[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Time i Newsweek doprowadziły specjalizację do szczytu: ich autorzy nawet niepodpisują swoich prac, te zresztą nie są właściwie ich pracami, bo zbieraniem danychzajmuje się cały sztab badaczy i korespondentów, natomiast drukowany artykuł jestczęsto wynikiem redaktorskich skreśleń, jakim poddano utwór.Nowela New Yorkerato ściśle określony rodzaj: gładka, minorowa, niby niedbała, zatrącająca o dramati sentyment, ale nigdy tak niekulturalna, żeby dramat naprawdę stworzyć a redakto-rzy wyhodowali ten rodzaj przy pomocy latami trwającej, zręcznej selekcji, nibyogrodnik kiedy hoduje nowy rodzaj róży.Udało się im, zaiste, aż za dobrze: dostająstosy bezdusznych imitacji i zaczęli prosić pisarzy, żeby trzymali się formuły ale nieaż tak.Tacy pracownicy sztuki są alienowani: z ich pracą umysłową łączy ich równie małojak mało łączy robotnika z pracą jego rąk.Rezultaty są jakościowo nędzne, ilościowoimponujące.Na przykład jedyne piękne filmy Hollywoodu datują się z czasów, kiedyprzemysłowa elephantiasis nie sprowadziła jeszcze reżysera do roli jednego z wielutechników, wyposażonych w ten sam mniej więcej zakres władzy.Nasi dwaj najwięk-si reżyserzy, Griffith i Stroheim, byli artystami, nie specjalistami.Sami robili wszyst-404Dwight Macdonald TEORIA KULTURY MASOWEJko, osobiście doglądali, czy w porządku jest scenariusz, aktorzy, operatorzy, a przedewszystkim montaż.Jedność jest czymś najistotniejszym w sztuce.Nie da się jej osią-gnąć przepuszczając dzieło przez ręce kilkunastu specjalistów, chociażby kompetent-nych.Znamy doskonałe dzieła zbiorowe (greckie świątynie, gotyckie kościoły, możeIliada) ale ich twórcy należeli do jednej tradycji, która nadawała jedność ich pracy.Brak nam dzisiaj takiej tradycji, a więc sztuka w przeciwieństwie do kiczu po-wstawać może tylko, jeżeli władzę nad całością ma jedna wrażliwość i jeden mózg.[.]Udoroślone dzieci i udziecinnieni dorośliHomogenizujące skutki kiczu zacierają również granicę wieku.Ciekawe byłobywiedzieć, ilu dorosłych czyta komiksy.Wiemy, że książki z komiksami są ulubionąlekturą żołnierzy i marynarzy, że sprzedaje się co miesiąc około czterdziestu milionówtych książek i że około siedemdziesięciu milionów ludzi (większość z nich to musząbyć dorośli, nie ma tyle dzieciarni), czyta codziennie stronicę komiksów w gazetach.Wiemy też, że filmy-westerny oraz programy radia i telewizji takie, jak Samotny jez-dziec , czy Kapitan Video cieszą się powodzeniem bynajmniej nie tylko u dzieci.Z drugiej strony dzieci mają dostęp do rozrywek dla dorosłych, do kina, radiai telewizji (zauważmy, że te nowe gatunki sztuki zacierają linię wieku, ponieważ sta-wiają odbiorcom niesłychanie skromne wymagania, kiedy chodzi o kulturalny ekwipu-nek; dlatego też jest dużo książek dla dzieci, ale niewiele filmów).To zlanie się publiczności dziecięcej i dorosłej oznacza: 1) infantylną regresję u do-rosłych, którzy, nie mogąc dać sobie rady z napięciem i złożonością nowoczesnegożycia, chronią się w kicz, a ten z kolei utwierdza ich i zamyka w infantylizmie; 2) nad-miar podniet u dzieci, które dojrzewają za szybko.Albo, używając słów Maxa Horkhe-imera: Rozwój przestaje istnieć.Dziecko jest dorosłe, skoro tylko umie chodzić i tajego dorosłość pozostaje już w zasadzie taka sama.Odnotujmy też: a) nasz kult mło-dości, dzięki czemu wiek 18-20 lat jest najbardziej wielbionym i upragnionym okre-sem życia, b) sentymentalny kult Matki (mamizm), jak gdybyśmy mieli wstręt do doj-rzenia i pójścia na swoje.Peter Pan4 byłby lepszym symbolem Ameryki niż Wuj Sam.Bożyszcza konsumpcjiZbyt mało uwagi poświęca się związkowi, jaki zachodzi pomiędzy kulturą masowąi historyczną ewolucją amerykańskiego społeczeństwa.W książce Radio Research,1942-1943 (redaktor Paul F.Lazarsfeld) Leo Lowenthal porównywał biograficzne ar-tykuły w tygodnikach Collier's i The Saturday Evening Post za rok 1901 i rok1940-1941
[ Pobierz całość w formacie PDF ]