[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemniej, zawsze podejrzewał, że społeczeń-stwo nie jest wcale tak gładkie i zintegrowane, jak się wydawało.W jego odczuciu było73 ono czymś w rodzaju kopuły geodezyjnej.Kopnięta z jednej strony nie pozostawia-ła tu śladu.Dopiero obrócona o sto osiemdziesiąt stopni okazywała się spaczona.Naj-pierw morderstwo Normana Harpera, a obecnie  cudowne uzdrowienie Weinbergerabyły takimi właśnie dwoma potężnymi kopniakami, jeden otwarty, drugi  jak dotąd,ukryty.Istota problemu tkwiła w tym, że skoro w tak dobrze dostosowanym, nieskazi-telnym Egremont zostały wymierzone dwa takie kopnięcia, to co mogło tu ulec wypa-czeniu? I gdzie? Albo  z drugiej strony  jakim naciskom podlega Resnick? Kto jegokopie? Skoro wojna chińsko-radziecka była tym straszliwym kopniakiem, który spaczyłzupełnie dawny świat dając impuls do wielkiego Przewartościowania Zmierci i Przebu-dowy wszystkiego, to w co z kolei mogą się obrócić  w skali krajowej, a nawet global-nej  ostatnie wypadki w Egremont?Weinberger bredził o  benificjentach morderstw i nagłych wypadków ; o tym, żenajlepszą bronią przeciwko Zmierci byłaby bomba wodorowa.Czyżby więc Zmierć takbardzo wygłodniała na ludzkie dusze, których zbyt dużo się jej wymknęło podczas bły-skawicznej wojny radziecko-chińskiej, już wiele, wiele lat temu? Czyżby więc stanowiłarodzaj inteligentnych drożdży czy bakterii i próbowała sobie zabezpieczyć na przyszłośćdopływ pożywienia poprzez oddziaływania na ludzkie umysły.? I Weinberger miał sięoddać jej na pożywienie.W takim razie każdy, kto nie potrafi sprokurować sobie nie-spodziewanego wypadku, musi zostać pożarty przez Zmierć.To czyste szaleństwo, pomyślał.Zdejmując ręce z biurka Resnicka, opuścił szybko gabinet, zanim Mistrz Zmierci zdą-żył odzyskać równowagę. Nie ułatwiłeś mi pracy  Jim rzekł kwaśno do Weinbergera.Weinberger, choć jeszcze bardzo słaby i wycieńczony, przejawiał zadziwiającą świe-żość. Nie mogę wprost uwierzyć, że spałeś tak krótko. Och, nigdy nie sypiałem długo.Jeszcze jako dziecko byłem utrapieniem rodziców.Starczały mi trzy godziny na dobę.Ostatecznie nie jestem kotem, którego obchodzi wy-łącznie sen.Jim zwrócił uwagę na to wyznanie.Rytm spania i czuwania był jednym z tych wywa-żonych cykli (jak dzień i noc), które kształtują w człowieku  jeszcze w okresie dzie-cięcym  pogląd, że jak po nocy następuje dzień, po śmierci nastaje kolejne życie; żeśmierć nie jest wcale końcem wszystkiego.Ale skoro Weinbergerowi wystarcza tak krót-ki okres spania, w jaki sposób mogły się w nim narodzić te obsesyjne fantazje o  Zmier-ci ? Ach.w przypadku Nathana najwidoczniej nie chodziło o życie i śmierć.Po jednejstronie równania była tu spokojna śmierć, po drugiej zaś śmierć gwałtowna.Właśnietak, gwałtowność kontra spokój.Umysł Weinbergera nie zaznał wcale spokoju, bo tak74 mało odpoczywał.Nie mógł więc pojąć, co to znaczy umierać spokojnie; zatem musiałwymyślić sposób uchylenia się przed dobrą śmiercią.Ale jak? Zmuszając Dom, by tengo zaskoczył śmiercią gwałtowną? To nie może się więc zdarzyć.Jedynym pocieszającym faktem było to, że Weinberger nie był w stanie zabić same-go siebie przez zaskoczenie.Zatem kamera zainstalowana w jego pokoju była rzeczy-wiście zbędna.Ale sprawą dużą ważniejszą niż jego stan umysłowy, ważniejszą od gwałtownego cof-nięcia się raka, nawet od politycznych konsekwencji i reperkusji była.Zmierć: ćma, nie-toperz  którą przecież Jim widział własnymi oczyma.A własny jego sen  uświado-mił to sobie ze zdumieniem  jego sen właśnie umocnił w nim to przekonanie.Ukry-wał nawet przed sobą myśl o tamtym stworzeniu, od kiedy rozmawiał z Martą przez te-lefon.Teraz myśl ta pojawiła się znowu i Weinberger jakby ją przechwycił  jakby zwęszyłferomon śmierci, a Jim wydzielił właśnie cząstkę tej substancji. Pomożesz mi to złapać, Jim? Prawda, że pomożesz?Jim w milczeniu skinął głową. Jak myślisz, zmieszczą się na tym twoim wodnym materacu dwie osoby?  od-powiedział pytaniem. Kiedy? Dzisiejszej nocy. A kto będzie czuwał przy monitorach? Z całą pewnością nie Sally Costello  ona ma dosyć po tamtym razie.Zresztą niejestem wcale przekonany, czy potrzebujemy świadków.Możemy wmontować do środkaklatki urządzenie zdalnego sterowania, a twój stymulator napięcia radzi sobie świetniesam.Czujniki medyczne możemy sobie darować, a jeśli idzie o twój ukochany, złoconykluczyk; no cóż, będziesz musiał z niego zrezygnować.Zgoda? A kto będzie nas stymulował? Kto wytrąci nas z transu, gdy już Zmierć przybę-dzie? Myślę, że tym razem powinniśmy wszystko rozegrać inaczej.Jeśli po prostu znówbędziemy się starać pochwycić to stworzenie, to nas tylko cholernie pokaleczy.Myślę, żepowinniśmy pójść za tym, poznać miejsce, z którego przybywa. Ale jak to zrobić? Przecież będziemy uwięzieni w szklanym pudle w tym świecie w zwyczajnym świecie. W Gracchus  odparł Jim  mój przyjaciel Mike Mullen, ten, który umarł, pra-cował zarówno nad transami śmierci, jak i eksperymentował z wychodzeniem poza cia-ło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl