[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.31  Już kiedy ci pan Bałabanowicz ręczy  rzekł sędzia  to wyślij tylko mnie z oświadcze-niem, potem sam plackiem do nóg; będą zaręczyny, a.dalej, dalej po Nowym Roku  wesele. O! jakżebym był szczęśliwy!  krzyknął Mateusz  ja, co tyle mam szacunku dla tegodomu, a mianowicie dla samej podkomorzyny, kobiety tak szanownej, tak  zresztą zjadłmrucząc  godnej, tak. A przy tym tak bogatej  dodał sędzia żartobliwie, chcąc rozmowę pokierować na mają-tek.Bałabanowicz usłyszawszy te słowa, jakby go febra porwała, rzucił kieliszek i pierwszyraz przyszła mu myśl, że mąż siostrzenicy może go zdetronizować i wyzuć z zarządu majątku.Była chwila, w której po niewczasie zaląkł się i pożałował udzielanej przez siebie pomocy;potrafił jednak być do tyla panem siebie, że się w kształcie uśmiechu wymówił. A  tak  bogatej  dodał cicho po chwilce.Sędzia i pan Mateusz po sobie spojrzeli. Mnie o to najmniej chodzi  rzekł obojętnie konkurent  wszakże wiesz, sędzio, że cho-ciaż nie tracę majątku, rządzić nim nie lubię i kłopotów, jakie idą za interesami nie cierpię.Gdyby nie to, że czując prawdziwy szacunek ku pannie Annie, postanowiłem starać się o nią,dawno bym prosił pana Bałabanowicza, żeby moje interesa przyjął na siebie, a sam bym wy-jechał.Stary lis spojrzał w oczy mówiącemu, jakby usiłował z nich wyczytać, czy prawdę szczerąmówi; ale Mateusz tak doskonale grał rolę obojętnego, że go oszukał. Toż samo  mówił dalej gospodarz  gdybym miał co po żonie, pewnie bym jakiemuuczciwemu człowiekowi oddał w zarząd.Czyż to być może  pomyślał w duchu Bałabanowicz  żeby on mnie miał za uczciwego!Osobliwsza rzecz pokazuje się, że to głupi człowiek: Tymci lepiej.Odchrząknął pomyślawszyto i spojrzał śmielej.A sędzia podchwycił: Jużciż pewnie pani podkomorzyna da co po siostrzenicy? A  a  jąkając się Bałabanowicz wybąknął  coś da! Samo z siebie, że coś da. Na przykład?  rzekł sędzia.Komisarz obejrzał się bojąc się, czy go nie chcą złapać, ale się upewnił, gdy pan Mateusz,wcale niby nie uważając, o czym była mowa, przerwał. Nalewajcie wina! Na przykład?  powtórzył sędzia. Ja tego nie wiem  rzekł Bałabanowicz  lecz myślę.że  tu się zaciął, a sędzia zaraz po-wtórzył łapiąc go. Wpan myślisz, że. Ja myślę, że nic nie wiem  szepnął Bałabanowicz  bawiąc się kieliszkiem. Jednak-że. Jednakże co? Pani podkomorzyna może teraz dać jaki kapitał. A! mnie się to nie zdaje!  zawołał sędzia  nie lepiejże dla niej wypuścić jaki folwark:na przykład Dorotynki? Te  te  te  bąkał Bałabanowicz  ja tego nie wiem.Sędzia z panem Mateuszem po-strzegli bojazń Bałabanowicza, a zręczny konkurent, zaraz pochwycił. E! co tam da, to da! Tu się uważa honor połączenia z tak szanownym domem! A zresztą,jeśli mi puści folwark jaki, wcześnie sobie pana upraszam za komisarza pełnomocnego; a jeślizechcesz wziąć w posesję, gotów jestem choćby dziś kontrakt podpisać! Cóż to za głupi człowiek, wszak on mi wierzy!  myślał Bałabanowicz, ale uśmiechającsię ukłonił i rzekł: Pewnie puści jaki folwark.Mateusz trącił łokciem w bok sędziego i mrugnął na niego. Jakeś łaskaw panie  mówił konkurent  dajże mi słowo, że mi nie odmówisz! słowo ho-noru?32  A, a, a  samo z siebie! bardzo jestem  jestem, za zaufanie  ufanie  jąkał się Bałaba-nowicz. Jakiż on głupi!  pomyślał w duchu. Niechże ci podziękuję!  dodał porywając się od stołu Mateusz i biegnąc go uścisnąć mój szanowny.Bałabanowicz odsunął krzesło i cały chwiejący się ściskał wzajem Mateusza myśląc sobie: Ależ to czysty wariat? wszak on mnie ma za poczciwego człowieka! Wina! wina!  zawołał gospodarz  wypijemy zdrowie pana Bałabanowicza mojego oddziś plenipotenta.Podano, wypito, a komisarz nie posiadał się z radości.Przychodziło muwprawdzie na myśl czasem, że sobie z niego żartują, tak to dla niego nową było rzeczą wi-dzieć tyle zaufania i szacunku u obcych, kiedy u %7łydów nawet miał najpowszechniejszą re-putację szachraja; jednakże nic nie okazywało, żeby to nie miało być szczerym, i na koniecwziął to wszystko za dobrą monetę. Dorotynki to dobry majątek  rzekł sędzia wracając do rozmowy  folwark w pszennejziemi, lasy towarne40, nad rzeką. Dochody małe, małe  odpowiedział Bałabanowicz,  jeszcześmy go nie urządzili. Zawsze to tak bywa  rzekł Mateusz  póki się majątek nie doprowadzi do należytegoporządku. Tak! samo z siebie! ale to dobry majątek. A i Kijany niezły?  zapył sędzia. Tak samo z siebie, ale rzadki urodzaj tam i bardzo nieomłotne. Ale jak się urządzi  znowu zakończył gospodarz. Za lat kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt  dodał po cichu plenipotent oddalając termin tegourządzenia. Zapewne!  przerwał sędzia  majątek czasem lat kilkadziesiąt musi się regulować, usu-szać, zabudowywać! Samo z siebie!  potakiwał Bałabanowicz dziwując się w duchu głupstw u tych panów,którzy nawzajem śmieli się z jego łatwowierności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl