[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pracował dla wywia­du wiele lat przed wojną.- Więc musi nienawidzić Rosjan - stwierdził Władow.- Tak, nienawidzi ich z pasją.To chyba jedyne hobby, jakiego nie zarzucił.- Wiesz, doktorze, to bardzo dziwne, ale ja także bardzo nienawidziłem Amerykanów.Dopiero kiedy przybyłem do waszego kraju, uzmysłowiłem sobie, że właściwie nie widzia­łem żadnego Amerykanina i nie mam powodów, aby ich nienawidzić.Wciąż się zastanawiam, jak mogłem żywić uczu­cie wrogości do kogoś, kogo w życiu nie widziałem.- Jeśli nie przestaniesz o tym myśleć, staniesz się pacyfistą, kapitanie.- Rourke zaśmiał się cicho, lecz natychmiast za­milkł, bo dziewczyna poruszyła się niespokojnie.- Raczej niemożliwe, abym stał się pacyfistą.Walczyłem w Afganistanie, służyłem w siłach bezpieczeństwa stacjonują­cych w Polsce.Z armią radziecką podbijałem Stany Zjednoczone.- Zapalisz?- Z chęcią.- Rosjanin kiwnął głową.- To wyjmij dwa papierosy.Mam je w prawej kieszeni bluzy.Nie chcę się ruszać, by nie zbudzić Natalii.Kapitan spełnił prośbę Rourke’a, włożył w jego usta papie­rosa i przypalił go.- Wiesz, ze mną było podobnie.Żywiłem do was wyłącznie wrogie uczucia, dopóki nie spotkałem Natalii, nie uratowałem jej życia, a później ona uratowała życie mnie i mojemu przy­jacielowi, Rubensteinowi.- Ten Rubenstein jest Żydem? - W głosie Władowa wyczu­wało się lekką niechęć.- Tak - przytaknął Rourke, uświadamiając sobie, że kapitan mógłby podobnie okazać wzgardę Natalii, jako że i ona była pół-Żydówką, po matce.- Wy, Rosjanie, nienawidzicie Żydów.- Po prostu ich nie lubimy.A ty nienawidzisz Rosjan?- Nie czuję wrogości do niej - Amerykanin wskazał na śpiącą dziewczynę - ani nie znajduję powodów, aby nienawidzić ciebie.A ty mnie?- Też nie, oczywiście, że nie!- To bardzo źle.- Rourke uśmiechnął się tajemniczo.Brwi Rosjanina uniosły się w zdziwieniu.- Bo widzisz, skoro nie czujemy do siebie wrogości, to moglibyśmy sobie usiąść w tym miejscu i pogadać, jeszcze zanim zaczęła się ta parszywa wojna.Teraz to nie ma najmniejszego znaczenia.- Masz rację, doktorze, mogliśmy pogadać, zanim się ta wojna zaczęła.Ale nasza rozmowa będzie miała znaczenie dla ludzi z projektu “Eden”.O ile uda nam się wykonać zadanie.- Tak, byłoby miło, aby ludzie podróżujący promami dowie­dzieli się, o czym rozmawialiśmy tej nocy, aby ich dzieci uczyły się na naszych błędach.- Jestem pewien, że się nam powiedzie i będą o nas pamiętać.- Masz jakiegoś papierosa, kapitanie? Moje się już skończy­ły.Oficer kiwnął głową, wyciągnął złoconą papierośnicę i po­dał Johnowi Camela.- To wasze - powiedział.- Paliłem je już w Rosji, jeżeli tylko udało mi się kupić na czarnym rynku.Rourke zaciągnął się dymem.- Tylko nie wspominaj jej, że paliłem.Zawsze radzę Natalii, by rzuciła ten nałóg, bo szkodzi jej zdrowiu.- Mnie udało się rzucić palenie na dwa lata przed wybuchem wojny, ale kiedy wysłali mnie na front, znów zacząłem.Teraz to już nie ma żadnego znaczenia.Z całą pewnością nie umrę na raka.- Tak, teraz to już nie ma najmniejszego znaczenia - powtó­rzył Amerykanin.Usłyszeli warkot samolotu.Mógł to być jedynie Reed.Rourke spojrzał na zegarek.Do wschodu słońca pozostała godzi­na.Może to ostatnia godzina ich życia? Strach było myśleć, że w tej chwili Europa mogła już nie istnieć!Zaciągnął się papierosem i pomyślał, czy ma to jakikolwiek sens, co się z nimi stanie za godzinę, ale w tej samej chwili Natalia leżąca na jego ramieniu poruszyła się niespokojnie i uznał, że jednak ma to jeszcze sens.ROZDZIAŁ XXIINie mogli połączyć się drogą radiową z kołującym samolo­tem, gdyż potężna stacja nasłuchowa KGB była zbyt blisko, lecz ludzie Władowa ustawili się w prostej linii z zapalonymi pochodniami, wytyczając najodpowiedniejszy teren do lądo­wania.Nim upłynęło pięć minut, samolot osiadł na ziemi.Szum silników zbudził Natalię.Wraz z Rourke’em poszła do znieruchomiałej ciemnej maszyny.Otworzyło się jedno z okrągłych okienek i ukazała się w nim uśmiechnięta twarz pułkownika Reeda.- Powinienem się domyślić, że będzie z tobą - zawołał oficer wywiadu, dostrzegając dziewczynę.- Co jest, John, stała się twoją maskotką?- Raczej talizmanem - odparł doktor.- Miło cię widzieć ponownie, pułkowniku Reed - powiedzia­ła Tiemierowna.Z ciemności wyłonił się Władow i stanął za jej plecami.- Ten to chyba nie Rubenstein.Jest wyższy od Paula.Zatrudniliście nową niańkę?- Udało mi się odnaleźć Sarah i dzieci.Paul dostał postrzał w rękę i został wraz z nimi w Schronie - wyjaśnił Rourke.- Gratuluję owocnych poszukiwań, ale czemu, do cholery, nie spędzasz swych ostatnich dni z rodziną?- Wiesz dobrze, Reed, że mamy jeszcze trochę do zrobienia.Oczy pułkownika zdążyły się przyzwyczaić do mroku ota­czającego samolot i dostrzegły mundur Władowa.Z uznaniem pokiwał głową.- Inteligentne przebranie, ten facet wygląda jak prawdziwy kapitan sowieckich komandosów!- Pułkowniku Reed, kapitan Władow oddaje siebie pod pańskie rozkazy! - Rosjanin wyprężył się salutując.Amerykański oficer osłupiał.Władow trzymał dłoń przy skroni.- Nie jestem w pełni umundurowany do oddawania honorów - mruknął zgryźliwie Reed.Władow trzymał dłoń przy daszku czapki.- O kurwa! - szepnął pułkownik do siebie i Rourke uśmie­chnął się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl