz?WychodzÄ™ z pokoju, kiedy Westford tÅ‚umaczyBrandonowi, że niedozwolone narkotyki niemogÄ… być towarem.Potem mruczy coÅ› na tematrodzicielskiej kontroli i że nie można w tensposób zastÄ…pić rodziców, i że powinien bardziejuważać, co Brandon robi na komputerze.WychodzÄ™ na dwór.Kiara majstruje coÅ› przysamochodzie.Nogi wystajÄ… jej spod przednichdrzwi.Leży wsuniÄ™ta pod deskÄ™ rozdzielczÄ… iwywija Å›rubokrÄ™tem. Pomóc ci? pytam. Nie mówi, nie patrzÄ…c na mnie. MogÄ™ obejrzeć drzwi? Może dam radÄ™ jenaprawić. SÄ… w porzÄ…dku. Wcale nie.Zacięły siÄ™.Nie możesz wnieskoÅ„czoność jezdzić z zepsutymi. Uważaj.Schylam siÄ™ z boku samochodu.Czekam.Iczekam.JeÅ›li nie wyÅ‚oni siÄ™ za kilka minut, towyciÄ…gnÄ™ jÄ… stamtÄ…d siÅ‚Ä….Z domu wychodzi Westford. Kiara, o której jedziecie z Carlosem doHospitali-Tea? Jak tylko uda mi siÄ™ poÅ‚Ä…czyć kabelki, tato.Na razie mi nie wychodzi. Pewnie trzeba je przylutować mówiÄ™ doniej, chociaż wiem, że w tej chwili nie chce mojejrady. Daj mi znać, kiedy bÄ™dziesz gotowa.Carlos,chcÄ™ zamienić z tobÄ… słówko. Westford kiwa namnie palcami. Chodz do mojego gabinetu.SÄ…dzÄ…c po jego minie, coÅ› do mnie ma.PrawdÄ™ mówiÄ…c, nic dziwnego.Wczoraj w nocydobieraÅ‚em siÄ™ do jego córki.Po drodze mijam Brandona, który oglÄ…dakreskówkÄ™ w telewizyjnym. Co siÄ™ dzieje? pytam profesora i siadam. Najwyrazniej nie to, co powinno. Rzuca miT-shirt, który miaÅ‚em na sobie wieczorem.ZnalazÅ‚em to na podÅ‚odze w pokojutelewizyjnym.Co tam wyprawialiÅ›cie?Okej, czyli już wie, że siÄ™ miÄ™toliliÅ›my.Dobrzechociaż, że na koszulce nie leżaÅ‚ stanik Kiary. Taaak& sprawy trochÄ™ nam siÄ™ wymknęły,kiedy pani W.poszÅ‚a spać odpowiadam. Tego wÅ‚aÅ›nie siÄ™ obawiaÅ‚em.Colleen i jauważamy, że z dziećmi trzeba rozmawiaćotwarcie.I chociaż nie jesteÅ› moim rodzonymsynem, w tym momencie jestem za ciebieodpowiedzialny. Profesor przeciera twarzdÅ‚oniÄ… i wciÄ…ga gÅ‚oÅ›no powietrze. MyÅ›laÅ‚em, żejestem przygotowany do takiej rozmowy.TeżbyÅ‚em kiedyÅ› nastolatkiem i robiÅ‚em to samo wdomu rodziców. Patrzy na mnie. OczywiÅ›cie,bardziej uważaÅ‚em, żeby nie zostawiaćdowodów. To siÄ™ wiÄ™cej nie powtórzy, sir
[ Pobierz całość w formacie PDF ]