[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam są osiedla i powinniśmy znalezć coś do jedzenia.- Jak daleko doszłaś drogą? - zapytał Herzer.- Tylko kilometr czy coś koło tego.Zcieżka dalej to błoto do kolan.Mamo, niewiem, czy dasz radę tamtędy przejść.- Dam radę - oświadczyła Daneh, wstając.- Dam radę przejść całą drogę.Ale nie zamierzam czekać tu na to, aż znów znajdzie mnie tu McCanoc i jegoradosna banda.Chodzmy.- Boże, żeby tylko tata był w Raven's Mill - westchnęła Rachel, zbierającich skromny dobytek.- Będzie - zapewniła ją Daneh.- Mam tylko nadzieję, że zechce zapomnieć oostatnich kilku latach.- Dom jest tam, gdzie - jeśli musisz tam iść - oni muszą cię przyjąć - cichododał Herzer.Automatycznie zajął pozycję na przedzie, podnosząc plecak Daneh iumieszczając go sobie na plecach.- Będzie tam.I będzie na was czekał.- Mam nadzieję - gorzko powiedziała Daneh.* * *- Nie, nie, musisz mocniej to podgrzać, bo będziesz walił młotem cały dzieńbez żadnego efektu - zaburczał Edmund, chwytając kawałek metalu szczypcami iumieszczając go z powrotem w palenisku.- Przepraszam pana, myślałem.- Uczeń cofnął się o krok i rozejrzał się pogrupie zebranej w kuzni.Jeszcze kilka tygodni temu jedyne problemy męczącego się teraz w kuzni młodzieńca sprowadzały się do tego, w co się ubrać nanastępne przyjęcie.Teraz tkwił uwięziony w tym zagraconym warsztacie, uczącsię zawodu tak starego, że aż do zeszłego tygodnia nigdy o nim nie słyszał.I kiepskosobie w nim radząc.To nie było w porządku.- Trzeba lat, żeby nauczyć się zawodu kowala - dodał mistrz łagodniej, za-uważywszy spojrzenie.Wskazał podbródkiem na miechy i odczekał, aż uczeńrozdmucha ogień.- Przyglądaj się barwie metalu i otaczających go płomieni.Kiedy zrobi się białe, wyciągnij i uderzaj.Nie masz dużo czasu, dlatego mówisię, że trzeba kuć żelazo, póki gorące". Podkreślił słowa, wyciągającrozgrzany kawałek z ognia i rozbijając go na płask, a następnie nadając mukształt.- To tylko motyka, ale to one właśnie już niedługo będą nas karmić.Motyki,pługi i części do wozów staną się waszym głównym zródłem dochodów, kiedyjuż nauczycie się fachu.- Wsadził na wpół uformowany metal z powrotem doognia i wskazał głową na innego ucznia.- Teraz ty podtrzymuj ogień, a on spró-buje jeszcze raz.Gdy nieopierzony czeladnik kowalski próbował nagiąć oporny metal swojej woli,mistrz cofnął się i wytarł twarz, starając się nie potrząsać przy tym głową.Dziękiprzywiezionym przez Angusa kawałkom i sztabom mieli dość materiału na początkispołeczności, ale wkrótce zaczną potrzebować więcej.Wysłał drogą do Angusa pełenwóz żywności, ale dystans był spory i woły prawdopodobnie zjedzą sporą część ładunkupo drodze.A zanim nadejdzie jakaś odpowiedz, upłyną przynajmniej trzy lub czterymiesiące.- A co z bronią? - zapytał uczeń, formując w końcu motykę.Złapał rytmuderzeń młotem i w mrocznej kuzni strzelały białe iskry.- Przed tobą jeszcze długa droga do zrobienia broni innej niż ostrze włóczni,synu, a ono jest w zasadzie jedynie trochę inaczej uformowaną motyką.Alemiecze i im podobne, albo zbroje, wymagają odrobinę więcej pracy.Kiedy uda się namuruchomić wyciągarkę drutu w kuzni wodnej, część z was zajmie się produkcją kolczug.Ale na razie ważniejsze jest nauczenie się, jak robić narzędzia rolnicze.- Znów wyjrzałprzez drzwi budynku, potem spojrzał uważniej.-Zacznijcie pracę nad motykami z tegomateriału, ja za chwilę wrócę.Wychodząc z panującego w kuzni upału, osłonił dłonią oczy przed słońcem.Jakbyw geście pokuty za niekończące się deszcze przez ostatnie kilka dni niebo oczyściłosię i pozostawało jasne, powodując parowanie przemoczonej ziemi.Temperatura niewzrosła zbytnio, ale wciąż utrzymywała się duża wilgotność, nadając powietrzumrozność wchłaniającą wszelką energię i sprawiającą, że ludzie byli głodni nawęglowodany i tłuszcze, a tych miasteczko posiadało bardzo skromne zasoby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]