[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pepsi? Cześć, Mamo.Hednut mówi, że zna Martio.Mer odwrócił się ku mnie i zgiął plecy w głębokim ukłonie. Aasica pijakiem groznie bije zegar.Tak więc powróciliśmy do pogaduszek Skwierczącego Kciuka.Gdzie jest PanTrący?Ku mojemu zdziwieniu Pepsi zachichotał najgłupiej, jak potrafił.Kiedy siętrochę uspokoił, wykrztusił: Zrozumiałaś to, Mamo? Hednut mówi, że kiedy ostatnio widział ciebie,bez przerwy gubiłaś buty!Kiedy Hednut trajkotał, a Pepsi mu odpowiadał, uświadomiłam sobie aż na-zbyt jasno, że obecnie mój syn rozumie każde słowo tej zwariowanej mowy.Za-cisnęłam mocno obie pięści.Bałam się.Druga Kość albo rosnąca moc Pepsi, alboteż coś równie silnego szybko odciągało go ode mnie w kierunku.czego? Panie Trący, ja nic nie rozumiem.Przyjaciele oczekiwali na nas przed amfiteatrem.Cała trójka gratulowała Pep-si i podziwiała Kość, ale ogólnie odnosili się bardzo chłodno do jego ostatniegowyczynu.71 Jeżeli ułożenie tych Warg Wiatru jest uważane za tak wielką rzecz, dlacze-go wszyscy tutaj byli tacy obojętni po tym, jak to zrobił? Ponieważ już tyle razy robiono to wcześniej, Cullen.Ty też zrobiłaś to,kiedy byłaś mała. Ja? To ja zbudowałam te Wargi? Ty. I zdobyłam Kość? Tę samą Kość? Tak.Zanim zadałam następne pytanie, przygryzłam wnętrze mojego policzka. I co się potem stało, gdy już ją otrzymałam? Kości jest pięć, Cullen.Czy pamiętasz jeszcze ich imiona? Tak, wszystkie te nazwy przypomniały mi się dzisiaj, kiedy zwiedzaliśmymiasto.Obnoy, Kat, Domenica, Slee i Min. Dobrze.Razem reprezentują cztery Kreski Rondui i jej stolicę, Kempinski. Jeśli ktoś chce rządzić Ronduą, musi posiąść wszystkie pięć Kości.W tejzasadzie jest jedna cudowna rzecz żeby zdobyć którąkolwiek z nich, trzebaposiadać określoną zaletę.Na przykład, żeby znalezć pierwszą, Obnoy, człowiekmusi być kochany.Musi być zdolny do miłości.Te wszystkie dobre cechy zebranerazem mogą stworzyć wielkiego władcę. Obnoy to była ta Kość, którą dałam Skwierczącemu Kciukowi? Dałaś mu swoją połowę.Tylko część należąca do Pepsi jest ważna.TaKość, którą zdobył dziś popołudniu, Kat, wymaga wyobrazni i pomysłowości.Odbudowując dla Kempinski Wargi Wiatru , Pepsi udowodnił, że ma te zalety. Ale powiedziałeś, że nawet ja to kiedyś zrobiłam. Obserwowałam idą-cego przede mną Pepsi.Jego mała, biała rączka leżała na ogromnym, brązowymboku wielbłąda. Tak.Kiedy byłaś dzieckiem, byliśmy wszyscy bardzo podekscytowani, po-nieważ tak szybko zdobyłaś pierwsze cztery Kości.Byliśmy pewni, że zostaniesznastępnym władcą.%7ływiliśmy wielkie nadzieje. Ale potem nie udało mi się, co? Tak, potem ci się nie powiodło. Dlaczego? Co zrobiłam zle? Przy piątej Kości, Min, potrzeba bardzo wiele odwagi, a tego ci zabrakło. Uch!Szliśmy w posępnym milczeniu.Moje oczy uporczywie wpatrywały sięw drobne plecy syna.W ustach miałam suchy, niedobry posmak. Czy on znajdzie się w dużym niebezpieczeństwie, Panie Trący?Pies uśmiechnął się niewesoło i skinął potakująco głową.Zadzwonił do mnie Weber Gregston.72 Czego chcesz? Skąd masz numer mojego telefonu? Z książki telefonicznej.Dzwoniłem do wszystkich Jamesów.Słuchaj, mu-szę z tobą pogadać.Przykro mi z powodu tego, co zaszło. Dobrze, jest ci przykro.Teraz wyłącz się.Zostaw mnie w spokoju. Nie mogę, to zbyt ważne.Proszę, nie odkładaj słuchawki, Cullen.Słuchaj,muszę się z tobą zobaczyć.Jego głos był chłopięcy i kruchy.Jakbyśmy oboje mieli po piętnaście lat, a onprosił mnie o pierwszą randkę.Byłam pewna, że trzęsą mu się ręce. Weber, powiedz mi jedną rzecz.Czy drżą ci ręce? Mów prawdę?Zaśmiał się. Tak.Skąd wiedziałaś? Przed chwilą zdjąłem rękawiczki, bo tak mi byłogorąco. Telepatia.O czym chcesz rozmawiać? Chcę się wytłumaczyć.Chcę ci powiedzieć.Słuchaj, muszę się z tobąspotkać.Musisz się zgodzić, daj mi tylko parę minut. Nie wiem.Twoje powody są bardzo nędzne.Przyjmuję przeprosiny, aleo czym tu jeszcze rozmawiać.Byłeś grubiański, przepraszasz za to, więc skoń-czone.Basta, finito. Cullen, sterczę w tym.w tej budce telefonicznej od pól godziny, pocącsię i wykręcając złe numery.Nie wiesz, jak trudno było mi zdobyć się na to, bysię z tobą skontaktować.Mówię prawdę.Nie zmieniłam ani jednego fragmentu ubrania (choć miałam na to ochotę), nieumalowałam się.Jako dodatkowe zabezpieczenie wzięłam Mae w wózku.Kie-dy po raz pierwszy miałam spotkać Webera, chciałam wyglądać jak sen.Terazwyglądałam jak część reklamy kosmetyków przeciwłupieżowych zatytułowana Przedtem.Spotkałam go parę przecznic od domu.Stał na rogu z rękoma w kieszeniachskórzanej kurtki marki Gianni Versace, którą w tym miesiącu reklamowali w Vo-gue.Była nieskończenie piękna i dokładnie taka, jaką powinien nosić bajecznyreżyser filmowy.Podobał mi się widok jego wielkiego torsu przyodzianego w tękurtkę łagodziła niektóre z kanciastych rysów jego twarzy twardziela. Och, jak się cieszę, że przyszłaś! Czy to twoje dziecko? Wyglądał nazadowolonego. To moje dziecko. Cześć, dzidziuś! Jak mu na imię? Mae. Hej, Mae.Zabawne imię dla chłopca.Pomimo wcześniejszych postanowień, że będę chłodna i sceptyczna, wybuch-nęłam śmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]