[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niektóre ogień nadtrawił - powiedział Lennep.Ciężko będzie poznać.Ale, panie, prócz tego.Znalezliśmy.- Gadaj, przestań się jąkać.- W tamtej studni - agent wskazał ziejącą w podłodze dziurę - są kości.Dużo kości.Nie zdążyliśmywydobyć i zbadać, ale głowę stawię, że wszystko to będą kości młodych dziewek.Gdyby tak poprosićmagików, może dałoby się rozpoznać.I powiadomić tych rodziców, którzy wciąż poszukują zaginionychcórek.- Pod żadnym pozorem - Dijkstra odwrócił się gwałtownie.- Ani słowa o tym, co tu znaleziono.Nikomu.Azwłaszcza magikom.Po tym, co tu widziałem, tracę do nich zaufanie.Lennep, czy górne poziomy zostałydokładnie zbadane? Nie odnaleziono niczego, co mogłoby pomóc w poszukiwaniach?- Niczego, panie - Lennep opuścił głowę.- Gdy tylko dotarło do nas doniesienie, pędziliśmy do zamku cokoń wyskoczy.Ale przybyliśmy za pózno.Wszystko spłonęło.Ogień o straszliwej mocy.Magiczny, anichybi.Jeno tutaj w lochach, czar nie ze wszystkim podziałał.Nie wiem dlaczego.- A ja wiem.Zapłonu nie odpalał Vilgefortz, lecz Rience albo inny totumfacki czarownika.Vilgefortz niepopełniłby błędu, nie zostawiłby nam nic prócz czarnego nalotu na murach.Tak, on wie, że ogieńoczyszcza.I zaciera ślady.- Ano, zaciera - mruknął Lennep.- Nie ma nawet dowodu, że ów Vilgefortz w ogóle tu był.- Sfabrykujcie zatem takie dowody - Dijkstra odjął chustkę od twarzy.- Mam was uczyć, jak się to robi? Jawiem, że Vilgefortz tu był.W podziemiu, oprócz trupów, nic nie ocalało? Co jest tam, za tymi żelaznymidrzwiami?- Pozwólcie, panie - agent wziął z rąk pomocnika pochodnię.- Pokażę wam.Nie było wątpliwości, że magiczny zapłon, mający spopielić wszystko, co znajdowało się w podziemiu,ulokowany był właśnie tutaj, w przestronnym pomieszczeniu za żelaznymi drzwiami.Błąd w zaklęciu wznacznej mierze zniweczył ten plan, ale pożar i tak był silny i gwałtowny.Ogień zwęglił regały zajmującejedną ze ścian, porozsadzał i stopił szklane naczynia, zamienił wszystko w śmierdzącą masę.Tym, co wpomieszczeniu pozostało nienaruszone, był stół z blaszanym blatem i dwa wmurowane w podłogę krzesła odziwacznych kształtach.Dziwacznych, ale nie pozostawiających wątpliwości co do przeznaczenia.- To jest tak skonstruowane - przełknął ślinę Lennep, wskazując krzesła i zamocowane na nich uchwyty - bytrzymać.nogi.w rozwarcia.Szerokim rozwarciu.- Skurwysyn - warknął przez zaciśnięte zęby Dijkstra.- Cholerny skurwysyn.- W ścieku pod drewnianym fotelem - kontynuował cicho agent - znalezliśmy ślady krwi, kału i uryny.Stalowy fotel jest nowiutki, chyba nigdy nie używany.Nie wiem, co o tym sądzić.- A ja wiem - powiedział Dijkstra.- Ten stalowy szykowany był dla kogoś specjalnego.Kogoś, kogo115Vilgefortz podejrzewał o specjalne zdolności.*****- Wcale nie lekceważę Dijkstry i jego wywiadu - powiedziała Sheala de Tanvcarville.- Wiem, żeodnalezienie Vilgefortza to kwestią czasu.Pomijając jednak motyw osobistej zemsty, zdający siępasjonować niektóre z pań, pozwolę sobie zauważyć, że wcale nie jest pewne, że to Vilgefortz ma Ciri.- Jeżeli nie Vilgefortz, to kto ją ma? Była na wyspie.%7ładna z nas, jak rozumiem, nie teleportowała jejstamtąd.Nie ma jej Dijkstra ani żaden z królów, wiemy to.A w gruzach Wieży Mewy nie odnaleziono jejciała.- Tor Lara - powiedziała wolno Idą Emean - kryła niegdyś bardzo silny portal.Czy wykluczacie, żedziewczyna uciekła z Thanedd tym portalem?Yennefer zakryła oczy rzęsami, wpiła paznokcie w głowy sfinksów na poręczach fotela.Tylko spokojnie,pomyślała.Tylko spokojnie.Poczuła na sobie wzrok Margarity, ale nie podnosiła głowy.- Jeżeli Ciri weszła w teleport z Tor Lara - powiedziała zmienionym nieco głosem rektorka Aretuzy - toobawiam się, że o naszych planach i projektach możemy zapomnieć.Obawiam się, że możemy już Cirinigdy więcej nie zobaczyć.Nie istniejący już portal Wieży Mewy był uszkodzony, wypaczony.Zabójczy.- O czym my tu mówimy? - wybuchnęła Sabrina.%7łeby w ogóle wykryć teleport w wieży, żeby w ogóle mócgo zobaczyć, trzeba było użyć magii czwartego stopnia? A do uruchomienia portalu potrzeba było zdolnościarcymistrzowskich! Nie wiem, czy Vilgefortz zdołałby tego dokonać, a co dopiero jakaś piętnastoletniapodfruwajka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]