[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naczelny inžynier przywiózĺ stroje wĺamywaczy.Oddalenia siĹ samochodu nikt juž nie usĺyszaĺ, bal na zamku bowiem zagĺuszyĺ wszelkie inne dŽwiĹki.Porozumienie w ostatniej przerwie, miĹdzy czwartym a pićtym aktem, byĺo wrĹcz niemožliwe.Za kulisami miotaĺ siĹ z wypiekami na twarzy instruktor K$o, przewodniczćcy Rady Narodowej gwaĺtownie staraĺ siĹ rozstrzygnćŹ kwestiĹ, czy aktorzy powinni siĹ przebraŹ w normalne ubrania, czy tež raczej wzićŹ udziaĺ w dalszych rozrywkach przyodziani historycznie, zainteresowany niezwykle gĺównć bohaterkć dygnitarz z województwa usiĺowaĺ wedrzeŹ siĹ za dekoracje, a najwiĹkszć rozterkĹ prezentowaĺ czuwajćcy nad caĺo×cić sekretarz POP_u.Odpowiedzialny za fajerwerki pirotechnik siedziaĺ wĺa×nie na sĺupie w charakterze elektryka i w žaden sposób nie možna byĺo sprecyzowaŹ momentu, kiedy naležy go zwolniŹ z obowićzków, žeby zdćžyĺ na wzgórze, gdzie jego niedo×wiadczony pomocnik pilnowaĺ materiaĺów wybuchowych i sprzĹtu.DziĹki wysiĺkom sekretarza POP_u tym ostatnim problemem w koĄcu zajĹli siĹ wszyscy.- W tej sytuacji na ko×cielnego i sprzćtaczkĹ nikt nie zwróci uwagi - szeptaĺ gorćczkowo Karolek.- Sami widzicie, co siĹ dzieje.Sodoma i Gomora.- Zaraz po przedstawieniu wszyscy polecć na pagórek, do tych zimnych ogni - mówiĺ z przejĹciem Janusz.- Tutaj maĺo kto zostanie.Byle zdćžyŹ! Od razu do Zbyszka.- O Bože, czy on wzićĺwytrychy! - niepokoiĺa siĹ Barbara.- Byĺy razem, w paczce.Dramat dobiegĺ koĄca, Barbara runĹĺa z zamkowej wiežy, przewodniczćcy Rady Narodowej padĺ, ražony apopleksjć, elektryk_pirotechnik porzuciĺ kolorowe bibuĺki i zjechaĺ ze sĺupa, zwracajćc na siebie uwagĹ zaledwie nikĺej czĹ×ci widzów, grzmićce brawa napeĺniĺy bĺogo×cić duszĹ instruktora K$o.Zainteresowanie nie malaĺo i nikt na razie nie opuszczaĺ widowni, w×ród kĺaniajćcych siĹ aktorów bowiem rozgrywaĺy siĹ acz niepojĹte, to jednak nader atrakcyjne sceny.Przewodniczćcy Rady Narodowej siĺć wywlekaĺ przed parawany opierajćcć siĹ rozpaczliwie gwiazdĹ zespoĺu, usiĺujćc siĹ równocze×nie wyrwaŹ trzymajćcemu go kurczowo proletariuszowi.Na pierwszy dŽwiĹk okrzyków "autor, autor" instruktor K$o wybiegĺ žwawo i wspomógĺ zwierzchnika.Hrabia Lesio dotarĺ do naczelnego inžyniera jako pierwszy z nieznacznym opóŽnieniem i raczej przypadkowo.Naczelny inžynier, niedokĺadnie zaznajomiony z topografić terenu, pomyliĺ podwórza i oczekiwaĺ z toboĺem na tyĺach posterunku MO.Na szczĹ×cie tĹdy wĺa×nie prowadziĺa droga do zaplanowanych uprzednio komórek i przekradajćcy siĹ miĹdzy budynkami Lesio wpadĺ wprost na tobóĺ.W chwilĹ potem w to samo miejsce trafiĺ Karolek, który zdajćc sobie sprawĹ, gdzie siĹ znajduje, na widok dwóch majaczćcych w ciemno×ci facetów omal nie dostaĺ ataku serca.- O Bože! - jĹknćĺ szeptem.- Dlaczego tu?!.Róbmy co×, prĹdzej, tu jest milicja! Naczelny inžynier zdenerwowaĺ siĹ okropnie, niejasno czujćc, že zawiódĺ.Lesio zdenerwowaĺsiĹ jeszcze bardziej.Od strony rynku dobiegaĺ narastajćcy szum i gwar.Tobóĺ przesuniĹto w najciemniejsze miejsce, w zielsko rosnćce pod jakim× parkanem.- Gdzie ta Barbara?! - szeptaĺ rozpaczliwie Karolek.- Juž dawno siĹ zabiĺa, powinna tu byŹ, rany boskie, nie mamy czasu!.- Zaraz siĹ zacznć fajerwerki! - jĹczaĺ Lesio w zdenerwowaniu i ze zgrozć.- Wszystko poleci tam, a potem nam siĹ zwalć na gĺowĹ.Tylko teraz!.- Zaczynajcie bez Barbary! - zažćdaĺ z irytacjć naczelny inžynier.- Wykluczone!.Sprzćtaczka!.Muszć zobaczyŹ sprzćtaczkĹ!.- Gdzie ona siĹ podziewa, na lito׏ boskć?!.Barbara nie nadchodziĺa z przyczyn od siebie niezaležnych.Interwencja instruktora K$o umožliwiĺa przewodniczćcemu Rady NArodowej wydarcie siĹ z rćk Janusza i wypchniĹcie na pierwszy plan gĺównej atrakcji zespoĺu.Sekretarz POP_u zadbaĺ o wyeksponowanie proletariusza.Trzymani z caĺej siĺy za rĹce przez autorów Barbara i Janusz kĺaniali siĹ, przyjmowali gratulacje i udzielali wywiadów przyoblekajćc twarze w dziwne grymasy majćce imitowaŹ u×miechy.Otaczajćcy ich zwarty krćg wielbicieli wykluczaĺ znikniĹcie z horyzontu.Przewodniczćcy Rady Narodowej przežywaĺ najpiĹkniejsze chwile swego žycia.W duszy jego szalaĺy wulkany wzruszeĄ.Dowiedziaĺ siĹ wĺa×nie poufnie, že wĺadze zdecydowaĺy siĹ obdarzyŹ go nie tylko dyplomem uznania, ale takže odznaczeniem paĄstwowym i doznawane emocje rozpieraĺy mu pier×.Uczuĺ potrzebĹ chwilowej samotno×ci, wyraŽnć konieczno׏ przyj×cia do siebie i opanowania uczuŹ,inaczej bowiem nie mógĺby dostatecznie godnie wystćpiŹ jako gospodarz miasta w dalszych rozrywkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl