[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Och.- Edgar wyciągnął rękę i zerwał strąk.Gdy go rozgniótł, na dłońwysypały się suche nasiona.- To bez znaczenia.Tylko opowieść, jak sądzę.- Tak, panie Drake - Carroll obrzucił stroiciela fortepianów żartobliwymspojrzeniem.- To wszystko tylko opowieści.Kiedy pokonali małe wzniesienie i spojrzeli w dół na widoczną w oddali grupęchat, słońce wisiało już nisko na niebie.- Mongpu - powiedział doktor.Zatrzymali się przy zakurzonej kapliczce.Edgar patrzył na Carrolla, któryzsiadł z konia i położył monetę u podnóża małej budowli z podobizną ducha w środku.Zaczęli zjeżdżać; kopyta pony rozpryskiwały błoto.Zciemniło się.Pojawiły sięwielkie roje komarów, które rozdzielały się i zlewały jak tańczące fragmenty cienia.- Wstrętne stworzenia - powiedział doktor, opędzając się od nich.Jego cygarozmalało do krótkiego niedopałka, więc ponownie wyjął z kieszeni puszkę posardynkach.- Proponuję, żeby pan jednak zapalił, panie Drake.To sprawi, że owadybędą się trzymać z daleka.Edgar przypomniał sobie atak malarii i przystał na propozycję.Doktor zapaliłcygaro i podał mu.Miało upajający, niemal płynny smak.- Nadszedł czas, by powiedzieć co nieco o spotkaniu - rzekł Carroll, kiedyruszyli w dalszą drogę.- Jak pan czytał, od zajęcia Mandalaju napotykamy czynnyopór ze strony związku zbrojnego zwanego konfederacją Limbina.- Mówiliśmy o tym, kiedy przybył sawbwa Mongnai.- Istotnie - potwierdził doktor.- Wówczas jednak nie powiedziałem panu, żeprzez minione dwa lata prowadziłem w tajemnicy negocjacje z sawbwami należącymido konfederacji Limbina.Edgar wyjął niezdarnie cygaro z ust.- Napisał pan, że nikt nie spotyka się z przedstawicielami konfederacji.- Wiem, co napisałem i co powiedziałem panu.Ale miałem po temu powody.Jak pan zapewne wie, w czasie, kiedy pański statek znajdował się gdzieś na OceanieIndyjskim, w Hlaingdet, pod dowództwem pułkownika Stedmana, zgromadzononasze siły: kompanie z pułku Hampshire, kompanię Gurkhów i saperów z Bombaju,jako oficer polityczny wojsku towarzyszył George Scott, co dawało mi nadzieję, żekonflikt nie przekształci się w otwartą wojnę.Scott jest moim bliskim przyjacielem inie znam nikogo bardziej od niego wyczulonego na miejscowe sprawy.Ale od stycznianasze wojsko zaangażowane jest w walkę w pobliżu Yawnghwe.Teraz komisarzuważa, że jedynym sposobem na uzyskanie kontroli nad stanami Szan jest siła.Sądzęjednak, że wstępne rokowania prowadzone przez sawbwę Mongnai stwarzają szansęna wynegocjowanie pokoju.- Czy armia wie o tym spotkaniu?- Nie, panie Drake, i chcę, aby to właśnie pan zrozumiał.Wojskowi sprzeciwi-liby się temu.Nie ufają książętom.Wyłożę to bez ogródek: ja, a teraz i pan działamywyraznie wbrew rozkazom.- Doktor pozwolił, by słowa zapadły stroicielowi głęboko wduszę.- Ale jest jeszcze coś.Rozmawialiśmy także zdawkowo o Twet Nga Lu,szańskim księciu dakoitów, znanym jako Herszt Bandytów, który zajął niegdyś stanMongnai, ale potem wycofał się, by terroryzować wsie pozostające we władaniusawbwy.Powiadają, że mało kto widział watażkę.Nie powiedzieli panu tego, czegonie wiedzą.Spotykałem się z Hersztem Bandytów wiele razy.Doktor odegnał machnięciem ręki rój komarów.- Kilka lat temu, jeszcze przed powstaniem, Twet Nga Lu został ukąszony przezwęża w pobliżu Saluin.Watażka ma braci; jeden z nich, który handluje czasami w MaeLwin, wiedział, że nasz obóz leży tylko o kilka godzin drogi w dół rzeki.Przywiózł domnie chorego, a ja zastosowałem okłady z miejscowych ziół, czego nauczył mnieszaman z naszej wioski.Kiedy Twet Nga Lu znalazł się w forcie, był niemalnieprzytomny, więc po przebudzeniu się i ujrzeniu mnie uznał, że został schwytany.Tak się wściekł, że jego brat musiał go powstrzymywać i tłumaczyć, że uratowałem mużycie.W końcu się uspokoił, w pewnej chwili jego wzrok spoczął na mikroskopie izapytał, co to jest.Nie chciał wierzyć, gdy usiłowałem mu to wyjaśnić, więc wziąłempróbkę wody ze stawu, umieściłem na szkiełku i powiedziałem, by spojrzał.Zpoczątku nie szło mu to, otwierał niewłaściwe oko, i tak dalej, sprawiał przy tymwrażenie gotowego cisnąć mikroskopem o ziemię.Nagle światło słońca odbite przezpochylone lusterko wpadło dakoicie do oka, przynosząc ze sobą obraz małych żyjątekznanych każdemu brytyjskiemu uczniowi.Skutek nie mógłby być bardziej piorunu-jący.Twet Nga Lu zatoczył się z powrotem na łóżko, mrucząc, iż istotnie muszęposiadać magiczne moce, skoro potrafię zawezwać potwory z wody w stawie.Co by sięstało, wykrzyknął, gdybym zdecydował się wypuścić je z tego urządzenia! Teraz zdajesię wierzyć, że dysponuję pewną formą magicznego widzenia, które, jak uważająSzanowie, można zyskać tylko dzięki amuletom.Oczywiście nie wyprowadziłem go zbłędu i od tamtej pory wracał do mnie kilka razy, prosząc o pokazanie mikroskopu.Jest bardzo bystry i szybko uczy się angielskiego, jakby wiedział, kim jest jego nowywróg.Chociaż nadal nie mogę mu ufać, zdaje się teraz przyznawać, że osobiście nieknuję nic przeciwko Kengtawngowi.W sierpniu zeszłego roku był coraz bardziejniespokojny i zapytał mnie, czy jest coś, co mógłbym uczynić, by zablokowaćpodpisanie traktatu z konfederacją Limbina.Potem zniknął na trzy miesiące.Następny raz usłyszałem jego imię w Mandalaju podczas odprawy wywiaduwojskowego, dotyczącej napaści na fort w pobliżu jeziora Inle.- A potem zaatakował Mae Lwin - odezwał się Edgar.- Tak mi powiedziano wMandalaju.Zapadło długie milczenie.- Nie, to nie on napadł na Mae Lwin - rzekł Carroll wolno.- Gdy zaatakowanofort, byłem z Twet Nga Lu.W Mandalaju tego nie wiedzą.Wieśniacy mówią, że zanapaść odpowiedzialni są Karenni, inny szczep.Nie doniosłem o tym, gdyżdowództwo z pewnością wysłałoby oddziały, a to ostatnia rzecz, jakiej tutajpotrzebujemy.Ale to nie był Twet Nga Lu - Carroll mówił teraz szybciej.- Mówię topanu w zaufaniu, a teraz muszę pana prosić o pomoc.Niebawem będziemy wMongpu.To od dawna pierwszy wypadek, gdy Twet Nga Lu spotyka się z sawbwą zMongnai.Jeśli nie wyjaśnią dzielących ich nieporozumień, będą walczyć, póki jeden znich nie zginie, a wtedy zostaniemy zmuszeni do wkroczenia z naszymi wojskami.Oczywiście w Ministerstwie jest wielu takich, którzy znudzeni pokojem trwającym odczasu aneksji rwą się do wojny.Jeśli istnieje jakakolwiek szansa na pokój, to jązniszczą.Póki traktat nie zostanie podpisany, nikt nie ma prawa wiedzieć, że jestemtutaj.- Nie słyszałem dotąd, żeby tak otwarcie mówił pan o wojnie.- Wiem.Ale mam po temu powody.Członkowie konfederacji Limbina uważają,że działam z upoważnienia brytyjskiego dowództwa.Gdyby wiedzieli, że nikt za mnąnie stoi, nie baliby się mnie.Więc dzisiaj, jeśli ktokolwiek zapyta, jest panpodpułkownikiem Daly z Kolumny Północnoszańskiej stacjonującej w Myamyo, iprzedstawicielem pana Hildebranda, zarządcy stanów Szan.- Ale sawbwa Mongnai widział mnie, jak grałem.- On już wie i zgodził się utrzymać to w tajemnicy.To innych muszę przekonać.- Nie powiedział mi pan tego, kiedy wyjeżdżaliśmy - rzekł Edgar, czującnarastający gniew.- Nie pojechałby pan.- Przykro mi, doktorze, ale nie mogę tego zrobić.- Panie Drake.- Doktorze, nie mogę tego zrobić.Pan Hildebrand jest.- Pan Hildebrand nigdy się o tym me dowie.Niczego nie będzie pan musiałrobić, niczego mówić.- Ale ja nie mogę.To jest działanie wywrotowe.To jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]