[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślała, że to uroda, której się nie zapomina, która przez wiekiinspirowała wielkich poetów i malarzy.Romantyczna, tajemnicza, zapierająca dech.Nikt nie może się jej oprzeć.I raz jeszcze Franceska poczuła, że nowa przyjaciółkacałkowicie ją podbiła.Katharine złożyła zamówienie i lekko dotknęła ręki Franceski.Jej twarz jaśniałaszczęściem, kiedy mówiła: - Tak się cieszę, że znowu cię widzę i że możemyporozmawiać.- Ja także - odpowiedziała Franceska ciepło i z entuzjazmem.Wodziła oczyma poklubie, podziwiając eleganckie wnętrze- ściany obite ciemnoróżowym jedwabiem, stonowany dywan, drewniane kinkiety zróżowymi abażurami, różowe obrusy i różowe lampy na stołach.Uśmiechnęła się i powiedziała: - Wygląda na miłe miejsce.Zwykle, kiedy jestem wBM, wpadam do jakiegoś baru zjeść kanapkę.Nie są to miejsca podobne do tego.Katharine spytała ze zdziwieniem: - Co to jest BM?- British Museum.Mój drugi dom, jak mawia Kim.- Ach tak, rzeczywiście.Byłaś tam dzisiaj?- Tak, szukałam informacji na temat Gordona z czasów oblężenia Chartumu, ale zlesię do tego zabrałam.- Westchnęła.- Im dłużej zbieram materiały, tym bardziejjestem przerażona.Zbyt wielkie zadanie przed sobą postawiłam.Setki dokumentów,które trzeba przejrzeć i przeczytać, stosy materiałów do przeanalizowania.- Ale Kim mówił mi, że zbierasz materiały już prawie od ośmiu miesięcy! -wykrzyknęła Katharine, ze zdumieniem unosząc brwi.- Tak, to prawda - skrzywiła się Franceska.-1 wciąż mam przed sobą długą drogę.Czasem wydaje mi się, że nigdy nie napiszę tej książki - zamilkła, bo akuratprzyszedł Joe z drinkami.Była zdziwiona, że wypowiedziała głośno obawy, któregnębiły ją od kilku dni i które uparcie odsuwała od siebie.- Oczywiście, że ją napiszesz! - powiedziała z przekonaniem Katharine i wyciągnęłaszklankę w kierunku Franceski.- Spróbuj mimozy.Na pewno poczujesz się lepiej.Na zdrowie!- Na zdrowie! - Franceska uśmiechnęła się blado.Katharine spojrzała na niąuważnie.Usiłowała ją zrozumieć.Jużmiała powiedzieć coś, co doda Francesce otuchy, kiedy właśnie nadszedł maitred'hotel, przepraszając, że przerywa rozmowę i wręczył Katharine jakąś kartkę.Podziękowała mu i spojrzała na nią.Od razu zauważyła, że informacja pochodziłaod Estelle.Była krótka i treściwa.Szybko przeczytała: Mam kilka ważnychinformacji na temat magazynu i V.M.W trakcie obiadu wstań i wyjdz do toalety.Japójdę za tobą i pogadamy - E."Katharine zaniepokoiła się nie na żarty, ale nie okazała tego.Wsunęła kartkę dokieszeni.Wyjaśniła z przepraszającym uśmiechem: - Estelle chce, żebym załatwiłajej wywiad z Victorem.Chce napisać o nim spory artykuł dla jednego zamerykańskich magazynów, które tutaj reprezentuje.- Tak, rozumiem - mruknęła Franceska, zupełnie nie przejawiając zainteresowania.Przez chwilę Katharine siedziała w milczeniu.Sączyła drinka, cały czas myśląc oVictorze.Wreszcie odpędziła te myśli od siebie,by zająć się Franceską, która wciąż była w nie najlepszym humorze, a w jej oczachwidać było prawdziwy smutek i przygnębienie.Katharine powiedziała pełnymzrozumienia głosem: - Wiem, że martwisz się o tę książkę, Francesko.Czy chcesz0 tym porozmawiać?- Nie wiem - odpowiedziała Franceska niepewnie.Poczuła się, jakby ktoś zdjął zniej wielki ciężar.Słowa Kima, że nikt tej książki nie kupi, choć były tylko żartem,podsycały jej niepokój.Nie tylko przerażał ją ogrom pracy, ale nie była pewna czyjej zdolności wystarczą do napisania takiej biografii.Wszystkie te wątpliwości1 przekonanie, że powinna zacząć zarabiać pieniądze, by pomóc rodzinie,całkowicie ostudziły poprzedni entuzjazm.Powinna porozmawiać z ojcem na tematpójścia do pracy, ale on teraz był bardzo zajęty.Wiedziała też, że żadnej zprzyjaciółek nie zainteresują jej problemy.Nie miały takich doświadczeń.Większość z nich spędzała dnie nic nie robiąc albo wykonując nikomu niepotrzebnezajęcia w oczekiwaniu na odpowiedniego młodego człowieka, którego będziemożna poślubić.A ona potrzebowała jakiejś inteligentnej osoby, która mogłaby jejwysłuchać i zrozumieć.Katharine była chyba najbardziej odpowiednią kandydatką.Nie tylko wykazywała szczere zainteresowanie i przejęcie sprawami Franceski, alebyła też osobą samodzielną i pracującą zawodowo.Katharine będzie umiała wczućsię w jej położenie i zrozumieć jej uczucia daleko lepiej niż ktokolwiek inny.Zaczęła się więc zwierzać.- Prawdę mówiąc, Katharine, dziś rano myślałam o tym,żeby rzucić to wszystko.Straciłam serce do tej książki.- Nie wolno ci tego robić! - krzyknęła Katharine gwałtownie.Z przerażeniempatrzyła na Franceskę.Nachyliła się ku niej i zaczęła mówić najbardziejprzekonującym tonem, na jaki tylko mogła się zdobyć: - Słuchaj, nie wolno ci sięzniechęcać.Musisz dalej pracować.To wszystko.Franceska pokręciła głową, jeszcze bardziej zrozpaczona.- Nie wiem nawet, czyktoś będzie chciał to wydać.A jeśli nikt nie zechce jej kupić? Okaże się wtedy, że nadarmo traciłam czas.Może nawet całe lata.- Wiem, że ją sprzedasz - powiedziała Katharine z przekonaniem.- Założę się, żewydawcy będą się bić o tę książkę.- Wątpię - roześmiała się Franceska, choć to nie był wesoły śmiech.- Oszukuję tylkosamą siebie wierząc, że zostanę pisarką.Bardziej praktyczne byłoby znalezć pracę wsklepie czy gdzie indziej.Przynajmniej mogłabym zarabiać jakieś pieniądze ipomóc w domu.Ta uwaga zdumiała Katharine.Już chciała poprosić Franceskę o wyjaśnienie, aledoszła do wniosku, że byłoby to obcesowe.Powiedziała tylko: - Kim powiedział mi,że masz duży talent pisarski i.- Jest po prostu lojalny - odparła Franceska.Katharine ujęła Franceskę za rękę, by ją pocieszyć i dodać otuchy.- To prawda,przyznaję.Ale nie jest głupcem.Ja liczę się z jego zdaniem.Powiedział mi, żeopublikowałaś już parę artykułów w gazetach, więc to chyba o czymś świadczy.-Ponieważ Franceska nie odzywała się, dodała: - Dla mnie jest to dowód.Jeśli o mniechodzi, uważam cię za prawdziwą pisarkę.- Niezupełnie, Katharine - zaprzeczyła Franceska.- Artykuły w gazetach wcale takwiele nie znaczą.Książka to coś zupełnie innego, zwłaszcza biografia.Wiem, żenapisanie jej zajmie mi całe lata i nie jestem pewna, czy będzie warta ogromnegowysiłku, jaki w to wkładam.Dzisiaj jestem szczególnie zniechęcona.Może niepowinnam ci zawracać głowy.To nie jest w porządku, zarzucać cię swoimikłopotami.- Nie bądz niemądra.Oczywiście, że chcę ci pomóc - powiedziała Katharine.-Myślę, że powinnyśmy porozmawiać jeszcze na ten temat i dojść do sednaproblemu.No, Francesko, spróbuj mi wszystko opowiedzieć.Franceska zmusiła się do uśmiechu.- Chodzi o to, że.sama nie wiem, co naprawdęczuję.Boję się, że nikt nie będzie chciał wydać tej książki, a jeśli nawet, to wszystkozakończy się wielką klapą.Nie jestem pewna siebie, swoich pisarskich zdolności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]