[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatem, jeżeli dokonuje się na takim układzie pomiaru położenia, mamy do dyspozycji szereg możliwych wyników.Układ ten posiada więc charakter niedeterministyczny - można powiedzieć, ze ma wolność wyboru spośród wielu możliwości - i rzeczywisty wynik pomiaru jest czysto przygodny.Z drugiej strony, to eksperymentator określa, czy pomiar będzie dotyczył położenia, czy pędu, a więc wybór alternatywnych zbiorów wartości (to znaczy, czy to będzie zbiór możliwych wartości położenia, czy wartości pędu) dokonywany jest przez czynnik zewnętrzny.Z punktu widzenia elektronu istniejące alternatywne możliwości są czymś koniecznym, a faktycznie zrealizowany wybór czymś przypadkowym.Aby uczynić to bardziej jasnym, pozwolę sobie przytoczyć znaną historię, pochodzącą od Johna Wheelera.Pewnego dnia współpracownicy Wheelera zaproponowali mu grę w dwadzieścia pytań, nie wtajemniczając go bliżej, o co im chodzi.Przypomnijmy, ze tradycyjna gra polega na odgadnięciu przez jednego z grających uzgodnionego przez pozostałych uczestników słowa, przy czym może on zadać co najwyżej dwadzieścia pytań, na które można odpowiadać tylko tak-nie.Wheeler rozpoczął od standardowych pytań czy to jest duże? czy to jest coś żywego? Z początku odpowiedzi padały szybko, później coraz wolniej, z coraz większym wahaniem.W końcu spróbował zgadnąć „Czy to jest chmura?” Odpowiedź była twierdząca i wszyscy wkoło wybuchnęli śmiechem.Koledzy ujawnili następnie Wheelerowi, że chcąc mu spłatać figla, nie wybrali wcale żadnego słowa, lecz umówili się, iż będą udzielać odpowiedzi czysto przypadkowych, byle tylko nie były sprzeczne z poprzednimi odpowiedziami.Mimo to odpowiedzi te doprowadziły do rozwiązania.Rozwiązanie to oczywiście było przygodne, gdyż nikt go z góry nie ustalał, lecz nie było całkiem arbitralne, po części wyznaczone było przez pytania, które Wheeler zdecydował się zadać, a po części wynikało z czystego przypadku.W ten sam sposób rzeczywistość odkrywana w procesie pomiaru kwantowego jest częściowo zależna od tego, jakie pytania eksperymentator postawi przyrodzie (tzn czy będzie wyznaczał dokładne położenie, czy dokładny pęd), a częściowo przez przypadek (tzn prawdopodobieństwo otrzymania określonych wartości jako wyników pomiarów tych wielkości).Powróćmy teraz do przykładu teologicznego.Z podobnym połączeniem przygodności i konieczności mamy do czynienia w przypadku Boga, który w sposób konieczny wyznacza alternatywne światy, jakie możliwe będą do realizacji, lecz pozostawia przyrodzie wolność co do wyboru którejś z tych możliwości.W teologii procesu czyii się założenie, że alternatywne możliwości są z konieczności ustalane tak, aby osiągnąć założony cel, tzn by kierowały czy też wspomagały (pod innymi względami wolny) świat w ewolucji ku jakiemuś dobru.Jednakże to ukierunkowywanie nie wyklucza otwartości.Dlatego świat nie jest ani całkowicie zdeterminowany ani w pełni arbitralny, lecz, tak jak „chmura Wheelera”, stanowi ścisły związek celowego wyboru i czystego przypadku.Czy Bóg może nie istnieć?Argumentacja, z której wnioski rozpatrywałem dotychczas w tym rozdziale, nosi nazwę kosmologicznego dowodu istnienia Boga.Dowód ten nie polega na wykazaniu, że istnienie Boga jest koniecznością logiczną.Można sobie przecież wyobrazić, iż nie istnieje ani Bóg, ani świat, albo że istnieje tylko świat, a nie Bóg.Na pierwszy rzut oka nie widać żadnej sprzeczności logicznej w obydwu przypadkach.Zatem, nawet gdyby dało się wykazać, że pojęcie bytu koniecznego ma sens, to nie wynikałoby z tego, że taki byt istnieje, a tym bardziej że musi istnieć.Historia teologii zna jednak próby udowodnienia, że nieistnienie Boga jest logiczną niemożliwością.Argumentacja ta, znana jako „dowód ontologiczny”, pochodzi od św.Anzelma i wygląda mniej więcej w ten sposób: Bóg z definicji jest najbardziej doskonałą z możliwych do pomyślenia rzeczy.Z kolei coś, co realnie istnieje, jest z oczywistych względów bardziej doskonałe niż sama myśl o tej rzeczy.(Detektyw, który naprawdę istniał, słynny Fabian ze Scot-land Yardu, jest bardziej doskonały niż postać literacka, Sherlock Holmes).Dlatego też bóg realnie istniejący jest bardziej doskonały niż bóg fikcyjny.Ale Bóg jest najbardziej doskonałym z możliwych do pomyślenia bytów, więc wynika stąd, że musi istnieć.Dowód ontologiczny sprawia wrażenie sztuczki logicznej i nie wygląda, aby był użyteczny filozoficznie.W istocie jednak wielu filozofów w różnych okresach traktowało go poważnie, w tym przez krótki czas nawet ateista Bertrand Russell.Niemniej jednak, ogólnie rzecz biorąc, nawet wśród teologów nie znalazłoby się zbyt wielu chętnych do jego obrony.Jeden problem z tym dowodem polega na traktowaniu istnienia jako własności przysługującej rzeczy, podobnie jak masa i kolor.Porównujemy ideę boga-realnie-istniejącego z ideą boga-który-nie-istnieje.Ale istnienie nie jest atrybutem, który można przypisać czemuś lub nie, jak zwykłe własności fizyczne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]