[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy się ocknęłam ostatni raz, nie było jej przymnie.Och, Debbie, nie śmiem nawet prosić cię o wybaczenie.Pewnie i tak nigdy mi nie przebaczysz, zale-ży mi tylko, żebyś wiedziała, że mam potworne wyrzuty sumienia i żałuję, że tak się zachowałam i.- Już ci wybaczyłam, nie żartuj! Przecież to był wypadek, a Richard nie powinien był zostawiać wassame.To było głupie, wina jest i po jego stronie.- Ale ja uparłam się, że pójdziemy same!- Co za bzdury, Floro, Richard ma trzydzieści pięć lat, potrafi sam podejmować decyzje! Słuchaj,muszę już lecieć, trzeba zabrać Rachel do domu, nakarmić ich wszystkich.Zobaczymy się jutro, ale nie róbsobie wielkich wyrzutów, bardzo proszę! Nikomu nic się nie stało, to najważniejsze! No, do jutra.Pocałowała teściową i wyszła.Czuła się dziwnie, naprawdę bardzo dziwnie, pewnie z powodu szo-ku.Jednak teraz był już ranek i szok powinien dawno minąć.W nocy spała mocno, co ją zdziwiło.Zniłajej się wzburzona woda, ciemność, pełne przerażenia krzyki, ale spała.Kiedy się obudziła, zrozumiała, żedotarło do niej coś, przed czym nie zdoła uciec.Starała się odepchnąć tę nową świadomość, odwrócić sięod niej, było to jednak niemożliwe.Wstała, zeszła na dół, zrobiła sobie herbatę i usiadła przy stole, wpatru-jąc się w ciemny ranek za oknem i myśląc o tym, co ją dzisiaj czeka.Nie mogła opuścić Richarda, ani dzisiaj, ani jutro, ani w dalszej przyszłości.Niezależnie od tego,jak bardzo pragnęła odejść i jak bardzo kochała Joela, należała do Richarda, ponieważ to on był ojcem jejdzieci, ich dzieci.I tyle.Razem udało im się dokonać czegoś absolutnie niezwykłego - powołali do życiatroje ludzi, troje małych ludzi, całkowicie zależnych od nich pod względem emocjonalnym i fizycznym.Iona była całkowicie zależna od nich, stanowili centrum jej życia, sens jej istnienia.Kiedy poprzedniegodnia patrzyła na walczącą z wodą Rachel, przekonana, że zaraz straci ją na zawsze, zrozumiała, że nic nieRLT jest tak ważne ani tak cenne jak dzieci, i że gdyby któremukolwiek z nich stało się coś złego, ona też chcia-łaby umrzeć.Między nią i Richardem istniała mocna więz, stworzona przez troje ich dzieci.Wiele razy kłócili sięi odwracali od siebie, ale w miłości do dzieci byli jednym, zawsze razem, zawsze złączeni.Zwiadomośćtego, co to oznaczało, była tak przerażająca i bolesna, że Debbie zgięła się wpół przy stole i mocno zaci-snęła powieki, powstrzymując łzy.Nie mogła zacząć płakać, nie mogła sobie na to pozwolić, w żadnym razie, zaczęła więc chodzić pokuchni z założonymi rękami, szybko, od ściany do ściany, ale łzy okazały się silniejsze od wszelkich po-stanowień i szloch zagarnął ją z wielką siłą, wstrząsając nią raz po raz.Wiedziała już, że wieczorem nie pojedzie do Londynu, aby zacząć nowe, radosne życie; nie powieRichardowi, że odchodzi, w ogóle nic mu nie powie, może tylko, że lunch jest na stole, albo że dzieci chcąsię w coś pobawić, albo że w telewizji jest właśnie mecz piłki nożnej.I patrząc w tunel okropnych, banal-nych, pozbawionych miłości lat, które miała przed sobą, jęknęła z rozpaczy i bólu.Czuła, że nie wytrzymaw domu i w kuchni ani chwili dłużej, włożyła więc kurtkę i wysokie buty Flory i wyszła do ogrodu, na łąkęFlory, i zaczęła chodzić po niej w tę i z powrotem, szlochając na cały głos.Raz czy dwa krzyknęła, jej głos zmieszał się z krzykiem mew i szumem morza.Po pewnym czasiewróciła do domu, kompletnie wyczerpana, położyła się na kanapie w kuchni i spojrzała na swoje nowe,wypełnione obowiązkami życie.Po chwili spróbowała zmobilizować dość siły, aby zadzwonić do Joela iwytłumaczyć mu, co się stało.Joel wybrał się na zakupy.Chciał, żeby przed przyjazdem Debbie wszystko zapięte było na ostatniguzik.Zmienił już pościel, sprzątnął łazienkę i kuchnię, napełnił wszystkie wazony w domu najładniej-szymi kwiatami, jakie udało mu się znalezć.Kupił jej też kilka prezentów, śmiesznych drobiazgów, którepowinny się jej spodobać - figi z białej koronki (nosiła wyłącznie białe majtki, mówiła, że inne koloryprzebijają przez ubranie), taśmę z piosenkami Madonny do filmu Dick Tracy, taśmę z filmem Powrót doprzyszłości, pudełko czekoladek firmy Ferrero Rocher, na których widok krzywiła się z obrzydzeniem, alektóra pochłaniała w ogromnych ilościach, i oprawione zdjęcie ich obojga, roześmianych i szczęśliwych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl