[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogłam wytrzymać tylu wzruszeń, słabo mi się zrobiło.Piszę do Ciebie z łóżka, le-karze nakazali mi spoczynek przez pierwsze miesiące.Dotąd byłam płochą kobietką, terazbędę matką rodziny.Opatrzność jest bardzo dobra dla mnie, bo jedynie dziecko, które trzebawykarmić, pielęgnować, wychować, może złagodzić ból, jaki mi sprawi Twoja nieobecność.Będę miała w nim drugiego Ciebie, będę je pieściła.Ogłoszę jawnie swą miłość, którą kryli-śmy tak pilnie.Powiem prawdę.Matka zdołała już sprostować pewne oszczerstwa, któreobiegały o Tobie.Obaj Vandenesse, Karol i Feliks, bronili Cię bardzo dzielnie, ale Twójprzyjaciel de Marsay wszystko obraca w żarty; drwi z Twoich oskarżycieli zamiast im odpo-wiedzieć; nie lubię tego sposobu.Czy Ty się nie łudzisz co do niego? Mimo to będę Ci po-słuszna, będzie moim przyjacielem.Bądz spokojny, ubóstwiany mój, co do wszystkiego, cotyczy Twego honoru.Czyż nie jest moim? Zastawię moje diamenty.Obrócimy z mamą wszyst-kie zasoby na to, aby spłacić Twoje długi i aby odkupić Twoją winnicę Belle-Rose.Mama, która rozumie się na interesach jak adwokat, bardzo Ci miała za złe, żeś się jej niezwierzył.Nie byłaby kupowała  myśląc, że Ci tym sprawi przyjemność  dóbr Grainrouge,wchodzących klinem w Twoje ziemie, i byłaby mogła Ci pożyczyć sto trzydzieści tysięcy.Wrozpaczy jest z powodu Twego postanowienia.Boi się dla Ciebie Indii.Błaga Cię, abyś uwa-żał na siebie, abyś się nie dał skusić kobietom.Zaczęłam się śmiać.Jestem pewna megoPawła tak jak samej siebie.Wrócisz bogatym i wiernym.Ja jedna znam Twoją kobiecą deli-katność i Twoje tajemne uczucia, które czynią z Ciebie rozkoszny kwiat ludzki godny niebios.Bordeaux miało rację, że Ci dało Twój ładny przydomek.Któż będzie hodował mój delikatnykwiat? Serce przeszywają mi okropne myśli.Ja, jego żona, ja, jego Nini, jestem tutaj, kiedy onmoże już cierpi! A ja, tak zrośnięta z Tobą, nie mogę podzielić Twoich smutków, przygód,niebezpieczeństw! Komu je zwierzysz? Jak mogłeś się obejść bez uszka, któremu mówiłeśwszystko? Droga mimozo, unoszona wichrem, czemuś się wyrwała z jedynego gruntu, gdziemogłaś roztaczać swoje wonie? Zdaje mi się, że jestem samotna od dwóch wieków, zimno miw Paryżu.Bardzo płakałam! Być przyczyną Twej ruiny! Cóż za temat dumań dla kochającejkobiety! Tyś mnie traktował jak dziecko, któremu się daje wszystko, czego zażąda; jak kurty-zanę, dla której szaleniec trwoni cały majątek.Och, ta Twoja rzekoma delikatność była zniewagą! Czy myślisz, że nie mogłam się obejśćbez toalet, bez balów, bez Opery, bez sukcesów? Czy ja jestem wietrznica? Czy myślisz, żeniezdolna byłam do poważnych myśli, że nie mogłam być narzędziem Twego losu, jak byłamnarzędziem przyjemności? Gdybyś nie był daleko ode mnie, cierpiący i nieszczęśliwy, połaja-łabym Cię, mój panie, za taką impertynencję! Poniżać żonę w ten sposób! Boże, po cóż ja by-wałam w świecie? Aby głaskać Twoją próżność; stroiłam się dla Ciebie, wiesz dobrze.Gdy-bym w czym zawiniła, byłabym bardzo ukarana; rozłąka z Tobą jest twardą pokutą za naszeserdeczne życie.Ta rozkosz była zbyt doskonała, trzeba ją było spłacić wielką boleścią, i otoprzyszła! Po tych upojeniach, tak starannie ukrytych oczom świata, po tym nieustannym świę-cie przeplatanym szaleństwem naszej miłości, nic nie jest możliwe prócz samotnosci.Samot-ność, drogi mój, karmi wielkie uczucia, tęsknię do niej.Co bym robiła w świecie? Komu po-wiecie swoje triumfy? Ach! żyć w Lanstrac, w tym majątku urządzonym przez Twego ojca, w147 zamku, który Ty odnowiłeś tak bogato, żyć tam z Twoim dzieckiem czekając na Ciebie, prze-syłając Ci co wieczór, co rano modlitwę matki i dziecka, kobiety i anioła, czyż to nie będziepolowa szczęścia? Czy widzisz te drobne rączęta złożone w moich? Czy będziesz wspominał,jak ja będę wspominała co wieczór, owe słodycze, któreś mi przypomniał w swoim drogimliście? Och, tak, kochamy się jednako oboje.Ta słodka pewność to mój talizman.Tak samonie wątpię o Tobie, jak Ty nie wątpisz o mnie.Jakąż pociechę mogę Ci dać tutaj ja, zrozpa-czona, złamana, ja, która widzę tych sześć lat jak pustynię? Nie, nie ja jestem bardziej nie-szczęśliwa; ta pustynia czyż nie będzie ożywiona naszym maleństwem? Tak, chcę Ci dać syna;trzeba, nieprawdaż? %7łegnaj mi zatem, ubóstwiany mój, nasze modły i nasza miłość pójdą zaTobą wszędzie.Czy łzy, które spadły na ten papier, powiedzą Ci wszystko to, czego nie mogęwyrazić? Wez te pocałunki, które kładzie tam na dole, w tym kwadracie.TWOJA NATATen list pogrążył Pawła w zadumie, spowodowanej zarówno upojeniem, w jakim go zanu-rzyły te objawy miłości, jak rozmyślnie wywołanymi rozkoszami: przypominał je sobie ko-lejno, aby sobie wytłumaczyć ciążę żony.Im człowiek jest szczęśliwszy, tym bardziej drży.Udusz wyłącznie tkliwych  a tkliwość mieści w sobie trochę słabości  zazdrość i niepokój sąproporcjonalne do szczęścia i jego rozmiarów.Dusze silne nie są ani zazdrosne, ani lękliwe:zazdrość to jest wątpienie, obawa to małość.Wiara bez granic jest główną właściwością wiel-kiego człowieka: jeśli jest oszukany  siła bowiem zarówno jak słabość może uczynić czło-wieka ofiarą zdrady  wówczas wzgarda staje mu się siekierą, przecina wszystko.Ta wielkośćjest wyjątkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl