[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ciemnym kÄ…cie wisi zasÅ‚ona, maskujÄ…ca widocz-nie przejÅ›cie do dalszych ubikacji menażeryjnych.CzÅ‚owiek w zielonej kurtce, wyswobodziwszy siÄ™ z uÅ›cisków niedzwiedzia, staje przed zasÅ‚onÄ… ipyta potężnym gÅ‚osem: Lediżerca!.Kto chce obaczyć lediżercÄ™?W gromadzie robi siÄ™ ruch gwaÅ‚towny.Część widzów nie pojmuje, co znaczy wyraz  lediżerca.Może to jaki zwierz nieznany, ale pewnie coÅ› osobliwego, skoro go na osobnoÅ›ci trzymajÄ….I kilka-dziesiÄ…t par zrenic z najwyższÄ… ciekawoÅ›ciÄ… stara siÄ™ przejrzeć zasÅ‚onÄ™, kryjÄ…cÄ… to dziwo natury,pokazywane pod mianem  lediżercy.Ale Jan znów zabiera gÅ‚os.On wie, co to za diabeÅ‚ siedzi za tÄ… firankÄ….On go widziaÅ‚ już nieraz.Jest to czÅ‚owiek, tylko czarny jak kominiarz i zjada ludzkie miÄ™so.TÅ‚um nie dowierza.77 To przecież być nie może  policaje by na to nie pozwolili.Ale Jan gniewa siÄ™ i walÄ…c kuÅ‚akiemw piersi, zarÄ™cza za prawdziwość swych słów.Wtedy powstaje w tÅ‚umie chÄ™tka obejrzenia potworuz bliska.DopÅ‚acić jednak trzeba szóstaka!.Niejeden odchodzi zrażony tym podwójnym wydat-kiem, wymyÅ›lajÄ…c na przedsiÄ™biorcÄ™ menażerii, który każe pÅ‚acić antre, a mimo to nie pokazujewszystkiego, co ma w szopie.Jan wszakże dopÅ‚aca żądane dwa szóstaki i ujÄ…wszy KaÅ›kÄ™ za rÄ™kÄ™, wprowadza jÄ… za zasÅ‚onÄ™.Zanimi wchodzi kilkanaÅ›cie osób z tych, którzy mogÄ… sobie użyć w niedzielÄ™ uczciwej rozrywki.KaÅ›ka po raz pierwszy znajduje siÄ™ w takim towarzystwie.Czuje siÄ™ odróżnionÄ… od motÅ‚ochu i tojej sprawia wielkÄ… przyjemność.Ten Jan umie dziewczynÄ™ uczcić jak siÄ™ należy.Aż przyjemnośćwybrać siÄ™ z nim na spacer!Ów  lediżerca jest umieszczony w maleÅ„kim kÄ…ciku, utworzonym ze zÅ‚Ä…czenia dwóch Å›ciannamiotu.SiedzÄ…c na podwyższeniu, pokrytym czerwonym suknem, na tle ciemnej firanki przed-stawia siÄ™ dość efektownie, w dość jasnym oÅ›wietleniu kilku lampek naftowych, opatrzonych re-flektorami.Rysy jego drobnej twarzy wskazujÄ… pochodzenie żydowskie, a wÅ‚osy, pokrÄ™cone, czar-ne, majÄ… wszelkÄ… cechÄ… wÅ‚aÅ›ciwÄ… izraelskiemu plemieniu.Jest to po prostu biedny %7Å‚ydek, urodzo-ny w Brodach, pomalowany na czarno i pobierajÄ…cy pÅ‚acÄ™ dwudziestu centów dziennie za jedzenieżywych królików, które obowiÄ…zany jest rozszarpywać w oczach publicznoÅ›ci.