[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wczoraj, kiedy pani widziała, że płakałam, to z tego, że chciałam coś panipowiedzieć, a potem nie mogłam wydobyć słowa, i kiedy pani spytała, co mi jest, łzy mi samenapłynęły do oczu.Nie umiałam po prostu zapanować nad sobą.%7łeby nie pani, mama byłabywszystko spostrzegła, i co by się wówczas ze mną stało? Oto jakie jest teraz moje życie,zwłaszcza od czterech dni!Całe cztery dni upłynęło już, tak, wszystko muszę pani powiedzieć, od czasu jak pan ka-waler do mnie napisał.Och, zaręczam pani, że kiedy znalazłam jego list, zupełnie nie wie-działam, co to takiego! Ale żeby już nic nie skłamać, nie mogę się zaprzeć, że strasznie mi sięprzyjemnie zrobiło, kiedym czytała; widzi pani, wolałabym już mieć zmartwienie przez całeżycie, niż żeby on nie był do mnie napisał.Wiedziałam dobrze, że nie powinnam mu tegopowiedzieć, mogę pani zaręczyć nawet, powiedziałam, że jestem bardzo rozgniewana; ale onmówi, że to było nad jego siły, i ja to rozumiem; bo i ja postanowiłam sobie, że mu nie odpo-wiem, a i tak nie mogłam się powstrzymać i odpowiedziałam.Och, tylko raz napisałam doniego, i to nawet głównie po to, żeby mu powiedzieć, żeby już nie pisał; ale mimo to on cią-gle pisuje; a że ja mu nie odpowiadam, widzę, że jest taki smutny, a mnie to martwi jeszczebardziej, tak że nie wiem już, co robić ani jak postępować, i doprawdy jestem bardzo biedna.Niech mi pani powie, proszę pani, czy to bardzo byłoby zle odpisać od czasu do czasu?Tylko dopóty, aż on potrafi przemóc na sobie, żeby nie pisać więcej i zostać tak, jak byliśmyprzedtem: bo, co do mnie, jak tak dalej będzie, to nie wiem, co się ze mną stanie.O, kiedymczytała ostatni list, tom płakała, płakała tak, żem się nie mogła uspokoić; jestem pewniutka,że jeśli mu jeszcze teraz nie odpowiem, znowu będziemy mieli masę zmartwienia.Poślę pani jego list albo odpis i niech pani osądzi; zobaczy pani, że to naprawdę nic złego,o co on prosi.Jednakże jeżeli pani się będzie zdawało, że nie trzeba, to przyrzekam pani, żesię wstrzymam; ale pewna jestem, ze pani będzie myślała tak jak ja, że w tym nie ma nic złe-go.Kiedy już o tym mówimy, niech mi pani pozwoli zadać jeszcze jedno pytanie: mówionomi, że to zle kogoś kochać; ale czemu? Dlatego się pani pytam, bo kawaler Danceny utrzy-muje, że w tym nie ma nic złego i że prawie wszyscy kogoś kochają.Gdyby tak było w isto-cie, nie wiem, czemu ja jedna miałabym sobie zabraniać: lub może to jest co złego tylko upanien? bo przecież słyszałam, jak nawet mama mówiła, że pani D.kocha pana M., i niemówiła o tym, jak o czymś bardzo złym; a przecież pewna jestem, że pogniewałaby się namnie, gdyby choć trochę domyślała się mojej przyjazni dla pana Danceny.Mama uważa mniezawsze za dziecko i o niczym ze mną nie mówi.Myślałam, kiedy mnie odbierała z klasztoru,że to po to, aby mnie wydać za mąż; ale teraz wydaje mi się, że nie: nie, żeby mi chodziło oto, zaręczam pani; ale pani, która jest z nią w takiej przyjazni, może pani wie, jak jest na-prawdę; jeżeli pani wie, mam nadzieję, że mi pani powie.To dopiero drugi list mi się napisał! Ale skoro pani pozwala pisać do siebie, korzystam ztego, aby powiedzieć wszystko, i liczę na pani przyjazń.Mam zaszczyt pozostać etc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]