[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DZIECDZIERZYCSKI Narzucona rola? Cóż to, on komediant, czy co?& (po chwili) MojaPolu, zastanów się; to z twojej strony tylko kaprys, romanse, nic więcej& (niecierpliwiącsię) Nie pojmuję, w kogo się wdałaś, bo ani we mnie, ani w nieboszczkę matkę& nie maszgrosz praktyczności.(Pola ociera łzy) Co to, płaczesz? Dajżeż pokój, tego tylko brakuje!Jeszcze ja przy tobie się rozbeczę, i będzie!& Czy cię tyranizuję, czy zmuszam gwał-tem?& Powiedz, co chcesz, wszystko zrobię.150 POLA Ja tylko proszę, błagam, niech papka nie nagli i zostawi to czasowi& Skoro się prze-konam&DZIECDZIERZYCSKI Ale ba, czasowi, czasowi& Takie rzeczy się nie odwłóczą& Jakzaczniesz grymasić, to ich może urazić, zniechęcić& (ciszej) A nużby uderzyli gdzie in-dziej& będzie żal&POLA Jeżeli pana Maurycego nic by nie kosztowało zwrócić w inną stronę swoje zapały&DZIECDZIERZYCSKI Ale moja droga& cóż chcesz?& z samej desperacji, p a r d � s p � ra t i o n, gdy mu będziesz fochy stroić& Cóż on zrobi, jak go rodzice zmuszą? (na stronie,zdesperowany) Poplątałem się& (po chwili, błagalnie) Polu!POLA Ale cóż papka żąda ode mnie?DZIECDZIERZYCSKI N e f a i s p a s d e s g r i m a s, miej wzgląd na mnie, zrób też cośdla papki.POLA Powinniśmy się strzec cienia pozoru, że się narzucamy& przeceniając zaszczyt nale-żenia do towarzystwa osób, które właśnie z tego tytułu& mogłyby nas traktować& lek-ko&DZIECDZIERZYCSKI (niespokojny) Nas traktować lekko? Nic podobnego nie zauważy-łem& skądże ci to w głowie?POLA Mówię tylko& że nie powinniśmy się na to narażać.DZIECDZIERZYCSKI (chodzi, po chwili) To prosta rzecz, ale tu nie ma tego rodzaju oba-wy& Sami ujmują nas na każdym kroku, a jeżeli jesteśmy już jak domowi, to wszystkieawanse były z ich strony.POLA Papka może się łudzić.DZIECDZIERZYCSKI Ale broń Boże! Chybaby tak zręcznie udawali.Są ze mną tak poufa-le& nazywają papką.POLA Ojciec jest w tym wieku, że zbyteczna poufałość może być dla niego ubliżeniem.DZIECDZIERZYCSKI Przesadzasz, Polu, jak cię kocham, przesadzasz& (uprzedzając ode-zwanie się Poli) Tylko daj no się przekonać: ty mnie tak nazywasz, a że ciebie uważają jużza swoją& więc& tak sobie, p o u r p l a i s i r& w dobrej komitywie& Ale � p r o p o spapki& Proszę cię, bo ty znasz lepiej język francuski& co za przysłowie może być na papka ?POLA Dlaczego?DZIECDZIERZYCSKI Bo Władysław powiedział mi coś, czego nie zrozumiałem, a nie wy-padało mi się zapytać&POLA (żywo) Pan Władysław?& I cóż to było?151 DZIECDZIERZYCSKI Kiedy zapomniałem& czekaj no& q u i e s t p a p k a, p l u s p a pk a (spostrzegając Gabrielę) Cicho! Pózniej ci powiem.SCENA IVPOPRZEDZAJCY, GABRIELA, po chwili SZAMBELANIC, pózniej MAURYCY.GABRIELA (wchodząc z lewej strony) Polu, może byś się teraz pofatygowała do mamy.POLA Już można?GABRIELA Obudziła się i prosi cię.(bierze Polę pod rękę)SZAMBELANIC (wchodzi z prawej strony) Jest tu sąsiad? (spostrzega Polę) A, witam pannęPaulinę! (ściska jej rękę, ona mu oddaje niski dyg) Powiem państwu pocieszną nowinę:zgadnijcie też, kogo będziemy mieli dziś na obiedzie& Aniby wam przez myśl przeszło.DZIECDZIERZYCSKI (zainteresowany) No no no?SZAMBELANIC Głupstwo, ale mnie irytuje& Co to jednak znaczy forma w życiu towarzy-skim& Są tacy, co się z tego śmieją, tymczasem ja powiadam, że gdybyśmy odrzuciliformy, obcowanie z ludzmi stałoby się istną torturą.DZIECDZIERZYCSKI (spoglądając na Polę) To, co ja zawsze powiadam.SZAMBELANIC Bo o cóż nam chodzi?& O to, żeby człowiek, z którym okoliczności każąnam żyć był gładkim i nie raził nas obejściem nieprzyzwoitym.DZIECDZIERZYCSKI (do Poli) V o y e z % v o u s!SZAMBELANIC Gdy tego nie znajduję, no, to padam do nóg.GABRIELA Do kogoż ojciec to stosuje?DZIECDZIERZYCSKI Ale! Więc któż to się zaprosił na obiad?SZAMBELANIC Nasz nowy sąsiad, pan& pan& jakże mu tam& z Zagrajewic&DZIECDZIERZYCSKI Strasz! (do siebie) Powiedziałem, że się tu wśrubuje.GABRIELA Aha! (do Poli) Chodzmy.POLA (żartobliwym tonem) Widzisz, więc będziesz go miała.(wychodzą na lewo)152 SZAMBELANIC Bo to niby mała rzecz& sąsiad& znalazł się na polowaniu& no, i przyjeż-dża& ale jak to charakteryzuje człowieka!& Nie zarekomendowawszy się złożeniem wi-zyty, nie dawszy się poznać, bo istotnie nie wiemy, co za jeden& i tak sobie bez ceremo-nii.DZIECDZIERZYCSKI Jak do oberży!& Ale skądże szambelan wie?& Czy już jest? (idziedo okna)SZAMBELANIC Podobno jedzie, dowiedziałem się przypadkiem od służby! Pytam się, gdziejest pan Kotwicz& hrabia& czy już wrócił z lasu& Powiadają mi, że został na śniadaniuna leśniczówce wraz z panem Straszem i że obaj mają przyjechać.Hrabiątko głupieje nastarość, słowo uczciwości.(rzuca się na kanapę)DZIECDZIERZYCSKI A niech mi daruje& Bo, proszę szambelana, nie chodzi o tę łyżkęrosołu& (patrzy przez okno) Ot, już przyjechali!& Ale nie& to chyba ktoś inny& jakaśbryczka& ale wygląda na najętą furmankę& stoi przed oficyną& wyjmują z niej jakieśzawiniątko czy papiery&SZAMBELANIC (na stronie) Sekwestrator albo wozny& (głośno) Bodaj to w mieście& tamjestem przynajmniej panem swojej woli& nic mnie nie obowiązuje do przestawania z kimśdlatego, że sąsiaduje ze mną przez ścianę, a tu!& Lada jakiś tam obieżyświat pod pozoremsąsiedztwa chce być ze mną w zażyłości& i to trzeba przyjmować grzecznie, całować się ztym z dubeltówki i jeszcze być wdzięcznym za zaszczyt, bo to jest&DZIECDZIERZYCSKI Ale po cóż znowu robić sobie subiekcję?SZAMBELANIC Jeżeli ktoś jest nieprzyzwoitym, to mnie nie upoważnia do naśladowaniago& Od tego właśnie są formy.DZIECDZIERZYCSKI O u i, c e s t v r a i b o n t o n [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl