[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W krótkofalówce na chwilę zapanowała cisza.– On wciąż jest na linii.Olivettiego jakby poraził piorun.– Nadal utrzymuje połączenie?– Tak.Przez dziesięć minut próbowaliśmy go namierzyć, ale bez rezultatu.Musi wiedzieć, że nie zdołamy go złapać, gdyż nie chce się rozłączyć, dopóki nie połączymy go z kamerlingiem.– Przełącz go – polecił kamerling.– Natychmiast!Olivetti odwrócił się do niego gwałtownym ruchem.– Ojcze, nie.Znacznie lepiej poradzi sobie z tym wyszkolony negocjator gwardii szwajcarskiej.– Natychmiast!Olivetti wydał odpowiedni rozkaz.Chwilę później telefon na biurku Ventreski zaczął dzwonić.Kamerling przełączył telefon na tryb głośnomówiący.– Kim pan jest, na miłość boską?41Głos dobiegający z głośnika brzmiał metalicznie i chłodno; przebijała przez niego arogancja.Wszyscy obecni uważnie się w niego wsłuchiwali.Langdon starał się ustalić pochodzenie akcentu dzwoniącego.Może Bliski Wschód?– Jestem posłańcem starożytnego bractwa – oznajmił głos z obcą intonacją.– Bractwa, któremu od wieków wyrządzacie krzywdę.Jestem posłańcem iluminatów.Langdon poczuł, jak naprężają mu się mięśnie i opuszczają go ostatnie wątpliwości.Przez moment odczuwał znajome zderzenie emocji, poczucia doniosłości chwili i śmiertelnego strachu, jakiego już doświadczył, kiedy dziś rano po raz pierwszy zobaczył ambigram.– Czego chcesz? – spytał kamerling.– Reprezentuję ludzi nauki.Ludzi, którzy podobnie jak wy, szukają odpowiedzi.Odpowiedzi na temat stworzenia człowieka, jego przeznaczenia i celu jego życia.– Kimkolwiek jesteście – odparł kamerling – ja.– Silenzio.Proszę lepiej posłuchać.Od dwóch tysięcy lat wasz Kościół uzurpuje sobie wyłączność do poszukiwania prawdy.Zmiażdżyliście opozycję kłamstwami i proroctwami zagłady.Manipulowaliście prawdą tak, aby służyła waszym potrzebom, mordując tych, których odkrycia nie odpowiadały waszej polityce.Czy dziwi was zatem, że staliście się celem oświeconych ludzi z całego świata?– Oświeceni ludzie nie uciekają się do szantażu w walce o swoją sprawę.– Szantażu? – Dzwoniący roześmiał się.– To nie jest szantaż.Nie mamy żadnych żądań.Unicestwienie Watykanu nie jest sprawą do negocjacji.Czekaliśmy na ten dzień od czterystu lat.O północy wasze miasto ulegnie zniszczeniu.Nic nie możecie zrobić, aby temu zapobiec.Olivetti ruszył gwałtownie w stronę telefonu.– Nie można się dostać do tego miasta! W żaden sposób nie uda wam się umieścić tutaj materiałów wybuchowych!– Przemawiasz z pełnym ignorancji oddaniem członka gwardii szwajcarskiej.Może nawet jesteś oficerem? Z pewnością zdajesz sobie sprawę, że przez wieki iluminatom udało się przeniknąć do najbardziej elitarnych organizacji na całym świecie.Chyba nie sądzisz, że Watykan się przed tym uchronił?Jezu, pomyślał Langdon, mają kogoś tu wewnątrz.Nie było tajemnicą, że infiltracja stanowiła niejako znak firmowy potęgi iluminatów.Zdołali przeniknąć do organizacji masońskich, głównych sieci bankowych i rządów.Churchill powiedział kiedyś dziennikarzom, że gdyby angielscy szpiedzy przeniknęli w szeregi faszystów w takim stopniu, w jakim iluminatom udało się zinfiltrować angielski parlament, wojna skończyłaby się w ciągu miesiąca.– Przecież to oczywisty blef – warknął Olivetti.– Wasze wpływy nie mogą sięgać tak daleko.– Dlaczego? Bo twoi gwardziści są czujni? Bo pilnują każdego zakątka waszego prywatnego świata? A co z samą gwardią szwajcarską? Czyż oni nie są ludźmi? Czy naprawdę sądzicie, że położą na szali swoje życie w obronie bajki o człowieku, który chodził po wodzie? Sami sobie odpowiedzcie, czy inaczej ten pojemnik mógłby się znaleźć w środku waszego miasta.Albo w jaki sposób dziś po południu zniknęły wasze cztery najcenniejsze aktywa.– Nasze aktywa? – jęknął Olivetti.– O czym ty mówisz?– Jeden, dwa, trzy, cztery.Jeszcze wam ich nie brakuje?– O czym ty, do diabła.– Olivetti urwał nagle, a oczy mu się rozszerzyły, jakby nagle otrzymał cios prosto w brzuch.– I co, już wam świta? Mam odczytać ich nazwiska?– Co tu się dzieje? – spytał oszołomiony kamerling.Dzwoniący roześmiał się głośno.– Pański oficer jeszcze pana nie poinformował? To nieładnie.Nic dziwnego.Taki dumny.Wyobrażam sobie, jaką hańbą byłoby powiedzenie panu prawdy.że czterech waszych kardynałów, których przysięgał chronić, gdzieś zniknęło.– Skąd masz tę informację?! – wybuchnął Olivetti.– Niech ksiądz spyta swojego komendanta – napawał się swoją przewagą dzwoniący – czy wszyscy kardynałowie znajdują się w Kaplicy Sykstyńskiej.Kamerling spojrzał pytająco na Olivettiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]