[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na twarzach słuchających go krasnoludów pojawiło się obrzydzenie.Dowiedzieli się także, że Sarumanowi orkowie żyją jeszcze w okolicach Isengardu, ale tam jest niebezpiecznie, bardzo niebezpiecznie: leśne potwory łapią nieuważnych i biada temu, na kogo padnie wzrok żyjących dębów i grabów Fangornu! Nie znają oni litości i walczyć z nimi nie sposób, dysponują olbrzymią siłą i są nie do pokonania.Na pytanie zaś, jak zdobywają żywność ukryci w Morii orkowie, jeniec wychrypiał, że po staremu; napadają na wsie po obu stronach gór, unikają jednak palenia osiedli i wyrządzania krzywdy, inaczej pojawi się królewska jazda Rohanu albo oddziały mieczników z państwa Beorningów; orkowie po prostu starają się brać wykup, strasząc tchórzliwych wieśniaków.Jednakże ich wrogowie, górscy orkowie, niech przeklęty będzie ich ród aż do dwunastego pokolenia, jak szaleni grabią, palą i zabijają, i niedługo zacznie się wielka wojna.Jeniec powiedział, że jego plemię unika zbliżania się do straszliwego Lorien, znajdującego się na wschód od Morii; grabią na północy, w dolinie Anduiny.Ale być może wkrótce wszystko się zmieni.- Co mianowicie? - zainteresował się Hornborin.Ork wykrzywił straszliwie twarz; widzieli, że nie chce mówić, ale słowa padały jakby bez udziału jego woli.- Podziemia teraz są nasze - chrypiał - zawładnęliśmy tym miejscem.Szkarłatny Mrok opanował Dolne.Ludzie z Północy kontaktują się z nami, a my chadzamy z nimi na Południowy Gościniec i na Zachodni też.Wkrótce przyjdzie koniec przeklętych elfów.Wróci Pan.I będzie wojna, i jeszcze zobaczymy, jeszcze pokażemy wszystkim - i przeklętym górskim robakom z pieczar Gór Mglistych, i Białoskórym - zabójcom! A to, co jest na dole, połączy wszystko.i będziemy razem.Białka jego oczu błysnęły, głowa opadła na pierś.Hornborin pospiesznie pochylił się nad nim, potem rozłożył ręce.- Koniec! Stracił przytomność.- Usiadł przy ognisku.- No, jak wam się to podoba, tangarowie? Szkarłatny Mrok na Dolnych Poziomach! Ludzie z Północy! I jeszcze „Pan”.Co robimy dalej?- Nic nie możemy zrobić.- Wjard machnął beznadziejnie ręką.- Trzeba uciekać stąd, pókiśmy cali.- Na pewno nie! - syknął Dorin.- Szkarłatny Mrok, powiadasz? Póki nie zobaczę na własne oczy, nigdzie nie pójdę! Rozumiecie, do czego oni dążą? Koniec z przeklętymi elfami! O nie, musimy iść na dół.Niech tu siedzi siedem czy nawet siedemdziesiąt tysięcy orków, nie wolno nam się wycofywać, póki wszystkiego nie sprawdzimy.Proponuję iść natychmiast w dół.Tam się wszystko rozstrzygnie.- A co z nim? - nachmurzył się Torin, wskazując orka.- Patrzcie, chyba dochodzi do siebie, o, mruga oczami.- Co to jest Szkarłatny Mrok? Dlaczego chcecie „skończyć z elfami”? - zapytał ostro jeńca Hornborin, ponownie unosząc rękę z Pierścieniem.- Idzie To, Co Spało w Głębinach.- wycharczał ork.- Nadchodzi ich Godzina.I my idziemy z nimi.chociaż jesteśmy w jednej trzeciej ludźmi.- Przestań, Hornborinie! - podniósł się Torin.- Przecież widzisz, że brakuje mu słów.On tylko wyczuwa to swoim specyficznym węchem, który przekazał jego przodkom Władca Wielkiego Mroku, ale wyjaśnić tego nie potrafi.Dorin ma rację.Trzeba zejść na dół.Czy teraz nie jest jasne, że nie tylko my, krasnoludy, ale cały Zachód jest w straszliwym niebezpieczeństwie? Nie możemy tracić czasu.Idziemy na dół! Tylko jeszcze jedno.Pochyliwszy się nisko nad jeńcem, wrzasnął mu prosto w twarz:- Kto to jest „Pan”? Gdzie on jest, tu czy na powierzchni? Kim jest, orkiem czy człowiekiem? Co o nim wiesz? Jeśli powiesz prawdę - milczał chwilę - puścimy cię, klnę się na Brodę Durina! Hornborinie, pomóż! Skąd wiesz, że on istnieje? Co jeszcze o nim wiesz?- Nie widziałem go.- Więzień rozpaczliwie kręcił głową.-Wiemy, że on jest na ziemi, bo nidingowie przychodzili do nas z poleceniami od niego w ubiegłym roku.I wiem, że on istnieje.tego wy nie zrozumiecie.On jest tym, który zgromadzi wszystko, co zostało rozrzucone; Szkarłatny Mrok też się ruszy.Więcej nic nie wiem, klnę się na Białą Rękę!- Dobrze - westchnął Torin.- Jak uważasz, Hornborinie?- Nie kłamie - padła szybka odpowiedź.- Naprawdę nie wie.- No to rozwiążcie go i niech sobie idzie - rzucił nachmurzony Torin, gestem powstrzymując zrywającego się z okrzykiem oburzenia Dorina, za którym okazało niezadowolenie jeszcze z pół tuzina krasnoludów.- Nie wolno łamać słowa.Niech idzie.Nawet jeśli naprowadzi na nasz ślad swoich.Najwyżej pomachamy toporami!- Akurat - burknął Bran.- To nie to co ci z Północy.Ork skrył się w ciemności, odgłosy jego szybkich kroków wkrótce ucichły.5KUŹNIA DURINA- Kim są nidingowie, Torinie? - zapytał przyjaciela hobbit, gdy ostrożnie opuścili Tajną Galerię i ruszyli w stronę schodów.- Nidingowie to właśnie karzełki, z których jednego złapaliśmy w Bucklandzie - odpowiedział ponuro Torin.- Wynika z tego, że nie oszukał nas, po trzykroć przeklęty! Orkowie Białej Ręki naprawdę komuś służą.I, być może, jego wola jest przyczyną całego zamieszania na górze.Ale kto to jest? Myślę, że jedynie Wielka Jasna Królowa mogłaby nam odpowiedzieć na to pytanie.Tylko co ona robi tam u siebie, za Wielkim Morzem? - Krasnolud westchnął i pokiwał głową, jakby dyskutując ze swoimi myślami.Przemierzali ciemne korytarze, wybierając najbardziej wąskie i nierzucające się w oczy.Dwukrotnie obok nich przechodziły, pobrzękując bronią i oświetlając szare sufity pochodniami, duże oddziały orków z plemienia ich więźnia, jednak Gloin i Dwalin prowadzili oddział tak znakomicie, że wróg ani razu ich nie wyczuł.Krasnoludy przeczekiwały niebezpieczne chwile w ciemnych bocznych odgałęzieniach, za występami ścian, umyślnie, wydawało się, pozostawionymi właśnie po to, by móc ukryć się przed przeważającymi siłami nieprzyjaciela.Wiele pięknych, zadziwiających swym wyglądem sal widział hobbit podczas ich krótkiego marszu do tajnych schodów.W jednych sufity znajdowały się na takiej wysokości, że nie docierało tam światło pochodni, a ocenić ową wysokość można było tylko po echu kroków; inne były podzielone długimi szeregami pokrytych wspaniałymi rzeźbami kolumn, w głębokich niszach stały posągi ludzi, krasnoludów i zwierząt, wykonane z niezrównanym mistrzostwem.Pochodnie oświetlały ogromne mozaiki, w których dominowało złoto, srebro i kamienie szlachetne, zadziwiające żelazne świeczniki, wykute w postaci splotów olbrzymich lin.Niestety, w wielu miejscach hobbit zauważał też ślady bytności orków -mnóstwo ozdób było zniszczonych, rzeźbione w kamieniu figury rozbite, z mozaik na ścianach prostackie łapy wyrwały wspaniałe kamienie.Z lekkim zgrzytem zatrzasnęły się za nimi skrzydła Tajnych Drzwi.Pochodnie wydobywały z ciemności krótkie fragmenty wąskich schodów.Zaczęło się długie zejście.Hobbit naliczył sześćset stopni, zanim znaleźli się w krótkim korytarzu, który kończył się znajomym już ślepym zaułkiem Tajnej Galerii.Gloin i Dwalin naradzali się półgłosem.- Jesteśmy na Pierwszym Poziomie - powiedział w końcu Gloin, zwracając się do reszty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]