[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No cóż, im wcześniej odbędzie się przesłuchanie, tym lepiej dla mojego klienta.Sprawling zakreślił kolejny punkt w notatniku.- Chcemy także nalegać na zachowanie ścisłej tajemnicy.Żadnych kontaktów z prasą.Szczegóły naszej ugody spotkały­by się z powszechną falą krytyki.- Oczywiście zachowamy milczenie - obiecał Sandy.- Kiedy panna Miranda powinna zostać zwolniona z are­sztu?- Jutro.Prosiłbym także o przewiezienie jej pod eskortą z centrum Miami do indywidualnej odprawy celnej.Chciałbym, aby znajdowała się pod opieką FBI do chwili wejścia na pokład samolotu.Jaynes wzruszył ramionami, jakby nie mógł zrozumieć przyczyn owej prośby.- Nie ma sprawy - rzekł.- Coś jeszcze? - spytał McDermott, zacierając ręce, jakby miał zaprosić gości na część artystyczną spotkania.- Nie.Z naszej strony to wszystko - oświadczył Sprawling.- Doskonale.Proponuję zatem następujące rozwiązanie.Mam tu dwie sekretarki przy komputerach.Przygotowałem już wstępną wersję pisemnej ugody wraz ze stosownymi rezygnacjami z wcześniejszych wystąpień do sądu.Uzupeł­nienie omawianych szczegółów nie zajmie dużo czasu, mogliby więc panowie od razu złożyć swoje podpisy.Natychmiast zawiózłbym wszystkie dokumenty do mojego klienta i gdyby on nie miał żadnych zastrzeżeń, za kilka godzin sprawa byłaby załatwiona.Panie Mast, czy mógłby się pan skontak­tować z sędzią federalnym i jak najszybciej zwołać posiedze­nie? Prześlemy mu telefaksem gotowe pisma dotyczące wyco­fania złożonych pozwów.- Kiedy będziemy mogli przejąć materiały Lanigana, pa­piery i taśmy z nagraniami? - wtrącił Jaynes.- Jeśli nie zajdą nieprzewidziane wypadki, a dokumenty zostaną zatwierdzone i podpisane przez wszystkie strony, przekażę materiał dowodowy dzisiaj o siedemnastej.- Muszę natychmiast skorzystać z telefonu - rzucił Spraw­ling.Takie samo pragnienie wyrazili Mast i Jaynes.Sandy wskazał im aparaty w oddzielnych pokojach.Mimo chłodnego październikowego dnia i nieba zaciąg­niętego chmurami Patrick postanowił wykorzystać przysługu­jące każdemu więźniowi prawo do spędzenia godziny na świeżym powietrzu.Strażnicy stanowczo się temu sprzeciwili, twierdząc, że szeryf nie wyraził zgody na jego spacery.Lanigan musiał więc zadzwonić do Huskeya i poprosić go o interwencję.Zaproponował także, by przyjaciel po drodze wstąpił do restauracji Rosettiego przy ulicy Division i kupił trochę tamtejszych specjałów, sandwiczów z mięsem kraba oraz serowych drożdżówek, po czym zjadł z nim lunch na szpitalnym dziedzińcu.Karl oznajmił, że będzie zachwycony.Usiedli na drewnianej ławce pod bezlistnym skarłowaciałym klonem, przy obmurówce małej nieczynnej fontanny.Z trzech stron otaczały ich skrzydła wojskowego szpitala.Sędzia kupił również torbę drożdżówek dla strażników, tamci zajęli więc posterunek na drugiej ławce, kilkadziesiąt metrów dalej.Huskey nie wiedział o odbywającym się w kasynie spot­kaniu, a Patrick wolał go o tym nie informować.W naradzie uczestniczył także Parrish, więc zapewne tuż po jej zakończeniu musiał powiadomić o jej rezultatach sędziego.- Co ludzie o mnie mówią? - zapytał Patrick, rozprawiwszy się z trzecim sandwiczem i wytarłszy usta serwetką.- Plotki stopniowo przycichają, wszystko wraca do normy.Ale na swoich dawnych przyjaciół nadal możesz liczyć.- Właśnie piszę do nich listy.Czy mógłbyś je dostarczyć w moim imieniu?- Oczywiście.- Bardzo dziękuję.- Słyszałem, że schwytano twoją dziewczynę na lotnisku w Miami.- To prawda, ale wkrótce powinni ją wypuścić.Chodzi jedynie o drobne nieścisłości w paszporcie.Huskey ugryzł spory kęs kanapki i zaczął przeżuwać w milczeniu.Zdążył się już przyzwyczaić, że w ich rozmowach niespodziewanie pojawiają się długie przerwy.Nie bardzo zresztą wiedział, o czym mogliby jeszcze mówić, skoro Patrick wolał zachować tajemnicę.- Takie rześkie powietrze dobrze mi robi - odezwał się tamten w końcu.- Dziękuję, że wyraziłeś zgodę na mój spacer.- Ostatecznie masz konstytucyjne prawo do przebywania na świeżym powietrzu.- Czy byłeś kiedykolwiek w Brazylii?- Nie.- To powinieneś odwiedzić ten kraj.- Pójść w twoje ślady czy może wyjechać z rodziną?- Nie.Zrobić sobie wycieczkę.- I podziwiać tamtejsze plaże?- Nic podobnego.Zapomnij o plażach, o wielkomiejskim życiu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl