[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na nocnym stoliku, przy tapczanie stał magnetofon.Glos Jeffa: - Chyba w końcu przekonam się do tej kawy.Jeszcze nie wystygła? Głos Tracy: - Mhm.Cooper z policjantami stali w osłupieniu.- Ja.nic nie rozumiem - wyjąkał jeden z policjantów.- Jak dzwoni się na policję? - warknął Cooper.- Dwadzieścia dwa-dwadzieścia dwa-dwadzieścia dwa.Cooper złapał słuchawkę i wykręcił numer.Głos Jeffa, płynący z magnetofonu mówił: - Wiesz, kochanie, mają tu znacznie lepszą kawę niż u nas.Ciekawe, jak ją przyrządzają.Cooper ryknął do słuchawki: - Mówi Daniel Cooper.Odszukajcie natychmiast inspektora van Durena.Powiedzcie mu, że Whitney i Stevens zniknęli.Niech sprawdzą, czy z garażu nie wyjechała ciężarówka.Ja jadę do banku! - rzucił słuchawkę.Głos Tracy: - Czy piłeś kiedyś kawę parzoną ze skorupkami jajek? Jest naprawdę.Cooper wybiegł z pokoju.Inspektor van Duren był spokojny.- Wszystko w porządku - mówił.- Ciężarówka wyjechała z garażu.Jadą tutaj.Van Duren, Cooper i dwaj inni funkcjonariusze zajęli posterunek dowodzenia na dachu budynku stojącego naprzeciwko Amro Bank.Inspektor powiedział: - Prawdopodobnie wyjechali, kiedy tylko zorientowali się, że ich podsłuchujemy, ale proszę się nie obawiać.Niech pan spojrzy.- Popchnął Coopera w kierunku dużego, szerokokątnego teleskopu zamontowanego na dachu.Poniżej, na ulicy, mężczyzna w uniformie dozorcy starannie polerował mosiężny szyld banku.zamiatacz ulic zbierał śmiecie.na rogu ulicy stał gazeciarz.trzech robotników rozkopywało trawnik.Wszyscy posiadali miniaturowe krótkofalówki.Van Duren przemówił do swego aparatu: - Punkt A?Odpowiedział dozorca: - Słyszę pana, inspektorze.- Punkt B?- Zgłaszam się.- Tym razem odpowiedział zamiatacz ulic.- Punkt C?Sprzedawca gazet zadarł głowę i kiwnął nią.- Punkt D?Robotnicy przerwali pracę, a jeden z nich odezwał się: - Jesteśmy gotowi, sir.Inspektor zwrócił się do Coopera: - Proszę się nie obawiać, złoto nie wyjechało jeszcze z banku.Żeby je odebrać, muszą tutaj przyjechać.W chwili, gdy pojawią się w tym miejscu, ulica zostanie zablokowana z obu stron.Nie uciekną nam.- Spojrzał na zegarek.- Ciężarówka pojawi się lada chwila.W banku narastało zdenerwowanie.Pracownicy zostali poinformowani o przewidywanym rabunku złota, a strażnikom polecono ładować je na opancerzoną ciężarówkę.Ujęcie złodziei zaplanowano dopiero po załadowaniu.Przebrani policjanci pracowali na zewnątrz banku, zerkając ukradkiem na ulicę w oczekiwaniu ciężarówki.Na dachu inspektor van Duren już po raz dziesiąty włączał swą krótkofalówkę.- Czy coś widzicie?- Nee.- Mają już trzynaście minut spóźnienia! Jeśli nadal.- Konstabl Wittkamp spoglądał na zegarek.- Inspektorze! - zatrzeszczała krótkofalówka van Durena.- Ciężarówka właśnie nadjeżdża! Minęła Rozengracht i jedzie w kierunku banku.Zobaczy ją pan za minutę.Napięcie wzrosło.Inspektor van Duren pochylił się nad aparatem.- Uwaga wszystkie jednostki! Ryby zbliżają się do sieci.Pozwólcie im wpłynąć.Szara opancerzona ciężarówka zbliżała się do banku.Zatrzymała się przed wejściem.Na oczach Coopera i van Durena dwaj mężczyźni w mundurach konwojentów wyskoczyli z kabiny i weszli do banku.- Gdzie ona jest? Gdzie jest Tracy Whitney? - gorączkował się Daniel Cooper.- To nieważne - odpowiedział mu inspektor van Duren.- Na pewno niezbyt daleko od złota.„A nawet jeśli jest daleko - pomyślał Cooper - to nic.Taśmy i tak ją obciążają”.Zdenerwowani pracownicy banku pomagali dwóm umundurowanym konwojentom załadować sztabki złota ze skarbca na wózki transportowe, które podjechały do ciężarówki.Z dachu Cooper i van Duren obserwowali maleńkie figurki ludzi po przeciwnej stronie ulicy.Załadunek trwał osiem minut.Gdy zatrzaśnięto wreszcie tylne drzwi, a dwaj konwojenci zbliżyli się do szoferki, inspektor van Duren ryknął do krótkofalówki:- Vlug! Pas op! Wszystkie jednostki do akcji! Do akcji! Rozpętało się piekło.Dozorca, gazeciarz, robotnicy w kombinezonach razem z gromadą innych policjantów w jednej chwili porzucili swoją pracę i popędzili do ciężarówki, otaczając ją ze wszystkich stron.Wyjęli rewolwery i wycelowali je w konwojentów.Ulicę wyłączono z ruchu.Inspektor van Duren odwrócił się z uśmiechem do Coopera.- Czy pana zdaniem, można to nazwać przyłapaniem na gorącym uczynku? Chodźmy i aresztujmy ją.„Nareszcie” - pomyślał Daniel Cooper.Zeszli na ulicę i zbliżyli się do ciężarówki.Dwaj mężczyźni w mundurach stali twarzami do ściany, z podniesionymi rękami, otoczeni przez grupę uzbrojonych policjantów.Daniel Cooper i inspektor van Duren przecisnęli się do przodu.- Możecie się odwrócić.Jesteście aresztowani - powiedział Dan Duren.Obaj mężczyźni odwrócili się pobladłymi twarzami do policjantów.Daniel Cooper z inspektorem van Durenem przyglądali się im w osłupieniu.Były to zupełnie obce twarze.- Kim jesteście? - zapytał gniewnie inspektor.- Jes.jesteśmy konwojentami - wyjąkał jeden z nich.- Nie strzelajcie.Proszę was, nie strzelajcie.- Ich plan się nie powiódł.- Inspektor van Duren zwrócił się do Coopera.W jego głosie zabrzmiała histeria.- Musieli z niego zrezygnować.W żołądku Daniela Coopera wzbierała żółć, wypełniając powoli przełyk i gardło.Kiedy w końcu odzyskał mowę, jego głos brzmiał głucho.- Nie.Wszystko przebiega według planu.- O czym pan mówi?- Według ich planu.Oni nigdy nie zamierzali rabować złota.Wszystkie te przygotowania to była maskarada dla odwrócenia uwagi.- To niemożliwe.W takim razie skąd ta ciężarówka, barka, mundury.Mamy przecież fotografie.- Nie rozumie pan? Oni o tym wiedzieli.Wiedzieli, że ich ścigamy, od samego początku.Inspektor van Duren zbladł jak ściana.- Och, mój Boże! Waar zijnze - gdzie oni są?!W Coster, na Paulus Potter Straat, Tracy i Jeff zbliżali się do budynku Państwowej Szlifierni Diamentów.Jeff miał brodę i wąsy, a kawałki gąbki, wypełniające policzki i nos, zmieniały jego wygląd nie do poznania.Ubrany był w sportowy kombinezon i niósł plecak.Tracy była kobietą w zaawansowanej ciąży, o czarnych włosach i grubej warstwie makijażu na twarzy, w ciemnych słonecznych okularach.W rękach trzymała torbę podróżną i okrągłą paczkę zawiniętą w brązowy papier
[ Pobierz całość w formacie PDF ]