[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyzwól się, nie zasypiaj, zacznij robić cokolwiek.Westchnął głośno, unoszącgłowę wspartą na splecionych ramionach.Langdorf obserwował go poprzez kłęby dymu.Z kuchni dochodził brzęk wyciera-nych naczyń.Marthe będzie dobrą gospodynią.Hyde zapadł w drzemkę, niemal usnął.Schliemann.Kop, kop.Zastosuj jakiekol-wiek środki, żeby nie zasnąć.Rozmawiaj z ludzmi, zezłość się, obraz, dobierz środki,jakie będą ci najlepiej służyć.- Kim chcesz, żeby została? - spytał wskazując głową kuchnię.- Miss świata?Oparty o stół, przyglądał się Langdorfowi.Hydraulik wyjął fajkę z ust.Jego pełnewargi skrzywiły się ze złości.Zmrużył oczy i zmarszczył siwe brwi.- Co mówisz? - zapytał zerkając niespokojnie w stronę kuchni.Pokój, tak jak po-została widoczna część mieszkania, był szary, podobny do betonowego bloku, w któ-rym się znajdował.Kaflowy kominek z gazowym ogrzewaniem, cienki dywan, skrom-ne meble.Pomimo to Langdorf prawdopodobnie był najbogatszym mieszkańcem wie-żowca.Wszystko dla dziecka.- Pytałem, po co ci pieniądze.Wykorzystuj, co się da, mówili na szkoleniach.Schliemann.Kop do skutku.Hyde rozdrażniony i zmęczony, lecz mimo to czujny.Niespodziewanie podniósłmu się znacznie poziom adrenaliny.Nie zastanawiał się, ile to go będzie kosztować,potrzebował współpracy Langdorfa.Musiał przekroczyć granicę.Schliemann.- Dla niej - przyznał Langdorf po chwili milczenia.Dym z fajki doskonale ma-skował wyraz jego twarzy.- Czego chcesz dla niej? - ciągnął dalej Hyde.487Dziewczynka weszła do pokoju.Marthe wiedziała, że rozmawiali o niej, niepewniezatrzymała się przy drzwiach, wycierając ręce w swój mały fartuszek.Langdorf zau-ważył jej obecność.Hyde, wykorzystując sytuację, pochylił się lekko i szepnął:- Czego dla niej chcesz? Na co potrzebujesz pieniędzy, Langdorf?- Ona w końcu wyjedzie na Zachód - wycedził Langdorf.- Tam mieszkają moidalecy krewni, w Republice Federalnej.Jeśli będzie miała dość pieniędzy, to pojedzie.Pieniądze, wykształcenie, inteligencja - Marthe musi wyjechać.Wyjedzie.- Czy to twój słaby punkt, Langdorf? Ile na to potrzebujesz? Ile już masz? Czegochcesz? - pytał Hyde, szeroko uśmiechając się do zakłopotanego hydraulika.Był poru-szony.Kop do skutku.- Ja też czegoś chcę, ale ty chcesz jeszcze więcej.Ile? Ile? -nalegał.Oczy Langdorfa wyrażały nienawiść.Dostrzegł cynizm Hyde'a.%7ładnego z nich nicnie poruszało, absolutnie nic.Już kiedy Langdorf otwierał Hyde'owi drzwi, zorientowałsię, że ma do czynienia z profesjonalistą, którego nic nie rusza.Hyde, widząc obawę i wahanie w oczach Langdorfa, powiedział:- Zejdz na ziemię, niemiecki hydrauliku.Podpowiedz mi.Powiedz, ile chcesz.-Spojrzał na Marthe, która przyglądała się obu mężczyznom.- Nie chcę ci opowiadać,przez co przeszedłem, Langdorf.Nie powinno cię to interesować.Każdy wie, że naj-ważniejsze są dla ciebie pieniądze.Nie chodzi o wolność, przyszłość czy cokolwiekinnego poza twoim interesem.Więc ile?Langdorf był bez szans, a Hyde ciągnął dalej:- Czego ona będzie potrzebowała na Zachodzie? Ile? Na pewno dużo.Jak się tamdostanie? Nie chcesz, żeby Marthe.- Oczy dziewczynki rozbłysły na dzwięk imienia,a twarz wyrażała wysiłek, z jakim próbowała zrozumieć szybką angielszczyznę Hyde'a.-.skończyła jako maszynistka w nędznym biurze? Może chcesz? Jak sobie poradzi? Ajeśli będzie musiała leczyć zęby? Albo coś zrobić z cyckami, jak jej urosną? Może teżtrzeba je będzie poprawić.A ubrania? Ubrania na Zachodzie kosztują grubą forsę,Langdorf, nawet jeśli je kupujesz w pierwszym lepszym sklepie! - Hyde wstał i oparłsię o stół, aż mu pobielały kostki dłoni.Patrzył z góry na hydraulika.Nie nabita po-nownie fajka niemal wygasła.- Jeśli ma mieć dobry start życiowy, będzie potrzebowaćbardzo dużo.Czy nie zdajesz sobie z tego sprawy, Langdorf? - Nachylił się jeszczeniżej.Czuł krople potu na czole.Kop.Miał Langdorfa w garści.Już go miał.Pokonał kolejny szczebel na drabinie dzielą-cej go od Babbingtona.Miał go.- Czy zdajesz sobie z tego sprawę? - zasyczał.- Ona będzie potrzebowała wszyst-kiego, co możesz jej dać, i jeszcze więcej.Więcej.Rozumiesz.Chcesz tego? Jeśli tak,488idz, wyjmij wszystko z kieszeni mojego płaszcza, będziesz miał na zabezpieczenieprzyszłości swojej córki!Niezadowolenie Langdorfa i jego nienawiść do Hyde'a były wyraznie widoczne.Wyglądał, jakby nagle się postarzał, a może jak ktoś raptownie wyrwany ze snu.Włosymiał rozczochrane, oczy zapuchnięte i podsiniałe.Twarz zmarszczyła mu się i posza-rzała.Hyde spojrzał na pobladłą dziewczynkę i jej spocone ze strachu ręce.Na komin-ku stała fotografia kobiety, zapewne jej matki.Miała szczupłą twarz, uczesane z prze-działkiem, związane z tyłu blond włosy.Oślepiona słońcem, mrużyła oczy, śmiejąc siędo aparatu.Hyde czuł, że zabrnął w sytuację bez wyjścia.Zepsuł wszystko.Tylko on był tu na-prawdę cyniczny.Potrząsnął głową i wszystko minęło.Mam cztery godziny, aby do-trzeć do Babbingtona, zanim będzie za pózno dla starego.Do starego? Być może jużjest za pózno.Langdorf odłożył fajkę i wstał.Marthe podeszła natychmiast, chwyciła go za rękę.Szorstka dłoń ojca ścisnęła jej cienkie palce.Brud za jego paznokciami kontrastował zbiałą skórą ręki dziecka.Po chwili Langdorf sięgnął po płaszcz Hyde'a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]