[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sarah skinęła głową.– Czy wiesz, gdzie jest Harriet? Mamy wspólny pokój, a nie chciałabym, żeby zobaczyła mnie w takim stanie.– Nie będzie cię oceniać – zapewniła Honoria.– Wiem.Ale nie mam siły odpowiadać na jej pytania.A wiesz, że będzie je zadawać.Honoria stłumiła uśmiech.Dobrze znała Harriet.– Mam pomysł – powiedziała.– Zajmę czymś Harriet, żebyś mogła pójść do pokoju i… –Machnęła ręką wokół twarzy w geście sugerującym zadbanie o swój wygląd.Sarah skinęła głową.– Dziękuję.I… Honorio… – zaczekała, aż kuzynka odwróci się i spojrzy na nią.–Kocham cię.Honoria uśmiechnęła się nieznacznie.– Ja też cię kocham, Saro – otarła nieistniejącą łzę z oka.– Może chciałabyś, żebym posłała wiadomość lordowi Hugh i poprosiła go, żeby się z nami spotkał za pół godziny?– Może za godzinę? – Sarah była odważna, ale nie aż tak odważna.Potrzebowała więcej czasu, żeby nabrać pewności siebie.– W oranżerii? – zaproponowała Honoria, podchodząc do drzwi.– Nikt nie będzie wam tam przeszkadzał.Nie sądzę, żeby ktokolwiek tam bywał przez cały ten tydzień.Przypuszczalnie wszyscy się obawiają, że mogliby natknąć się na nas, ćwiczące przed występem.Sarah uśmiechnęła się wbrew sobie.– Słusznie.W oranżerii za godzinę.Będę…Przerwało jej gwałtowne pukanie do drzwi.– To dziwne – rzekła Honoria.– Daniel wie, że… – Wzruszyła ramionami, nie kończąc zdania.– Proszę wejść!Drzwi się otworzyły i wszedł służący.– Milady – powiedział, patrząc ze zdziwieniem na Honorię.– Szukałem jego lordowskiej mości.– Uprzejmie pozwolił nam skorzystać ze swojego pokoju – odparła Honoria.– Czy coś się stało?– Nie, ale przyniosłem wiadomość ze stajni.– Ze stajni? – powtórzyła Honoria.– To bardzo dziwne.– Spojrzała na Sarah, która cierpliwie przysłuchiwała się rozmowie.– Co może być aż tak ważne, że kazali George’owi odszukać Daniela w sypialni?Sarah wzruszyła ramionami.Domyśliła się, że George to służący.Honoria dorastała w Whipple Hill.To oczywiste, że wie, jak ma na imię.– Dobrze.– Honoria zwróciła się do służącego.Wyciągnęła rękę.– Jeśli dasz mi tę wiadomość, przekażę ją lordowi Winsteadowi.– Proszę wybaczyć, psze pani.Nie jest napisana.Miałem to powiedzieć lordowi.– Przekażę mu – zapewniła Honoria.Służący wahał się, lecz tylko przez chwilę.– Dziękuję psze pani.Miałem powiedzieć jego lordowskiej mości, że lord Hugh wziąłjeden z powozów do Thatcham.Sarah natychmiast się zainteresowała.– Lord Hugh?– Ehm, tak – potwierdził George.– To ten dżentelmen, który kuleje, prawda?– Po cóż miałby jechać do Thatcham?– Saro – odezwała się Honoria.– Jestem pewna, że George nie wie…– Nie – przerwał jej George.– To znaczy… przepraszam, psze pani.Nie chciałemwchodzić pani w słowo.– Proszę, mów – ponagliła go Sarah.– Słyszałem, że pojechał do Białego Jelenia zobaczyć się ze swoim ojcem.– Ze swoim ojcem?George nie wzdrygnął się, ale niewiele mu do tego brakowało.– Po co chciał się widzieć z ojcem? – spytała Sarah.– J-j-ja nie wiem, milady.– Posłał zdesperowane spojrzenie Honorii.– Nie podoba mi się to – rzekła Sarah.George wyglądał, jakby cierpiał.– Możesz odejść, George – powiedziała Honoria.Ukłonił się pospiesznie i czmychnął.– Dlaczego jego ojciec jest w Thatcham? – spytała Sarah, kiedy tylko zostały same.– Nie wiem – odparła Honoria, równie zdumiona jak Sarah.– Na pewno nie byłzaproszony na wesele.– To nie może być nic dobrego.– Sarah odwróciła się do okna.Wciąż lało jak z cebra.–Muszę pojechać do wsi.– Nie możesz jechać w taką pogodę.– Hugh pojechał.– To co innego.On pojechał do ojca.– Który chce zabić Daniela!– Mój Boże – powiedziała Honoria, potrząsając głową.– To czyste szaleństwo.Sarah nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi, lecz wybiegła do holu i zawołała George’a, który na szczęście jeszcze nie zdążył zejść po schodach.– Potrzebuję powozu – rzuciła.– Natychmiast.Ledwie George zniknął, spojrzała na Honorię, która stała w drzwiach.– Spotkamy się na podjeździe – oznajmiła Honoria.– Jadę z tobą.– Nie, nie możesz – zaprotestowała natychmiast Sarah.– Marcus nigdy by mi niewybaczył.– Więc zabierzemy także jego.I Daniela.– Nie! – Sarah chwyciła Honorię za rękę i przytrzymała, choć kuzynka jeszcze nie zdążyła zrobić nawet kroku.– Daniel pod żadnym pozorem nie może się spotkać z lordem Ramsgate’em.– Nie możesz go z tego wykluczać – upierała się Honoria.– On jest w to tak samo uwikłany, jak…– Dobrze – rzuciła Sarah tylko po to, by się od niej uwolnić.– Weź Daniela.Wszystko mi jedno.Ale nie było jej wszystko jedno.I kiedy tylko Honoria pobiegła poszukać obudżentelmenów, Sarah chwyciła pelerynę i popędziła do stajni.Konno mogła dotrzeć do wsi o wiele szybciej niż powozem, nawet – nie, zwłaszcza w taką pogodę.Daniel, Marcus i Honoria pojadą za nią do Białego Jelenia; Sarah wiedziała, że pojadą.Ale jeżeli ich wyprzedzi, będzie mogła… Cóż, szczerze mówiąc, nie była pewna, co zamierza zrobić, ale wiedziała, że coś zrobić musi.Znajdzie jakiś sposób, żeby ugłaskać lorda Ramsgate’a, zanim pojawi się Daniel, wściekły i rwący się do bójki.Może nie uda jej się doprowadzić do zakończenia, które będzie szczęśliwe dlawszystkich.Ponad trzech lat goryczy i nienawiści nie da się cofnąć w jeden dzień.Ale jeśli uda się jej nie dopuścić do bójki i – wielkie nieba – do tego, by ktoś zginął…Może nie będzie to zupełnie szczęśliwe zakończenie, ale jej wystarczy.18Godzinę wcześniej Whipple HillW innym pokojuJeżeli Hugh zostanie kiedyś markizem Ramsgate, to pierwsze, co zmieni, będzie rodzinne motto.Może to zrobić, nieprawdaż? Ponieważ w kontekście ostatnich pokoleń Prentice’ów Męstwo przychodzi wraz z dumą nie ma żadnego sensu.Nie, jeśli Hugh będzie miał cokolwiek do powiedzenia w tej sprawie, zmieni całe to cholerne zdanie na Zawsze może być gorzej.Przykład? Krótka wiadomość, którą dostarczono do jego pokoju w Whipple Hill, kiedy on był w saloniku, zajęty łamaniem serca Sarah, doprowadzaniem jej do łez i najwyraźniej byciem okropnym człowiekiem.Wiadomość od jego ojca.Jego ojca.Wystarczyłby już sam widok jego kanciastego charakteru pisma.Ale potem przeczytałliścik i zrozumiał, że lord Ramsgate jest tutaj.W Berkshire, niemal o rzut kamieniem od Whipple Hill, Pod Białym Jeleniem – w najmodniejszej z okolicznych gospód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]