[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zrobisz to?  zapytał Creasy.Satta uśmiechnął się posępnie. O, tak.Napiszę bardzo krótki raport, wspominając tylko o podejrzeniachwobec dwóch znajomych generała.Ale nie mogę ich już inwigilować, bo zajmujesię tym specjalny wydział, którego poczynania generał będzie teraz kontrolował.Creasy wypił łyk kawy i powiedział:188  Chyba wiem, dlaczego on tak zareagował.Satta wysłuchał z ponurą miną jego relacji ze spotkania z Grazzinim i księ-dzem w restauracji  L Eau Vive , po czym rzekł bardzo cicho: Przyjacielu, ta sprawa jest poważniejsza niż przypuszczaliśmy.Muszę cipowiedzieć, że Paolo Grazzini zginął wczoraj wieczorem, gdy wychodził z jednejz rzymskich restauracji.Strzelano do niego z zaparkowanego na ulicy samochodu.Dostał dwie kule w serce. Mafijne porachunki?  zapytał Creasy.Satta pokręcił głową. Nie sądzę.Nikomu się nie naraził.Ale poza Grazzinim zginął wczoraj ktośjeszcze.Starzec, który pracował kiedyś dla jego rodziny.Nazywał się TorquinioTrento. Włoch jeszcze bardziej zniżył głos. Wyłowiono go z Tybru.Byłtorturowany.Wyryto mu na czole ostrym nożem odwrócony krzyż i obciętogenitalia. 55 Sprawa wygląda teraz zupełnie inaczej  stwierdził Creasy. Nie mamydo czynienia z bandą łajdaków, którzy handlują kobietami.Ci ludzie są bardzoniebezpieczni.Udało im się wstrzymać śledztwo prowadzone przez żandarmerięi zabić jednego z szefów mafii na jego własnym terenie.Siedzieli znowu wokół owalnego stołu na tarasie  Pensione Splendide.Cre-asy przez dwadzieścia minut relacjonował im wydarzenia ostatnich kilku dni.W świetle zaistniałych okoliczności musiał sprawdzić, czy ktoś nie zechce wy-cofać się dyskretnie z udziału w operacji.Zaczął od Guida, przypominając mu o obietnicy, którą złożył żonie.Uważałstanowczo, że powinni przenieść bazę w inne miejsce.Guido uśmiechnął się i po-kręcił głową. Nigdy nie obiecywałem Julii, że nie będę bronił siebie czy przyjaciół.Tegoby nie chciała.Teraz mam w pensjonacie tylko czterech gości: parę staruszkówz Niemiec, którzy wyjeżdżają jutro rano, i dwóch brytyjskich turystów.Nie zde-cydowali się jeszcze, jak długo zostaną, ale znajdę im jakieś inne lokum.Możeciemieć tutaj swoją bazę.Creasy popatrzył na Pietra, który wyczuł natychmiast, co kryje się za tymspojrzeniem i powiedział gniewnym tonem: Ja nikomu nic nie obiecywałem.Będę pilnował bazy razem z Guidem.Creasy zwrócił się z kolei do Duńczyka: Posłuchaj, Jens.Robi się wyjątkowo niebezpiecznie.Przypomina to stą-panie rozgrzanymi podeszwami po cienkim lodzie.Ludzie z Błękitnego Kartelusądzą zapewne, że nikt nie prowadzi już przeciwko nim dochodzenia.Przypusz-czam, że o nas nie wiedzą.Ale mogę się mylić. Pewnie masz rację  stwierdził Jens. Chyba że Grazzini powiedziało tobie Trento albo temu księdzu.Ale to mało prawdopodobne. Mimo wszystko wiele ryzykujemy  rzekł z naciskiem Creasy. Musiszmyśleć o żonie i dziecku.Pamiętaj też, że jesteś policjantem, a nie najemnikiem.Duńczyk skinął głową i powiedział: Ostatniego wieczoru w Kopenhadze rozmawiałem z Birgitte, celowo wyol-brzymiając niebezpieczeństwo, na które się narażam.Nalegała, żebym nie rezy-190 gnował.Rozumie, jakie to dla mnie ważne.No cóż, jestem policjantem.ale sko-ro zrezygnowałeś z pomocy Satty i Belu, mogę okazać się niezastąpiony.A więczostaję  dodał z uśmiechem.Creasy spojrzał na Sowę, który oświadczył tonem wykluczającym wszelkiedyskusje: Ja też zostaję.Pozostałych nie zdążył nawet zapytać.Maxie spojrzał na Millera i Callarda,którzy skinęli lekko głowami i powiedział do Creasy ego: Nie trać czasu.Pomówmy lepiej o naszych planach. Interesują nas Donati i Hussajn  odezwał się po raz pierwszy Michael. Musimy porozmawiać z jednym z nich.albo z obydwoma. Jest jeszcze inna sprawa  wtrącił Creasy. Ludzie Satty zdążyli wyśle-dzić, że Hussajn poleciał dwa dni temu do Rzymu i przesiadł się tam na samolotdo Tunisu. Spojrzawszy na Jensa dodał z uśmiechem:  Panie detektywie,może opowie nam pan wszystko po kolei?Duńczyk również się uśmiechnął, sięgnął po teczkę i wyjął z niej notatnikz żółtymi kartkami w linie i złotego Parkera.Odkręciwszy pióro powiedział skru-szonym tonem: To prezent od wdzięcznych rodziców dziewczyny, którą odnalazłem.Niemyślcie, że stać mnie na takie rzeczy. Znów się uśmiechnął. Pewnie wieleosób w Kopenhadze będzie się teraz zastanawiać, co robiłem za kierownicą BMW [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl