[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli nasze żądania pozostają bez echa, sto-sujemy środki nacisku: sankcje ekonomiczne, lub  co zdarza się nieczęsto  inter-wencję militarną.Ale w tym przypadku żadne z tych rozwiązań nie może być branepod uwagę.Od czasu rewolucji nie utrzymujemy z Zanzibarem żadnych stosunków go-spodarczych, a jedyne kraje trzecie, które mogłyby mieć tam jakiekolwiek wpływy, tokraje komunistyczne; wątpliwe, by dali choćby wiarę tej historii, nie mówiąc już o za-jęciu życzliwego stanowiska.Akcja zbrojna jest absolutnie wykluczona.Nawet gdyby jąpoważnie rozważać, to najbliższe amerykańskie oddziały wojskowe stacjonują tysiącekilometrów stąd.198 W miarę jak mówił, Kirsty pochmurniała coraz bardziej. No to co zrobimy?  zaniepokoiła się.Ambasador ciężko westchnął i rozejrzał się po obecnych. Postanowiłem, że udam się osobiście do prezydenta Nyerere. Mówił pan, że Nyerere nie sprawuje tam żadnej kontroli. Ale ma pewne wpływy, przynajmniej jeśli chodzi o Karume.Rzecz w tym, że gdy-byśmy nawet chcieli złożyć protest w Radzie Rewolucyjnej, musielibyśmy skorzystaćz pośrednictwa Brytyjczyków, którzy reprezentują tam nasze interesy. Nie mamy na Zanzibarze naprawdę nikogo?  spytała Kirsty z niedowierza-niem.Ambasador zmieszał się. Niestety.W kilka dni po tym, jak sułtan został obalony, otrzymałem instrukcjez Departamentu Stanu nakazujące podejmowanie wszelkich możliwych kroków dla na-wiązania przyjacielskich stosunków z nowymi władzami.Dysponujemy bardzo kosz-towną stacją łączności satelitarnej  to istotne ogniwo naszego programu kosmicz-nego.Za pośrednictwem satelity zadzwoniłem do Richardsa i.Hm, w trakcie rozmo-wy posłużyliśmy się niefortunnym zwrotem.Richards orzekł, że konsul jest zbyt ni-skim przedstawicielem, żeby wywrzeć wrażenie na tamtejszych władzach.Odparłem,żeby nie zwlekał z rozpoczęciem procesu normalizacji stosunków, a ja jak najszybciejpodeślę mu parę dział większego kalibru.Ludzie Okella podsłuchiwali naszą rozmowęi opacznie pojęli moje słowa.Okello natychmiast zerwał wszelkie stosunki i wydalił Ri-chardsa wraz ze wszystkimi obywatelami amerykańskimi.Zapadła cisza.Cady nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Przepraszam cię, Kirsty, ale to brzmi jak kiepski dowcip!Kirsty zdawała się go nie słyszeć.Zbierało się jej na płacz. A ty co myślisz?  zwróciła się do Howarda.Rozłożył ręce gestem bezradności. Sytuacja jest fatalna.To, że fakt uwięzienia Garreta jest utrzymywany w tajemni-cy, utrudnia ją jeszcze bardziej.Spojrzała na Murphy ego.Siedział zgarbiony, bębniąc rytmicznie palcami po blaciestołu.Obok ręki leżał notatnik pokryty kreskami i strzałkami, jakby coś przed chwiląrysował.Wróciła spojrzeniem do ambasadora. To jedyne, co możemy zrobić, pani Haywood  podkreślił ambasador.Ramesh, który do tej pory milczał, włączył się niespodziewanie do rozmowy: Kiedy czekaliśmy za drzwiami, dochodziły do nas odgłosy sprzeczki.Czy możemysię dowiedzieć, jakie były inne propozycje?Ambasador rzucił na niego niezbyt przychylne spojrzenie. Oczywiście, zastanawialiśmy się nad różnymi możliwościami i były między nami,naturalnie, różnice w opiniach.Na ich podstawie podjąłem ostateczną decyzję.199  Co to za opinie?Ambasador miał niewyrazną minę. Nie sądzę, żeby to było stosowne. zaczął się plątać. Jak powiedziałem, poru-szyliśmy wszystkie istotne kwestie. Nie skończył jednak, bo Kirsty wybuchnęła: Tam jest mój syn!  krzyczała. Ten drań ciągnie z niego krew jak jakiś wam-pir, a pan mi tu mówi o stosowności!Ambasador wyraznie się obruszył.Kirsty obiegła wzrokiem pozostałych Ameryka-nów szukając u nich pomocy.Richards wpatrywał się intensywnie w blat stołu, Murphyi Howard patrzyli prosto na nią.Murphy kiwał niemal niedostrzegalnie głową.Howard przemówił z naciskiem do ambasadora: Frank, pani Haywood ma rację. Do diabła!  Zmierzyła ambasadora pełnym wściekłości spojrzeniem. Jasne,że mam rację!Ambasador wziął głęboki oddech i westchnął. No dobrze  zaczął. Obecny tu pan Murphy zaproponował akcję ratunkową.Domyśla się, gdzie Okello może przetrzymywać pani syna.Po pewnej dyskusji zmuszo-ny byłem wyrazić swój sprzeciw. Dlaczego? Pani Haywood  powiedział z westchnieniem. Wiem, że będę wyglądał w pa-ni oczach na człowieka pozbawionego uczuć, musi pani jednak pamiętać, że moim za-daniem jest utrzymywanie dobrych stosunków z tym krajem.Nie jest to proste, ale tymiproblemami nie będę pani zanudzał.Co zaś do planu Murphy ego, to musiałby użyć doakcji swoich ludzi  samych Amerykanów, bo w tym rejonie nie ma w ogóle najemni-ków.Nic dziwnego, nie cieszą się tutaj popularnością.Pan Murphy ma trzech.hm, po-wiedzmy, współpracowników.Jego plan zakładałby ściągnięcie dzisiaj drogą powietrz-ną jeszcze czterech, pięciu ludzi z Kenii i Ugandy.Szkopuł w tym, że ryzyko jest zbytduże.Gdyby zabito  lub, co gorsza, pochwycono  choć jednego Amerykanina, w ca-łej Afryce Wschodniej podniósłby się ogromny krzyk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl