[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I mimo to pan tam tkwił.- Tak, sir.W owym czasie byłem naiwny.Byłem komunistą.- To wcale nie jest śmieszne, poruczniku.Porozmawiamy sobie za kilka dni.O tym co zaszło, opowiedział Mark Maggie i MacDowellowi podczas lunchu, żeby sprawę zbagatelizować.Maggie uznała, że to trywialne, MacDowell natomiast bardzo się przejął.Mark nie komentował do chwili, gdy Maggie odeszła.Dopiero wtedy wyznał, że w Seattle skłamał.- Sierżant z Komisji Uzupełnień przeczytał moją ankietę i pora­dził, żebym po prostu przemilczał przynależność do komunistycz­nej partii, i zamiast „tak", pisał „nie".Zrobiłem to.Minęły dwa tygodnie, kapitan kontrwywiadu nie dawał znaku życia, ale niepokój w Marku narastał.W tym czasie przesłuchano w sądzie ostatnich świadków i prokurator wojskowy spytał Wal­tera White'a, czy nadal czuje, jak to oświadczył wcześniej, że morale kolorowych oddziałów na wyspie Guam jest przygnębiająco niskie.I gdy White wyliczył powody, dla których to morale jest tak niskie, ten rzekł:- Nie chodzi o to, że Murzyni domagają się po prostu murzyńskich generałów i admirałów.Chodzi o coś bardziej zasadniczego.W wojnie, jaką teraz prowadzimy, w wojnie o wolność człowieka, Murzyni nie tylko na wyspie Guam, ale także w samych Stanach Zjednoczonych i wszędzie indziej, pytają: Czy status, który im został mniej lub bardziej ściśle przypisany i na jaki zostali skazani od bardzo wielu lat - to znaczy status klasy, z grubsza biorąc, służebnej - ma zostać utrwalony, czy może otrzymają możliwość awansu odpowiadającego ich indywidualnym zdolnościom, lojal­ności i energii?Przewodniczący zadał jedno, końcowe pytanie: - Czy żywi pan jakąkolwiek wątpliwość, mając za sobą uczestnictwo w tej serii przesłuchań i własne spostrzeżenia, poczynione na wyspie Guam, że sprawiedliwość w tym środowisku wojskowym będzie wymierza­na bezstronnie i jednakowo, bez względu na rasę, wyznanie czy kolor skóry?- Teraz już nie mam co do tego wątpliwości.Tego samego dnia wezwano Marka do Sztabu Operacyjnego Dywizji, gdzie czekało nań trzech ponurych oficerów.- Otrzymaliśmy kopie pańskich ankiet personalnych i innych dokumentów - oświadczył pułkownik nazwiskiem Quinn.- Naj­bardziej niepokoi nas fakt, że wpisał pan, iż nigdy nie należał do żadnej radykalnej grupy czy partii.A już pan przyznał, pod przysięgą, że wiedział, iż AMP wchodzi w skład frontu komunis­tów.- Tak, sir.- Czy więc istotnie był pan członkiem partii komunistycznej?- Tak, sir.- Innymi słowy pan kłaniał.- Tak, sir.- Czy ma pan coś na swoją obronę?- Chciałbym tylko przypomnieć, że kiedy wstępowałem do partii, o ile mi dziś wiadomo, nie była to organizacja nielegalna.- Nas niepokoi to, że pan kłamał.- Pułkownik Quinn zebrał papiery i włożył do teczki.- Ma pan dobre notowania z Tarawy, Saipanu i Tinianu, McGlynn.- Uderzył teczką w blat stołu.– Ale mnie się to nie podoba.Nie mam pojęcia, co można z tym począć.Odmaszerować.Mark przekazał tę złą wiadomość Maggie.Omal się nie roz­beczała.MacDowell, który towarzyszył jej w każdej wolnej chwili, nie tracił nadziei.- Im naprawdę brakuje oficerów-tłumaczy, Marku.Następnego dnia Mark zobaczył, ku swemu zdumieniu, wy­chodzącego z biura kapitana Quinna, pułkownika Sullivana.Podszedł, by go przywitać.- Kiedy pan zdążył wrócić ze Stanów?Billy J.nie odpowiedział.- Właśnie się dowiedziałem o szambie, w jakie się wpakowałeś.- Zabiłem Quinnowi prawdziwego ćwieka.- Czemuś mi nie powiedział o tej ankiecie? Myślałem, że mi ufasz.- Nie chciałem pana martwić.To mi się wydawało mało ważne, sir.- Mało ważne! - parsknął Billy J.- Sfałszowana ankieta mało ważna! - Zrobił gwałtowny w tył zwrot i wszedł do biura G-l.- Witaj, Bill - powiedział Quinn, wskazując dłonią krzesło.- Co mogę dla ciebie zrobić?- Idzie mi o porucznika McGlynna.Widziałem go w boju.To świetny Marinę.Poorane oblicze Quinna stężało.- Tak.Mówiłem z Jackiem Colleyem.Wiem, żeś się napracował, żeby uzyskać dla niego patent.Ale Bóg mi świadkiem, Bill, sprawa jest poważna.Ten chłopiec łgał.Co gorsza, do niego zdaje się nie dociera powód, dla którego tak nas to wkurza.Usprawiedliwia swój postępek tym, że kiedy należał do partii komunistycznej, nie była ona nielegalna.- Rozumiem - Sullivan pokiwał głową.- Zatajenie tego przed komisją poborową, to absolutnie nie jest w jego stylu.To, że może posłuchał czyjejś głupiej rady, nie łagodzi ani nie zmieni niczego.Zełgał.I to mnie zdumiewa najbardziej, pułkowniku.Kiedy się pojawił w moim oddziale z obozu rekrutów, miałem z nim kłopoty, stawał do raportu częściej niż inni.Zawsze robił jakieś wygłupy, ale nigdy nie łgał i nigdy nie starał się zwalać winy na innych.- No dobrze, co więc proponujesz? Nie możemy tego zig­norować.- Zgadzam się, ale chłopak ma wspaniałe wyniki na froncie, a teraz zwłaszcza będą nam potrzebni oficerowie-lingwiści, tacy właśnie jak on.Dajcie mu, proszę, jeszcze jedną szansę, sir.Może uratować wiele istnień.Pułkownik Quinn już to wszystko przemyślał.W końcu walnął pięścią w biurko.- Jak to możemy zrobić, nie naruszając naszych powinności w stosunku do niego?- Niech mu ktoś pomoże przygotować prośbę do Sztabu Korpusu Piechoty Morskiej z zaznaczeniem, że w czasie, kiedy wstępował w jej szeregi był na tyle nierozważny, że pewne rubryki wypełnił na nie, a teraz pragnie wpisać tam tak.Wtedy pan to podżyruje i zaleci rozpatrzenie pozytywne.Może pan wyliczyć jego dokonania w boju i wspomnieć o stałej potrzebie dobrze przygoto­wanych oficerów-tłumaczy.To powinno wystarczyć.- Tak, to powinno wystarczyć - zgodził się Quinn.- Ale musimy, u diabła, wbić mu w łepetynę tę prawdę, że w Korpusie Marines się nie kłamie.Jak sobie z tym poradzimy?- Chciałbym mieć nadzieję, że mu pan zaserwuje tę rację, jaką żuje słynny osioł Quinna.- Billy J.zaśmiał się i wstał.Potem, zajrzawszy pułkownikowi w oczy, dodał ponuro: - Niech pan pamięta, że po Iwo Jimłe wraca do Drugiej Dywizji Piechoty Morskiej.Wtedy go znowu przejmę.Quinn uśmiechnął się i wyciągnął dłoń.- Tak, wierzę, że pan to zrobi, Bill.Dziękuję, żeś pan tu wdepnął.Mark czekał na Sullivana przed wejściem do G-l.Podniósł głowę.Billy J [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl