[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogły bez najmniejszego problemu wybić dziury w suficie.Prawdopodobnie byłyby w stanie wyważyć drzwi.Gdyby ci goście zjawili się z bronią, żebynas zastrzelić, przed śmiercią dalibyśmy im trochę popalić.Byłoby miło.Gavin się przyglądał, z początku naburmuszony, potem z większym zaciekawieniem,a na końcu, kiedy podniosłam jeden z prętów i pokazałam mu moc tego narzędzia, trochę sięnawet ucieszył.Nie licząc wygrywania ze mną w szachy, odkąd przyłapano mnie naforsowaniu sufitu szczotką, nic nie wzbudziło jego entuzjazmu.Ulżyło mi, kiedy zobaczyłam,jak w jego oczach pojawia się odrobina dawnego błysku.- Kiedy to zrobimy? - spytał.- Chyba nie chcesz, żeby znowu cię przyłapali?- Dobrze to ująłeś - powiedziałam.- Nie wiem, jaka pora będzie najlepsza.I nie wiem,którą drogę powinniśmy wybrać: przez sufit czy przez drzwi.Spojrzałam na sufit, roztrząsając dostępne możliwości.Pomyślałam, że w mgnieniuoka mogłabym w nim wybić sporą dziurę - mniej więcej w pół minuty.Ale musielibyśmyjeszcze wydostać się przez otwór.Gdybyśmy oparli stelaż i wykorzystali go jako drabinę, prawdopodobnie by się udało.Zakładając, że zrobimy to w środku nocy i że hałas ich obudzi, mielibyśmy ze dwie minuty,zanim do nas wpadną.W sąsiednim pomieszczeniu musielibyśmy znalezć właz, czy jak tamje nazywają, otworzyć go i zeskoczyć na coś, co mogło się okazać siedliskiem uzbrojonychterrorystów.Jeśli sufit wisiał wysoko, czekałby nas spory skok.Cała ta perspektywa niewydawała się zbyt kusząca.Na przykład trudno uciekać, kiedy we dwójkę macie łączniecztery złamane nogi.Oprócz tego pozostawało nam tylko wydostanie się przez drzwi.Oceniłam, że mogłabym je wyważyć sześcioma ciosami, zwłaszcza gdybym sięcofnęła i wzięła rozbieg.Jasne, narobiłabym hałasu, ale cała akcja dość szybko dobiegłabykońca.Potem musielibyśmy zejść po drabinie i zaryzykować ucieczkę.Niebezpieczeństwomroziło krew w żyłach, ale i tak czułabym się pewniejsza, biegnąc korytarzem, niż gdybynam przyszło uciekać po dachu.Wyjaśniłam to wszystko Gavinowi, stosując kombinację słów i gry aktorskiej.Obserwował mnie w milczeniu.Nie wydawał się zbyt uradowany.I wcale mu się nie dziwię.Pewnie miał nadzieję, że osobie w jego wieku życie ma do zaoferowania coś więcej.Dodiabła, ja też miałam nadzieję, że osobie w moim wieku życie ma do zaoferowania coświęcej.- Chyba lepiej drzwiami - powiedział w końcu z miną człowieka, który musi wybraćmiędzy komorą gazową a krzesłem elektrycznym.- Okej - zgodziłam się.- W takim razie drzwiami.- Już teraz? - spytał z nagłym przerażeniem.- Nie - uspokoiłam go.- Zaczekamy, aż będzie wiadomo, jaką mamy porę.Musimyspróbować w środku nocy.Na wszelki wypadek zdecydowaliśmy się jednak na sufit.Zrobiłam kilka otworów wpłycie wiórowej, żeby było łatwiej się po niej wspinać, jeśli będziemy potrzebowali drabiny.Potem jak najszybciej złożyłam łóżko.Z jakiegoś powodu odkrycie prętów tchnęło w nas sporo energii.To była drobnostka,o wiele za mała, żeby móc w niej pokładać wielkie nadzieje, ale dała nam poczucie, że znowu- choć tylko w niewielkim stopniu - jesteśmy panami swojego losu, a przynajmniej, że mamyna niego jakiś wpływ.Wyłączyłam światło i obydwoje wróciliśmy do łóżka, ale czułam, żeGavin tryska energią.To zabawne, ale zaledwie czterdzieści minut pózniej znowu zdarzyło się cośpozytywnego.W samą porę.Zazwyczaj jest inaczej: Gotowi.do startu.start.oj, cześć,Ellie, może lepiej się przebierz, a potem spróbuj dogonić resztę?.Ale tej nocy wszystkodziało się punktualnie.Może, rozkręcając łóżko, wprawiłam w ruch jakąś kosmiczną siłę?Gdy tylko obydwoje trochę się uspokoiliśmy, coś tak mnie zszokowało, że o mało niewyskoczyłam z łóżka.Nagle wokół zaczął się szalony koncert wystrzałów.Najpierw rozległsię tylko jeden huk, ale tuż po nim rozbrzmiało ich o wiele więcej, jakby ten pierwszy byłtylko sygnałem, iskrą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]