[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko w porządku.Mitch odetchnął z ulgą.- Musieliśmy opuścić hotel.Pewna kobieta śledziła Abby.Ta sama, którą widzieliście w jakimś barze na Kajmanach.Abby próbuje mi wszystko wyjaśnić.Kobieta śledziła ją przez cały dzień i przyjechała za nią do “Hiltona”.Zająłem się babą i zmyliśmy się stamtąd.- Zająłeś się nią?- Tak.Nie chciała nic powiedzieć, ale jest na jakiś czas wykluczona z gry.- Z Abby wszystko w porządku?- Tak.Jesteśmy śmiertelnie zmęczeni.Jakie masz plany?- Znajdujecie się jakieś trzy godziny drogi od Panama City Beach.Wiem, że jesteście zmęczeni, ale musicie uciekać.Dostańcie się do Panama City Beach, zostawcie samochód i wynajmijcie dwa pokoje w “Holiday Inn”.Kiedy się zameldujecie, zadzwońcie.- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz.- Zaufaj mi, Ray.- Ufam ci.Ale zaczynam żałować, że nie zostałem w pudle.- Już nie możesz tam wrócić.Musimy zniknąć albo zginiemy.ROZDZIAŁ 36Taksówka zatrzymała się na czerwonym świetle na przedmieściach Nashville.Mitch wysiadł z niej pospiesznie i przekuśtykał przez ruchliwe skrzyżowanie.Nogi miał obolałe i zdrętwiałe.Southeastern Bank Building był dwunastopiętrowym szklanym cylindrem przypominającym wielką puszkę na piłki tenisowe.Ciemny, prawie czarny budynek stał niedaleko skrzyżowania, otoczony labiryntem chodników, licznymi fontannami i starannie przystrzyżonymi trawnikami.Mitch wszedł przez frontowe drzwi i wmieszał się w tłum spieszących do pracy urzędników.Na marmurowej tablicy znalazł numer pokoju dyrektora i wjechał windą na drugie piętro.Otwarł ciężkie szklane drzwi i znalazł się w olbrzymim okrągłym pomieszczeniu.Siedząca za szklanym biurkiem przystojna kobieta, około czterdziestki, spojrzała w jego stronę.Nie uśmiechnęła się.- Chciałbym się zobaczyć z panem Masonem Laycookiem - powiedział.Skinęła głową.- Proszę usiąść.Pan Laycook nie tracił czasu.Pojawił się natychmiast i był równie sztywny jak jego sekretarka.- Czym mogę panu służyć? - zapytał przez nos.Mitch wstał.- Chciałbym dokonać telegraficznego przelewu.- Tak.Ma pan konto w Southeastern?- Tak.- Pana nazwisko?- Mam konto numerowe.Innymi słowy, nie pozna pan mojego nazwiska, panie Laycook.Nie jest to panu potrzebne.- Znakomicie.Proszę za mną.W jego biurze nie było okien.Na pulpicie za szklanym biurkiem Mitch dostrzegł rząd klawiatur i monitorów.Rozsiadł się wygodnie w fotelu.- Poproszę o numer pańskiego konta.- 214-31-35 - powiedział z pamięci.Laycook wystukał numer na klawiaturze i spojrzał na monitor.- To konto trzy założone przez T.Hemphill.Korzystać z niego może osobiście ona albo mężczyzna o następujących cechach zewnętrznych: około sześciu stóp wzrostu, niebieskie oczy, dwudziestopięcio, dwudziestosześcioletni brunet.Odpowiada pan temu opisowi, sir.- Mr Laycook patrzył na ekran.- Jakie są cztery ostatnie cyfry numeru pana ubezpieczenia społecznego?- 8585.- Bardzo dobrze.Zgadza się.Co mogę dla pana zrobić?- Chciałbym przelać trochę pieniędzy z banku na Grand Cayman.Laycook zmarszczył brwi, po czym wyjął z kieszeni długopis.- Z którego banku na Grand Cayman?- Z Royal Bank of Montreal.- Z jakiego konta?- To konto numerowe.- Przypuszczam, że zna pan numer.- 499DFH2122.Laycook zapisał numer i wstał.- Za chwilę wrócę.Wyszedł z pokoju.Minęło dziesięć minut.Mitch rozmasowywał obolałe nogi i przyglądał się stojącemu na biurku monitorowi.Laycook wrócił ze swoim inspektorem panem Nokesem, wicedyrektorem czegoś tam.Nokes przedstawił się, podając rękę nad biurkiem.Obydwaj mężczyźni sprawiali wrażenie podenerwowanych.Przyglądali się uważnie Mitchowi.Nokes podjął rozmowę.Trzymał w ręce mały wydruk komputerowy.- Jest to konto zastrzeżone.Zanim dokonamy przelewu, musimy uzyskać od pana pewne informacje.Mitch skinął głową.- Proszę podać daty i sumy trzech ostatnich wpłat, sir.Patrzyli na niego uważnie wiedząc, że może się pomylić.Mitch odpowiedział z pamięci, nie zaglądając do notatek:- Trzeci lutego tego roku, sześć i pół miliona dolarów.Czternasty grudnia zeszłego roku, dziewięć milionów dwieście tysięcy dolarów, i ósmy października zeszłego roku, jedenaście milionów dolarów.Laycook i Nokes spojrzeli na wydruk.Nokes zdobył się na blady zawodowy uśmiech.- Teraz numer pańskiego kodu identyfikacyjnego.- Laycook wziął do ręki długopis.- Jaki jest pana kod identyfikacyjny, sir?Mitch uśmiechnął się i wyprostował obolałe nogi.- 72083.- Warunki przelewu?- Chcę natychmiast przelać do waszego banku dziesięć milionów dolarów na konto numer 214-31-35.Poczekam.- To nie jest konieczne.- Poczekam.Kiedy przelew zostanie dokonany, będę miał jeszcze parę innych.- Wrócimy za moment.Ma pan ochotę na kawę?- Nie, dziękuję.Macie dzisiejszą gazetę?- Oczywiście - powiedział Laycook.- Jest na stole.Pospiesznie opuścili pokój.Tętno Mitcha zaczęło wracać do normy.Otworzył gazetę “Tennessean” z Nashville i po przejrzeniu trzech artykułów natknął się na kilka linijek na temat ucieczki z Brushy Mountains.Żadnych zdjęć.Kilka szczegółów.Byli bezpieczni w “Holiday Inn” na Miracle Strip w Panama City Beach na Florydzie.Na razie nikt nie wpadł na ich trop.Tak przypuszczał.Taką miał nadzieję.Laycook powrócił sam.Był teraz wręcz uroczy.Bardzo przyjacielski.- Dokonaliśmy przelewu.Pieniądze są już tutaj.Co jeszcze możemy dla pana zrobić?- Chciałbym przelać te pieniądze dalej.W każdym razie większość.- Ile przelewów?- Trzy.- Proszę podać szczegóły pierwszego.- Milion dolarów do Coast National Bank w Pensacoli, na numerowe konto zastrzeżone dla jednej osoby.Białej kobiety w wieku około czterdziestu lat.- Czy to jest już istniejące konto?- Nie.Chcę, żebyście otwarli je tym przelewem.- Bardzo dobrze.Kolejny transfer?- Milion dolarów do Dane County Bank w Danesboro, Kentucky.Na konto Harolda albo Maxine Sutherland, albo obojga.To mały bank, ale ma odpowiednie powiązania z United Kentucky w Louisville.- Dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]