[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiłuje ją zdjąć.Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, by ktokolwiek przekroczył granicę.Zaniemówił.Otwiera usta, bezgłośnie poruszając językiem.Pusta młoda twarz i otwarte usta z drgającym językiem są niewiarygodnie ohydne.Strażnik unosi rękę.Całym jego ciałem wstrząsają drgawki.Podchodzę i odpinam łańcuch wiszący w poprzek drogi.Upada z metalicznym brzękiem na kocie łby.Przechodzę na drugą stronę.Strażnik stoi z tyłu we mgle, spoglądając za mną.Później wiesza łańcuch na dawnym miejscu, wraca do chaty i zaczyna się szarpać za wąsik.Przynoszą tak zwany lunch.Jajko ugotowane na twardo.Po zdjęciu skorupki ukazuje się coś, czego jeszcze nie widziałem.Małe, żółtobrązowe jajeczko, może złożone przez dziobaka.Prawie całe wnętrze pomarańczy wypełniała olbrzymia glista.Dostała się tam zaraz na początku.W Egipcie występuje czerw, który zagnieżdża się w nerce i rośnie do ogromnych rozmiarów.W końcu nerka staje się tylko skorupką otaczającą czerwia.Odważni smakosze przedkładają czerwie nad wszelkie inne potrawy.Są ponoć niewiarygodnie smakowite.Na handlu czerwiami zbił fortunę koroner z Interzone znany jako Ahmed Patolog.Naprzeciwko mojego okna jest szkoła; podglądam chłopców przez lornetkę polową.Są tak blisko, że mam wrażenie, że mógłbym ich dotknąć.Noszą szorty.W chłodny wiosenny ranek widzę na ich nogach gęsią skórkę.Płynę przez lornetkę na drugą stronę ulicy, duch w porannym słońcu, rozdarty bezcielesnym pożądaniem.Czy opowiadałem wam kiedyś, jak ja i Marv zapłaciliśmy dwóm chłopcom arabskim sześćdziesiąt centów za pieprzenie się na naszych oczach?— Myślisz, że to zrobią? — pytam Marva.— Chyba tak.Są głodni — odpowiada.— Bardzo dobrze — mówię.Czuję się trochę jak lubieżny staruch, ale son cosas de la vida, jak powiedział Sobera de la Flor, gdy policjanci aresztowali go za to, że rozwalił pewną cipę, zawiózł jej trupa do Bar o Motel i przeleciał.— Nie chciała dawać — rzekł.— Miałem tego dość.(Sobera de la Flor był meksykańskim kryminalistą skazanym za kilka bezsensownych morderstw).Ubikacja jest zamknięta od trzech godzin.Chyba zmienili ją na salę operacyjną.PIELĘGNIARKA: Nie czuję tętna, doktorze.DOKTOR BENWAY: Chyba blok serca.PIELĘGNIARKA: Adrenalina, doktorze?DOKTOR BENWAY: Zużył ją nocny portier; ciągle się nią szprycuje.(Rozgląda się i bierze gumową przepychaczkę do zlewów.Zbliża się do pacjentki.) Proszę otworzyć klatkę piersiową, doktorze Limpf.(Zwraca się do swojego przerażonego asystenta.) Wykonam masaż serca.(Doktor Limpf wzrusza ramionami i rozpoczyna cięcie.Doktor Benway myje przepychaczkę, zanurzając ją w klozecie i spuszczając wodę.)PIELĘGNIARKA: Nie powinniśmy jej wysterylizować, doktorze?DOKTOR BENWAY: Bardzo możliwe, ale nie ma czasu.(Siada na przepychaczce odwróconej do góry nogami i patrzy na asystenta).Wy, młodzi, nie potraficie wyciąć pieprzyka bez elektrycznego skalpela z automatycznym drenowaniem i szyciem.Niedługo zaczniemy operować przyciskając guziki.Chirurgia przestaje być sztuką.Cała wiedza i doświadczenie.Czy opowiadałem wam kiedyś, jak usunąłem wyrostek za pomocą zardzewiałej puszki po sardynkach? A raz nie miałem w ogóle narzędzi i usunąłem guz macicy własnymi zębami.Było to w górnym Effendi, no i.DOKTOR LIMPF: Klatka piersiowa otwarta, doktorze.(Doktor Benway wsadza przepychaczkę w otwartą klatkę piersiową i zaczyna poruszać w górę i w dół.Lekarzy, pielęgniarkę i ściany zalewa krew.Przepychaczka wydaje okropne mlaszczące odgłosy).PIELĘGNIARKA.Chyba nie żyje, doktorze.DOKTOR BENWAY: Cóż, wypadek przy pracy.(Przechodzi przez salę ku szafce na leki).Jakiś zasrany ćpun rozcieńczył moją kokainę proszkiem do szorowania ustępów! Siostro! Proszę posłać chłopca po nową porcję!Doktor Benway operuje w sali pełnej studentów:— A teraz, chłopcy, zobaczycie operację, która nie zdarza się często, zresztą nie bez powodu.Nie ma absolutnie żadnej wartości medycznej.Nikt nie wie, jaki był pierwotnie jej cel ani czy w ogóle miała jakiś cel.Osobiście sądzę, że od początku była to sztuka dla sztuki.Podobnie jak toreador dzięki swoim umiejętnościom i zręczności unika niebezpieczeństwa, które sam sprowokował, podczas tej operacji chirurg celowo naraża pacjenta na niebezpieczeństwo, a później, z niewiarygodną szybkością i zręcznością w ostatnim ułamku sekundy ratuje mu życie.Czy widzieliście kiedyś popis chirurgiczny doktora Tetrazzini? Celowo użyłem słowa “popis", bo jego operacje były prawdziwymi popisami.Od drzwi rzucał w pacjenta skalpelem, a potem tanecznym krokiem wkraczał na salę.Był niewiarygodnie szybki.“Nie daję im czasu umrzeć" — mawiał.Nowotwory doprowadzały go do szału.“Pieprzone zbuntowane komórki!" — ryczał, atakując guz niczym nożownik.(Z widowni zeskakuje na dół młody człowiek, wyciąga skalpel i zbliża się do pacjenta).DOKTOR BENWAY: Espontaneo! Powstrzymajcie go, bo wypatroszy mi pacjenta!(Espontaneo to termin z korridy.Oznacza on widza, który zeskakuje na arenę, wyciąga ukrytą muletę i kilkakrotnie atakuje byka, po czym odciąga go służba porządkowa).(Sanitariusze szamocą się z espontaneo i wyrzucają go w końcu z sali.Anestezjolog wykorzystuje zamieszanie i wyrywa pacjentowi duży złoty ząb.)Mijam pokój numer dziesięć, skąd wczoraj mnie przenieśli.Chyba poród
[ Pobierz całość w formacie PDF ]