[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Filologiczne i archeologiczne pra�ce w Rzymie przez długi czas nie pozostawały w żadnej prawie łączności z uni�wersytetem (Sapienza); autorzy ich polegali po części na osobistej opiece nie�których papieży i prałatów, po części zaś na posadach w papieskiej kancelarii.Dopiero za Leona X nastąpiła wielka reorganizacja Sapienzy; powołano wówczas88 profesorów, w ich liczbie największe znakomitości Włoch, także w dziedzinienauk o starożytności; ten nowy okres świetności był jednak krótkotrwały.O grec�kich katedrach we Włoszech wspomnieliśmy już pokrótce (str.106).Chcąc sobie stworzyć w przybliżeniu obraz ówczesnych stosunków naukowych,należy zapomnieć o obecnych instytucjach uniwersyteckich.Stosunki osobiste, dys�puty, ciągłe posługiwanie się łaciną, przez wielu  także greką, częste wreszciezmiany profesorów i rzadkość książek nadawały ówczesnym studiom charakter,jaki sobie z trudem tylko zdołamy wyobrazić.Szkoły łacińskie istniały we wszystkich większych miastach, i to nie tylko ce�lem przygotowania do wyższych studiów, lecz po prostu dlatego, że znajomość ła�ciny obowiązywała zaraz po przyswojeniu sobie czytania, pisania i rachunków, poczym następowała logika.Ważną jest rzeczą, że szkoły te nie były zależne odKościoła, lecz od władz miejskich; niektóre były zapewne tylko prywatnymiprzedsiębiorstwami.Szkolnictwo to, pod kierunkiem poszczególnych znakomitych humanistów, nietylko doszło do wysokiego stopnia doskonałości, lecz stało się nadto szczególnymczynnikiem wychowawczym.Instytuty, związane z wychowaniem dzieci dwóchdomów książęcych północnych Włoch, można nazwać jedynymi w swym rodzaju. Na dworze Giovana Francesca Gonzagi w Mantui (panował 1407 1444) po�8jawia się wspaniały Vittorino da Feltre, jeden z owych ludzi, co to całe życiepoświęcają jednemu celowi, do którego są w najwyższym stopniu powołani.Początkowo wychowywał on synów i córki domu panującego, a jedna z księż�niczek posiadła nawet pod jego kierunkiem prawdziwie głęboką wiedzę; gdy jed�nak fama o nim rozeszła się po całych Włoszech, a z bliska i z daleka zaczęlisię do niego zgłaszać uczniowie z bogatych i możnych rodów, Gonzaga nie tylkosię zgodził, by jego nauczyciel zajął się także ich wykształceniem, lecz uważał,zdaje się, za zaszczyt dla Mantui, iż stała się siedzibą wychowawcy znakomitychrodów.Tu po raz pierwszy wprowadzono obok tradycyjnych przedmiotów naucza�nia także gimnastykę i inne szlachetniejsze ćwiczenia fizyczne jako obowiązującedla całej szkoły na równi z resztą programu.Atoli najwyższy może cel życia wi�dział Vittorino w kształceniu całego zastępu uczniów biednych a zdolnych, któ�rych w swoim domu utrzymywał i wychowywał per l'amore di Dio obok owychmłodych arystokratów, zmuszonych przyzwyczajać się tu do przebywaniapod jednym dachem z tymi, których całym mieniem były osobiste zdolności.Gonzaga miał mu właściwie płacić 300 guldenów rocznie, lecz pokrywał takżekoszta utrzymania tych uczniów, wynoszące nieraz drugie tyle.Wiedział, że Vit�torino nie odkłada ani grosza dla siebie, a prawdopodobnie się też domyślał, żemożność wychowywania biednych uczniów jest cichym warunkiem, pod którymten niezwykły człowiek oddawał mu swe usługi.Tryb życia w tym domu był su�rowo religijny, bardziej niż w niejednym klasztorze.9U Guarina z Werony podkreślić trzeba przede wszystkim jego uczoność.W ro�ku 1429 powołał go Niccol� d'Est� do Ferrary jako nauczyciela swego syna Lio�nella, a od roku 1436, kiedy jego wychowanek dorósł, Guarino wykładał na uni�wersytecie retorykę i obydwa języki starożytne.Jeszcze jako nauczyciel Lionellamiał on licznych uczniów z rozmaitych okolic, a także we własnym domu kształ�cił zdolnych biednych chłopców, dając im częściowe lub całkowite utrzymanie;godziny wieczorne do póznej nocy im właśnie poświęcał.I jego dom był siedzibąsurowej religijności i etyki, a nie było to winą Guarina ani Vittorina, jeśli więk�szość humanistów ich wieku nie zasłużyła pod tym względem na pochwałę.Jestwprost niepojęte, że przy tak rozległej działalności Guarino wciąż jeszcze miałczas tłumaczyć z greckiego i pisać własne obszerne dzieła.Dwory włoskie przeważnie powierzały wychowanie swych dzieci przynajmniejczęściowo lub na pewien czas humanistom, którzy w ten sposób zbliżali się dożycia dworskiego.Rozprawy o wychowaniu książąt, dotąd pisywane przez teo�logów, teraz stały się zadaniem humanistów, a Eneasz Sylwiusz np.napisał dla10dwóch młodych książąt niemieckich z domu Habsburgów obszerne rozprawy natemat ich dalszego wychowania, gorąco im, oczywiście, zalecając pielęgnowaniehumanizmu na wzór włoski.Prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, że mówi nawiatr, toteż się postarał, by te jego prace dostały się też gdzie indziej.Osobnojednak omówimy jeszcze stosunek humanistów do książąt. Rozdział szóstyP R O T E K T O R Z Y H U MA N I Z MUPrzede wszystkim zasługują na uwagę ci obywatele, zwłaszcza Florencji, któ�rzy, uznawszy za główny cel swego życia zajmowanie się starożytnością, stalisię wielkimi uczonymi lub zdolnymi dyletantami, użyczającymi poparcia uczonym(por.str.104).Mieli oni ogromne znaczenie dla okresu przejściowego z począt�kiem XV wieku, gdyż dla nich dopiero humanizm staje się niezbędnym czynni�kiem życia codziennego.Po nich dopiero książęta i papieże zaczynają się poważ�nie nim zajmować.Niejednokrotnie była już mowa o Niccol� Niccolim i Giannozzo Manettim.Vespasiano charakteryzuje Niccola (str.103 n.) jako człowieka, który nawet w swymotoczeniu nie znosił niczego, co by mu psuło nastrój antyczny.Piękna jego postaćw długiej szacie, uprzejma mowa, dom pełen wspaniałych zabytków starożytnościwywierały niezwykłe wrażenie; przestrzegał najwyższej czystości, zwłaszcza przystole, nakrytym najbielszym płótnem i zastawionym starożytnymi naczyniami1i kryształowymi pucharami.Sposób, w jaki pewnego młodego florentyńczyka,żądnego zabaw, zdołał zjednać dla swych przekonań, jest zbyt interesujący, byś�2my go mieli pominąć milczeniem.Piero de'Pazzi, syn poważanego kupca, przeznaczony również do zawodu ku�pieckiego, młodzieniec urodziwy i bardzo oddany przyjemnościom życia, zgoła3nie myślał o nauce.Kiedy pewnego dnia przechodził koło Palazzo del Podest� ,Niccoli przywołał go do siebie, a młodzian posłuchał wezwania dostojnego męża,jakkolwiek nigdy jeszcze z nim nie rozmawiał.Niccoli zapytał, kto jest jego oj�cem, i usłyszał w odpowiedzi: Messer Andrea de'Pazzi; na dalsze pytanie: czym�że się zajmujesz?, Piero odpowiedział z młodzieńczą beztroską: Staram się miłospędzać czas  attendo a darmi buon tempo.Niccoli odrzekł: Jako syn takiegoojca i obdarzony taką powierzchownością, powinieneś się wstydzić, że nie przy�swoiłeś sobie wiedzy łacińskiej, która byłaby dla ciebie taką ozdobą; jeśli jej nieposiędziesz, nie będziesz nic znaczył w świecie, a z chwilą, gdy minie twa mło�dość, pozostaniesz człowiekiem bez żadnego znaczenia (virt�).Piero od razu uznałsłuszność tych słów i odparł, że chętnie zacząłby się uczyć, gdyby znalazł nauczy�ciela.A Niccoli rzekł: Już ja się tym zajmę.I rzeczywiście wystarał się dla niegoo człowieka uczonego w łacinie i grece, niejakiego Pontano, którego Piero wziąłdo swego domu i płacił mu sto florenów pensji rocznej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl