[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Indygo pikantna przyprawa ciążąca w kierunku czerni.Coś jakby niebow samym środku letniej nocy.To właśnie jest indygo.Użyte do malowania tłasugeruje tajemniczą przeszłość.Koszenilowa czerwień uzyskiwana z pancerzyków meksykańskich owadów.Kątem oka można niekiedy dostrzec ich duchy unoszące się nad paletą.Usta!Pogodna rodzina kadmowych czerwieni z gamą odcieni rozciągającą się od żółcido błękitu.Nie używa się ich na zewnątrz, ponieważ blakną w świetle, w pracowninatomiast zdają się niemal jarzyć.Różnych ich odmian używamy w Wenecji dofarbowania wełny, jedwabiu i bawełny: cremisino (purpura), scarlatto (szkarłat)i sanguineo (krew).Noszą je senatorowie, kardynałowie i ulicznice.Cynober jakiżkosztowny i jaki wrażliwy! Zamieni się w czerń, Jeśli nie chronić go przed okrutnymświatłem.W sam raz dla starych arystokratek w chłodnych cienistych salonach.Czerwień lakowa podobna do barwy merlotu: czerwień złamana ze szkarłatemi brązem, uzyskiwana głównie z laku.Pięknie prezentuje się w cienistym zgięciułokcia.Karmin szkarłat świetlisty jak zwilżone językiem usta.Wenecka czerwień albo czerwona ochra trwa wiecznie i jarzy się jak lawa.Indyjska czerwień albo terra rosa podobna do weneckiej czerwieni, lecz odrobinębłękitnawa przy krawędziach.W sam raz dla osób zbyt skromnych na to, by nosićwenecką czerwień.Cassel Earth brązowy sok gnijących od niepamiętnych czasów roślin i zwierząt.W przeciwieństwie do Toskańczyków, my Wenecjanie cenimy sobie wszelkieodcienie brązu.Wolimy, aby to one znaczyły cienie na naszych ciałach zamiast ichzieleni.Brąz mumii ze sproszkowanych egipskich zwłok.Dla śmiertelnie chorychi melancholików.Terra di Sienna zwodniczo skromny brąz, który po zmieszaniu z olejem nabierasilnego połysku, promieniując na jasne tło złocisto-bursztynowymi barwami.Doskonały na włosy młodych mężczyzn.Terra verte błękitno-szary ze skłonnościami do zieleni i ziemi.Dobrze komponujesię z werydem, rzuca brązowy półcień na wszystkie kolory, z którymi się styka.Ołowiana biel albo śnieżna biel jak blady parmezan starty przez naszą kucharkę.W okolicach Cremony zwana niekiedy bielą kremońską.Ja nazywam ją dziewicząbielą.Tytanowa biel przypomina delikatną piankę na powierzchni świeżo udojonegomleka w cebrzyku.(A tak przy okazji: czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, dlaczego liliesymbolizują czystość, skoro nie sposób w żaden sposób doczyścić plam z pyłku,który pokrywa ich żółte słupki?).Cynkowa biel blada i surowa, jakby zdjęta z bladych ust nieboszczyka.Onarównież, tak jak śmierć, spowalnia artystę, potrzebuje bowiem dużo czasu nawyschnięcie.Głęboka czerń czyli niemal czysty węgiel.Doskonała do okien w tle, przez któreniczego nie widać, oraz do oczodołów czaszek leżących na stołach dlaprzypomnienia o kruchości i przemijaniu życia.Nie lubię takich portretów, leczkolor ten sprawdza się doskonale w załamaniach ciemnego atłasu, gdzie wspanialekontrastuje z połyskiem na fałdach.Czerń sadzy wcielenie nieczystości oraz żywiołów roślinnych i zwierzęcych.W połączeniu z bielą oraz innymi barwami daje szary cień zwany berettino, który,ukrywając się w załamaniach białych szat, w przedziwny sposób dodaje im ciepła.Kadmowa żółć jak w soczystych odmianach pomarańczy i cytryn.Kolor młodychkobiet, lekki, ekscytujący.Neapolitańska żółć uzyskiwana z ołowiu, lubi wprowadzać dysonans wśródprzytulnych brązów i zieleni.Stosowana już niemal wyłącznie podczas dmuchaniaszkła, doskonała na strój rozbawionej starszej kobiety.Ochra prosto z ziemi, czysta i dobra.Dzięki niej biała satyna staje się szczęśliwa.Sjena ciemniejsza kuzynka ochry.Niepowtarzalnie przezroczysta, rozpościerabrązowe dobre ciepło nad wszystkim, czego dotknie.Połączona z żółcią, dajecudowne lionato, barwę lwich grzyw i anielskich włosów.Intensywna zieleń jak roztopione szmaragdy, łasa na olej.Wchłania go więcej niżjakakolwiek inna barwa.Połączona z czernią uczyni soczystym każdy cień.Jezioro purpury i czerwieni zmieszane z ultramaryną, tak jak robił to Bellini,tworzy łagodny fiolet.Cienie pod opuszczonymi powiekami.Trzeba jednakzachować ostrożność, jezioro to wysycha bowiem w pełnym świetle, pozostawiającpo sobie tylko wspomnienie westchnienia.A przecież portret ma trwać wiecznie.4Ocio de pesse lesso, inamora ofesso.Kto ma rybie oczy, musi być albozakochany, albo niespełna rozumu.Przysłowie weneckie Szczerze mówiąc, zawsze wyglądałem na wielkiego grzesznika powiedziałCasanova, z upodobaniem przypatrując się swojemu najnowszemu portretowi megoautorstwa.Uważał się za jego współtwórcę, i całkiem słusznie.Staliśmy w pracownii podziwialiśmy błyszczący jeszcze obraz. Każda z moich mało pochlebnychpodobizn mówiła o mnie prawdę.Nawet ty, Cecilio, będąc pierwszą moją kochanką,która mnie sportretowała, pokazałaś grzeszną stronę mej nieśmiertelności.Miał rację.Kiedy jednak teraz patrzę na to płótno, wydaje mi się nieco inne.Jakbygrzech stracił na wyrazistości.Natychmiast po zdjęciu ze sztalug portret zaczyna żyć własnym życiem.PortretCasanovy był wówczas jeszcze bardzo młody i niedoświadczony, jego barwy niezdążyły do siebie przywyknąć ani pogodzić się z czekającym je przygaszeniem.Portret jest jak okno.Przedstawiony na nim człowiek patrzy na widzówz przeszłości, z nosem przyciśniętym do niewidocznej szyby.Portret zawiera jegohistorię i historię malarza, i historię ich wzajemnych odniesień
[ Pobierz całość w formacie PDF ]