[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hank z pewnością zamierza przeprowadzić ze mnąpoważną rozmowę.- Sam nie wiem, co z tobą zrobić, Popeye.Chcę być z tobą szczery - Hank Luton przerwał, abynapić się kawy przez słomkę wychodzącą z hermetycznego pojemnika.- Obaj wiemy, że maszkłopoty, ale zrozum, że nie jestem w stanie nic dla ciebie zrobić, jeżeli nie będę wiedział, o co chodzi.Hooker wisiał obok, trzymając także w ręku pojemnik z kawą.Wciąż miał na sobie kombinezonpróżniowy, ale zdjęto mu plecak, hełm i rękawice.Patrzył ponuro na monitor kontrolny.W żadensposób nie mógł się zmusić do spojrzenia Hankowi w oczy i wyduszenia z siebie choćby jednegosłowa.Luton przez chwilę czekał na odpowiedź.Nie otrzymawszy jej, ciągnął dalej:- Ciaude, bierzesz udział w tej operacji chyba dłużej niż ktokolwiek inny.A przynajmniej tak długo, jak reszta załogi.Do tej pory byłem bardzo zadowolony z twojej pracy, jesteś dobrym człowiekiem ilubię cię.Jeżeli coś ci leży na sercu, powiedz mi o tym.Obiecuję, że wszystko pozostanie międzynami.- Nie mam o czym z tobą mówić.- O Jezu, Popeye, wyduś to z siebie! - jęknąłLuton.- Uważasz, że nikt tego nie widzi? Rzadko mówisz cokolwiek do kogokolwiek.Nie bywasz wmodule rekreacyjnym, jesz zawsze w samotności i unikasz kontaktów z innymi.Pracujesz, jesz, odczasu do czasu myjesz się, śpisz kilka godzin i z powrotem wracasz do pracy.Człowiek nie może żyć w taki sposób!Popeye wzruszył ramionami.- Nie powiedziałeś mi do tej pory nic ciekawego - stwierdził pociągając odrobinę kawy niepodnosząc głowy.- Nie pieprz, człowieku! Groziło ci poważne niebezpieczeństwo.Gdybyś nie miał liny, trzeba by cięszukać gdzieś w kosmosie - Luton zgniótł pojemnik w czarnej dłoni i wyrzucił go.- Mówiąc prawdę,nie mam nic przeciwko temu, że ludzie czasem marzą podczas pracy, ale pod warunkiem, że nieprzeszkadza to ich robocie.Ale dzisiaj mogło się wszystko zakończyć fatalnie.- Ja nie marzyłem, Hank - zaoponował Popeye.- No.- Nie!Nagle poczuł, że coś w nim eksplodowało.Cisnął trzymanym w ręku pojemnikiem, który odbił sięod zbiornika z tlenem i mylarowej ściany.- Zakręciło mi się w głowie! Zamknąłem oczy, aby pozbierać się do kupy i to wszystko! - wrzasnął.Ogarnęło go dziwne uczucie, jakby opuścił swoje ciało i z boku obserwował siebie, krzyczącego doHanka Lutona i tracącego panowanie nad sobą.- Nie zamierzam rozmawiać o moich problemach, bo ich nie mam! Nie ma o czym dyskutować,więc po prostu pozwól mi zająć się tą pieprzoną robotą! Zakręciło mi się w głowie! To wszystko! Przez chwilę byłem w niekontrolowanym locie i dla tego nie odpowiadałem Sammy'emu! Nie mamy o czymrozmawiać, więc dziękuję ci bardzo! Zostaw mnie w spokoju, ty cholerny czarnuchu!Prawa pięść Hanka Lutona wzniosła się do ciosu tak gwałtownie, że odrzuciło go do tyłu i musiałchwycić się barierki, aby pozostać na miejscu.Pięść zawisła jeszcze raz nad głową Hookera i drżała, jakby była wściekłym zwierzem.Złomiarz skulił się, czekając na uderzenie, które roztrzaskałoby jego głowę.Ciemne oczy nadzorcy przez moment wwiercały się w jego umysł.Nieoczekiwanie rękaopadła, a palce rozprostowały się.Hank wypuścił głośno powietrze.- Popeye - rzekł powoli i nadzwyczaj miękko.- Nie pozwoliłem nazwać się białemu człowiekowiczarnuchem od dzieciństwa.Wiem jednak, że nie należysz do ludzi, którzy zwykle mówią takie rzeczy, więc tym razem ci daruję.- Przykro mi, Hank - powiedział Hooker.- Masz rację.Nie miałem tego na myśli.Nadzorca prac konstrukcyjnych skinął głową i obejrzał się.- Gdybyś naprawdę był rasistą, nie uratowałbyś życia Julianowi, kiedy eksplodował "hot dog" -mruknął, - Cieszę się, że nie ma akurat służby i nie słyszał, co powiedziałeś.Doceniam to, że jest ci przykro, Popeye.Nie musisz mówić nic więcej.Hooker nie czuł się już oderwany od własnego ciała.Ogarnął go wstyd.Coś, głęboko w jegownętrzu, zerwało się z uwięzi i szalało jak opętane.Przekroczył wszelkie dopuszczalne granice.Najchętniej odebrałby sobie życie z tego powodu.Przypomniał sobie.Rocky, gruby Rocky, ponad dwieście funtów ruchomego gówna, schylił się nad niewielką kupkąbiałegoproszku, umieszczonego na gładkiej szalce wagi, odbijającej promienie słońca.Błysk złota zginął w niebieskości.Przepadł, przepadł na zawsze.- Pieniądze są pieniędzmi, człowieku - mruknął ważąc dokładnie proszek - ale mam nadzieję, żetwoja cizia będzie zadowolona z twojego prezentu.- Przykro mi - rzekł Popeye.- Wybacz mi moje zachowanie.Luton kiwnął głową.- Hooker, zwalniam cię z dzisiejszej zmiany - powiedział.- Wiem, że coś musi być nie w porządku,o czym nie chcesz ze mną porozmawiać.Złap najbliższy prom na Skycana.Nie mogę cię do tegozmusić, ale chcę, żebyś porozmawiał z Felapolousem i zrzucił wreszcie ten kamień z serca.Hooker pokiwał głową wiedząc, że i tak nie pójdzie do Felapolousa.Luton odwrócił się w kierunkuwłazu prowadzącego na pomost dowodzenia.- Ostatnie ostrzeżenie - rzucił przez ramię.- Jeżeli jeszcze raz zdarzy ci się coś podobnego przypracy, porozmawiam z Wallace'em i Felapolousem na temat odesłania cię na Ziemię, a widzę, że niejest to coś, o czym marzysz.Tęsknisz za domem, Popeye, lecz nie chcesz do niego wrócić.Hooker został jeszcze przez chwilę sam w przebieralni, patrząc na rzucony przez siebie pojemnikprzypominający mały asteroid.Luton ma rację.Chcę wrócić do domu - pomyślał - ale nie mogę.Odesłanie mnie byłoby najgorsząrzeczą, która mogłaby mnie spotkać.Prawie najgorszą.18Historia Yirgin Bruce'a.Gdyby St.Louis Cardinals nie zaprzepaścili swych szans, żeby zagrać na wygraną z Chicago Cubs -co było najważniejszym wydarzeniem w sezonie, które w końcu doprowadziło do historycznychmeczów między Cubs i Tokyo Giants - prawdopodobnie nigdy nie dowiedzielibyśmy się, dlaczegoVirgin Bruce trafił na stację Ołympus.Potrzebna była fatalna gra Cardsów, aby załamany Bruce dał się nakłonić do wyjawienia swej mrocznej przeszłości.Oczywiście nikt przedtem nie prosił go, aby opowiedział o sobie, przynajmniej nie wprost.Stanowiło to tradycję wśród załogi Skycana, ciche porozumienie, że nikt nie musiał przedstawiaćautobiografii.Taka dyskrecja wywołana była kilkoma przyczynami.Po pierwsze, niektórzy mieli za sobąprzejścia, które chcieli zachować dla siebie.Przeżyli nieudane małżeństwa i rozwody, uciekali przed alimentami albo Bóg wie jakimi oskarżeniami.Mieli złą reputację i długi w miejscu nazywanym przeznich domem.To były najpowszechniejsze historie.Nie zapominajcie, że żyliśmy w zamkniętymśrodowisku, w którym nie było wiele prywatności.Historyjka opowiedziana kilku przyjaciołom zjednego modułu mieszkalnegobardzo szybko rozprzestrzeniała się po całej bazie.Inną przyczyną był fakt, że część ludzi miałopsychologiczne blizny, których rozdrapywanie wywoływało tylko ból.Popeye Hooker był jednym znich.W jego życiu zdarzyło się coś, o czym nie chciał z nikim rozmawiać.Wszyscy, z wyjątkiem Hanka Lutona i Felapolousa, widząc to zostawiali go w spokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl