[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Po-ruczniku, czy może mi pan dać jakÄ…Å› nadziejÄ™?- Sprawa jest w toku - odparÅ‚, po czym wstaÅ‚, żeby mnie odpra-wić.- Dam pani znać, kiedy siÄ™ czegoÅ› dowiem.- Gracias, ay, muchas gracias! - powtarzaÅ‚am, a moje podziÄ™-kowania nie byÅ‚y skierowane tylko do Peñi.Porucznik zbyt dÅ‚ugo trzymaÅ‚ mojÄ… dÅ‚oÅ„, ale tym razem jej niecofnęłam.Już nie byÅ‚am jego ofiarÄ…, czuÅ‚am to.MogÅ‚am stracićwszystko, ale duch paliÅ‚ siÄ™ we mnie jasno.Teraz ten biedny, Å›lepy jakćma czÅ‚owiek stanÄ…Å‚ w jego blasku i nie mógÅ‚ mu siÄ™ oprzeć.NadszedÅ‚ czas, żeby powiedzieć, co w zamian dla niego zrobiÄ™.- BÄ™dÄ™ siÄ™ za pana modlić, poruczniku.ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™ z wysiÅ‚kiem.- Po co?- Ponieważ tylko to mi zostaÅ‚o, żeby siÄ™ panu odwdziÄ™czyć -odpowiedziaÅ‚am, wytrzymujÄ…c jego wzrok.ChciaÅ‚am dać mu dozrozumienia, że wiem, kto zabraÅ‚ naszÄ… ziemiÄ™.MijaÅ‚y tygodnie, a my czekaliÅ›my.Po raz drugi, a potem trzeciodczytano z ambon list pasterski.W odpowiedzi reżim wypowiedziaÅ‚KoÅ›cioÅ‚owi wojnÄ™ na wszystkich frontach.W gazetach ruszyÅ‚akampania majÄ…ca na celu unieważnienie konkordatu z Watykanem.KoÅ›ciół katolicki nie powinien dÅ‚użej utrzymywać specjalnegostatusu w naszym kraju.Księża przysparzali tylko problemów.Wysuwali kÅ‚amliwe oskarżenia wobec rzÄ…du.Ostatecznie nasz dyktator rzÄ…dziÅ‚ wolnym paÅ„stwem.Może po to, by wykazać swojÄ…racjÄ™, Trujillo wydawaÅ‚ coraz wiÄ™cej przepustek i uÅ‚askawiaÅ‚ kolejneosoby.Niemal każdego dnia zatrzymywaÅ‚am siÄ™ przy jego portrecie zeÅ›wieżymi kwiatami i krótkim monologiem.WyobrażaÅ‚am sobie, że onteż jest moim synem, takim sprawiajÄ…cym kÅ‚opoty i potrzebujÄ…cymprzewodnictwa.- Wiesz tak samo dobrze jak ja, że odsuniÄ™cie KoÅ›cioÅ‚a nie po-może ci w najmniejszym stopniu - radziÅ‚am mu.- Poza tym pomyÅ›l oswojej przyszÅ‚oÅ›ci.Masz sześćdziesiÄ…t dziewięć lat, nie jesteÅ› jużmÅ‚odzieniaszkiem i wkrótce przeniesiesz siÄ™ w miejsce, gdzie to nie tyustanawiasz zasady.A potem uderzaÅ‚am w osobisty ton: przypomniaÅ‚am mu o uÅ‚a-skawieniu, o które prosiÅ‚am.Odpowiedz jednak nie nadchodziÅ‚a.Albo Peña zapomniaÅ‚, albo -Boże broÅ„! - coÅ› strasznego staÅ‚o siÄ™ z Nelsonem.Znów nadeszÅ‚y dlamnie zÅ‚e dni i dÅ‚ugie noce.Jedynie myÅ›l o zbliżajÄ…cej siÄ™ wielkimikrokami Wielkanocy pozwalaÅ‚a Patrii Mercedes mozolnie iść na-przód.PÅ‚omienie Afryki miaÅ‚y niedÅ‚ugo wystrzelić pÄ…kami.I zmartwychwstaÅ‚ trzeciego dnia.Wciąż napÅ‚ywaÅ‚y maÅ‚e liÅ›ciki.Z próśb, które Mate do nich zaÅ‚Ä…-czaÅ‚a, zÅ‚ożyÅ‚am obraz tego, co dziewczÄ™ta przechodziÅ‚y w wiÄ™zieniu.ProsiÅ‚y o jedzenie, które siÄ™ Å‚atwo nie psuje - byÅ‚y gÅ‚odne.KostkirosoÅ‚owe i sól - posiÅ‚ki, które dostawaÅ‚y, byÅ‚y bez smaku.AspirynÄ™ -miaÅ‚y gorÄ…czkÄ™.EfedrynÄ™ - odzywaÅ‚a siÄ™ astma.Ceregen - byÅ‚yosÅ‚abione.MydÅ‚o - miaÅ‚y gdzie siÄ™ umyć.Tuzin maÅ‚ych krucyfiksów?Tego nie mogÅ‚am rozgryzć.Jeden albo dwa, owszem, ale tuzin?!WierzÄ™, że gdy prosiÅ‚y o książki, oznaczaÅ‚o to, że ich umysÅ‚y byÅ‚yspokojniejsze.Marti dla Minervy (wiersze, nie zbiór esejów), a dlaMate notes i dÅ‚ugopis.MateriaÅ‚y do szycia dla obu, z proÅ›bÄ… o podaniewymiarów dzieci.Ay, pobrecitas, tÄ™skniÅ‚y za swoimi maleÅ„stwami.Godzinami przesiadywaÅ‚am u sÄ…siadów, don Bernarda i doñiBelén, pragnÄ…c, by mój umysÅ‚ - tak samo jak jej - wchÅ‚onęła prze-szÅ‚ość.WróciÅ‚abym do samego poczÄ…tku.nie byÅ‚am pewna czego. W koÅ„cu, kiedy prawie straciÅ‚am nadziejÄ™, Peña zajechaÅ‚ przed naszdom swoim biaÅ‚ym okazaÅ‚ym mercedesem.ByÅ‚ w haftowanej guay-aberze zamiast munduru.Masz ci los, prywatna wizyta.- Poruczniku - powitaÅ‚am go - proszÄ™ wejść do Å›rodka, tam jestchÅ‚odniej.Nie omieszkaÅ‚am zatrzymać siÄ™ w przedsionku, by zdążyÅ‚ zau-ważyć Å›wieże kwiaty pod portretem.- Czy napije siÄ™ pan rumu z colÄ…? - nadskakiwaÅ‚am mu bez-wstydnie.- ProszÄ™ nie robić sobie kÅ‚opotu, doña Patria.- WskazaÅ‚ nakrzesÅ‚a na ganku.- Tam jest miÅ‚o i chÅ‚odno.SpojrzaÅ‚ na drogÄ™, gdzie przejeżdżajÄ…cy samochód zwolniÅ‚, bykierowca mógÅ‚ zobaczyć, kto odwiedza rodzinÄ™ Mirabalów.Nagle zdaÅ‚am sobie sprawÄ™, że ta wizyta jest dla niego tak samoważna jak dla mnie.SÅ‚yszaÅ‚am, że miaÅ‚ problemy w naszym domu -nigdy nie nazwÄ™ tej farmy inaczej.Wszyscy campesinos uciekli, ażaden sÄ…siad nie byÅ‚ skory do pomocy.(Czego siÄ™ spodziewaÅ‚? CaÅ‚aokolica byÅ‚a peÅ‚na Gonzálezów!).Ale jeÅ›li zobaczÄ… go rozmawiajÄ…-cego z doñÄ… PatriÄ…, komunikat bÄ™dzie oczywisty: nie uważam go zaodpowiedzialnego za mojÄ… stratÄ™.On tylko kupiÅ‚ taniÄ… farmÄ™ od rzÄ…du.Mama jednak miaÅ‚a go za winnego.ZaryglowaÅ‚a siÄ™ z wnukami wswojej sypialni i odmawiaÅ‚a wyjÅ›cia.OÅ›wiadczyÅ‚a, że nigdy nieprzyjmie odwiedzin potwora, który wydarÅ‚ córki z jej ramion.NieobchodziÅ‚o jej to, że teraz próbowaÅ‚ nam pomóc.Prawda byÅ‚a taka, żediabeÅ‚ byÅ‚ diabÅ‚em nawet w aureoli.Ale ja wiedziaÅ‚am, że to bardziejskomplikowane.ByÅ‚ i anioÅ‚em, i diabÅ‚em, jak my wszyscy.- Mam dla pani dobre wieÅ›ci - zaczÄ…Å‚ Peña.PoÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce na ko-lanach i czekaÅ‚, aż mocniej poÅ‚echcÄ™ jego próżność.- Jakie, poruczniku? - PochyliÅ‚am siÄ™ do przodu, odgrywajÄ…cswojÄ… bÅ‚agalnÄ… rolÄ™.- DostaÅ‚em przepustki dla odwiedzajÄ…cych - powiedziaÅ‚.PoczuÅ‚am siÄ™ trochÄ™ rozczarowana, przede wszystkim miaÅ‚amnadziejÄ™ na uÅ‚askawienie.DziÄ™kowaÅ‚am mu jednak serdecznie, kiedypo kolei wymieniaÅ‚ imiona. - Trzy przepustki - podsumowaÅ‚.- Trzy? Ale mam tam szeÅ›ciu bliskich, poruczniku - staraÅ‚am siÄ™mówić opanowanym tonem.- Czy nie powinno być szeÅ›ciu przepu-stek?- Powinno być sześć, czyż nie? - przyznaÅ‚ mi racjÄ™, kiwajÄ…cgÅ‚owÄ….- Ale Manolo przebywa w izolatce, a Leandro ciÄ…gle nie możesiÄ™ zdecydować na pracÄ™ dla El Jefe.Zatem obaj sÄ…, nazwijmy to,niedostÄ™pni.Praca dla El Jefe?- A mój Nelson? - zapytaÅ‚am natychmiast.- RozmawiaÅ‚em z komendÄ… głównÄ….- Peña cedziÅ‚ sÅ‚owa, opóz-niajÄ…c przekazanie wiadomoÅ›ci, żeby wzmóc mojÄ… niecierpliwość.PozostaÅ‚am jednak niewzruszona, caÅ‚y czas odmawiajÄ…c w my-Å›lach ChwaÅ‚a Ojcu.- Zważywszy na to, że pani syn jest tak mÅ‚ody, aEl Jefe uÅ‚askawia wiÄ™kszość nieletnich.- mieszaÅ‚ swojego drinkatak, że kostki lodu obijaÅ‚y siÄ™ o szkÅ‚o - sÄ…dzimy, że można wÅ‚Ä…czyć godo nastÄ™pnej tury.Mój pierworodny, moja maÅ‚a owieczka.Z oczu popÅ‚ynęły mi Å‚zy.- Już, już, doña Patria, proszÄ™ siÄ™ uspokoić.Ale z tonu Peñi można byÅ‚o poznać, że widok pÅ‚aczÄ…cej kobietysprawia mu przyjemność.Kiedy doszÅ‚am do siebie, zapytaÅ‚am:- A dziewczÄ™ta, poruczniku?- Wszystkim kobietom też oferowano uÅ‚askawienie.SiedziaÅ‚am jak na szpilkach.- WiÄ™c dziewczÄ™ta również wracajÄ… do domu?- Nie, nie, nie - odparÅ‚, grożąc mi palcem - wyglÄ…da na to, żespodobaÅ‚o im siÄ™ w wiÄ™zieniu.OdmówiÅ‚y.UniósÅ‚ brwi, jakby chciaÅ‚ powiedzieć:  Co mogÄ™ poradzić na takagÅ‚upotÄ™?.Potem znów nawiÄ…zaÅ‚ do swojego wyczynu, oczekujÄ…c odemnie wiÄ™cej wyrazów wdziÄ™cznoÅ›ci.- WiÄ™c jak bÄ™dziemy Å›wiÄ™tować powrót chÅ‚opaka?- Zaprosimy pana na sancocho - odpowiedziaÅ‚am, zanim zdążyÅ‚zasugerować coÅ› nieprzyzwoitego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl