[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chodzi o Alys przerwał jej Jason.Cisza.Po chwili Peggy Beason powiedziała: Proszę zaczekać, panie Taverner.Zadzwonię do pana Buckmana i zorientuję się,czy znajdzie chwilę czasu.Trzaski.Długa cisza.Odgłos połączenia. Pan Taverner? To nie był głos generała Buckmana. Tu Herbert Maime, szefpersonelu generała Buckmana.Rozumiem, że powiedział pan pannie Beason, że cho-dzi o siostrę generała, pannę Alys Buckman.Chciałbym wiedzieć, w jakich okoliczno-ściach poznał pan pannę.Jason odwiesił słuchawkę.Patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem, wrócił dostolika, gdzie siedziała Mary Anne Dominie i jadła sernik z truskawkami. A jednak wrócił pan ucieszyła się. Jaki jest ten sernik? Trochę za ciężki, ale smaczny.Usiadł przy stoliku w ponurym nastroju.No cóż, zrobił co mógł, żeby skontaktowaćsię z Felixem Buckmanem, powiedzieć mu o Alys.Jednakże.co mógłbym mu powie-dzieć?Zmieszność tego wszystkiego, daremność wszelkich wysiłków i starań.spotęgowa-ne jeszcze, myślał, przez to, co mi dała przez tę kapsułkę meskaliny.Jeżeli to była me-skalina.To stwarzało nowe możliwości.Nie miał wcale pewności, żadnego dowodu, że Alysnaprawdę podała mu meskalinę.Mogło to być cokolwiek.Dlaczego, na przykład, me-skalina miałaby pochodzić ze Szwajcarii? To bez sensu; świadczyłoby, iż jest to środeksyntetyczny, a nie naturalny: coś wyprodukowane w laboratorium, może nowy wielo-składnikowy narkotyk kultowy albo coś wykradzione z policyjnych laboratoriów.122Nagranie Nowhere Nuthin Fuck-up: załóżmy, iż wydawało mu się, że je słyszy i widziw spisie utworów szafy grającej pod wpływem narkotyku.Jednakże Mary Anne Domi-nie też słyszała piosenkę, a nawet sama ją znalazła.A co z dwiema pustymi płytami?Kiedy siedział pogrążony w myślach, pochylił się nad nim dorastający chłopiecw podkoszulku i dżinsach i wymamrotał: Hej, pan jest Jason Taverner, prawda? Podał Jasonowi długopis i kartkę. Czymógłbym dostać pański autograf, sir?Za jego plecami śliczna rudowłosa nastolatka bez biustonosza, w szortach, uśmiech-nęła się i powiedziała z ożywieniem: Oglądamy pana w każdy wtorkowy wieczór.Jestpan fantastyczny.W rzeczywistości wygląda pan.tak samo jak na ekranie, tyle że jestpan bardziej, no.opalony. Przyjaznie zakołysała sterczącymi sutkami.Machinalnie, z przyzwyczajenia, złożył swój podpis. Dziękuję wam powiedział; było ich już czworo.Czwórka nastolatków opuści-ła lokal, wymieniając uwagi.Ludzie przy sąsiednich stolikach zaczęli z zainteresowaniem spoglądać na Jasonai szeptać do siebie.Jak zawsze, powiedział sobie w duchu.Tak było do niedawna.Mojarzeczywistość zaczyna powracać.Czuł niepohamowane, gwałtowne uniesienie.Otoświat, jaki znał; oto jego styl życia.Utraciłem go na chwilę, pomyślał, ale teraz na-reszcie go odzyskam!Heather Hart.Teraz mogę do niej zadzwonić i porozumieć się z nią.Już nie wezmiemnie za zboczonego fana.A może istnieję tylko wtedy, kiedy zażywam narkotyk, ten preparat, który podała miAlys.W takim razie moja kariera, pomyślał, całe dwadzieścia lat, jest zaledwie retro-spektywną halucynacją wywołaną przez ten narkotyk.Ten środek, rozmyślał Jason Taverner, po prostu przestał działać.Ona (czy ktokol-wiek) przestała mi go podawać i wróciłem do rzeczywistości w nędznym pokoju pod-upadłego hoteliku, z popękanym lustrem i zapchlonym materacem.Pozostałem w nimdo tej pory, aż Alys podała mi następną dawkę.Nic dziwnego, myślał, że znała mnie i mój wtorkowy program telewizyjny.Samastworzyła go za pomocą narkotyku.Dwa albumy płytowe to atrapy służące do wzmoc-nienia halucynacji.Jezu Chryste, pomyślał, czy istotnie tak jest?A pieniądze, z którymi obudziłem się w pokoju hotelowym, gruby plik? Odrucho-wo poklepał się po kieszeni, poczuł, że nadal tam są.Jeśli w prawdziwym życiu wegetu-ję w zapchlonym hoteliku w dzielnicy Watts, to skąd mam tyle forsy?Poza tym powinienem figurować w aktach policyjnych oraz we wszystkich bankachdanych na świecie, nie jako słynny artysta, lecz nędzny kombinator, który nigdy do ni-czego nie doszedł, na wyżyny wspinał się tylko po prochach, Bóg wie, od jak dawna.Może zażywam ten narkotyk od lat.123Alys, przypomniał sobie, mówiła, że byłem już w tym domu.I najwidoczniej, zawy-rokował, to prawda.Byłem.Przychodziłem po swoją porcję narkotyku.Może jestem tylko jednym z wielu ludzi żyjących syntetycznym życiem z kapsułki,zapewniającej sławę, pieniądze i władzę, a w rzeczywistości wegetujących w zapchlo-nych, starych pokojach hotelowych, w dzielnicach nędzy.To wyrzutki, nędzarze, mniejniż zero, snujący jednak swoje marzenia. Pogrążył się pan w głębokiej zadumie powiedziała Mary Anne.Skończyła ser-nik; wyglądała na uspokojoną i szczęśliwą. Słuchaj rzekł ochrypłym głosem. Czy moja piosenka naprawdę jest w tejszafie grającej?Szeroko otworzyła oczy, usiłując zrozumieć. O czym pan mówi? Przecież słuchaliśmy jej.Jeszcze widać nazwę w okienku,gdzie pokazuje się wybrany utwór.Szafy grające nigdy się nie mylą.Znalazł monetę. Idz, puść ją ponownie.Nastaw trzykrotną powtórkę.Posłusznie podniosła sięz krzesła, przeszła między stolikami i dotarła do szafy; śliczne brązowe włosy podskaki-wały na jej kształtnych ramionach.Wkrótce usłyszał ją, usłyszał swoją piosenkę.Ludzieprzy stolikach i kontuarze kiwali głowami i uśmiechali się do niego; wiedzieli, że to onśpiewa.To byli jego słuchacze.Kiedy piosenka się skończyła, kawiarniani goście zaczęli klaskać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]