%7Å‚ydek ów ma minÄ™czÅ‚owieka pogodzonego z losem i niezmiernie życzliwie spoglÄ…da na tÅ‚um, cisnÄ…cy siÄ™ u jego stópUbrany w tiunikÄ™ z farbowanych piór gÄ™sich i jakiejÅ› brudnej weÅ‚nianej tkaniny, wystawia naprzódswÄ… nagÄ… pierÅ›, lÅ›niÄ…cÄ… od czarnej farby, którÄ… mu caÅ‚e ciaÅ‚o pociÄ…gniÄ™to.a gÅ‚owie ma również ko-ronÄ™ z piór gÄ™sich, a w uszach ogromne tombakowe kolczyki, przytwierdzone za pomocÄ… cieniuch-nych drucików.Wszystko to razem sprawia olbrzymie wrażenie na zgromadzonej publicznoÅ›ci, która z wielkimszacunkiem i przestrachem spoglÄ…da na tÄ™ czarnÄ…, nagÄ…, żywiÄ…cÄ… siÄ™ miÄ™sem ludzkim, istotÄ™.Jan blaguje znowu.Stoi w pierwszym rzÄ™dzie i nie zważajÄ…c na przerażenie KaÅ›ki, usiÅ‚ujewmówić w tÅ‚u, że  lediżerca za chwilÄ™ rzuci siÄ™ i wybierze kogoÅ› do  zeżarcia.JakiÅ› maÅ‚y, chu-derlawy czeladnik kryje siÄ™ w najodleglejszy kÄ…t z obawy przed spodziewanÄ… napaÅ›ciÄ….I w tej ma-luchnej, zacieÅ›nionej przestrzeni powstaje niepokój wielki.Ludzie mimo woli cisnÄ… siÄ™ do siebie,przerażeni o swe nÄ™dzne, wychudÅ‚e ciaÅ‚a, które z takim trudem odżywiać muszÄ….JakiÅ› uÅ‚an prze-cież nie dowierza sÅ‚owom Jana, pragnie wyjaÅ›nienia  i dlaczegóż by wpuszczono tu ludzi, jeÅ›li tapotwora rzeczywiÅ›cie krzywdÄ™ sprawić może? Nie! Na to by  majstrat nie pozwoliÅ‚ i wydaÅ‚ sto-sowny  befel 32.A zresztÄ…, jakby miaÅ‚ kogo zjeść, to pewnie tÄ™ tÅ‚ustÄ… pannÄ™, która tak blisko niegostoi.I wszystkie oczy zwracajÄ… siÄ™ na KaÅ›kÄ™ która rzeczywiÅ›cie w tym caÅ‚ym zgromadzeniu przed-stawia najlepszy materiaÅ‚ spożywczy.Ona, zawstydzona, zmieszana, bezwiednie przysuwa siÄ™ do Jana, jakby szukajÄ…c u niego opieki iratunku. Ty! cisarska sÅ‚ugo!  wrzeszczy Jan, rozstawiajÄ…c szeroko nogi  stul tam dziapÄ™, bo ci siÄ™prababka przyÅ›ni, jak ciÄ™ lunÄ™ w kontramarkÄ™!KaÅ›ka przypomina sobie zajÅ›cie z kanonierem i przerażona, stara siÄ™ uspokoić rozdrażnienie Ja-na, tym bardziej że i uÅ‚an chce zaÅ‚atwić sprawÄ™ w sposób dość stanowczy.Na szczęście wnoszÄ…maÅ‚ego biaÅ‚ego królika i ciekawość przemaga drażliwość honoru.Ci panowie milknÄ… i wpatrujÄ… siÄ™z ciekawoÅ›ciÄ… w niezwykÅ‚y widok, przedstawiajÄ…cy siÄ™ ich oczom.%7Å‚ydek z Brodów chwyta w obie rÄ™ce nieszczęśliwego królika, nader zrÄ™cznie rozdziera go iwyjmujÄ…c z wnÄ™trza ciepÅ‚e, krwiÄ… ciekÄ…ce wnÄ™trznoÅ›ci, zaczyna zajadać je bez żadnego wstrÄ™tu.Obok niego na estradzie pojawia siÄ™ czÅ‚owiek w zielonej kurtce i monotonnym gÅ‚osem wygÅ‚aszanastÄ™pujÄ…cÄ… tyradÄ™: Oto jest lediżerca! po rusku, mieszkaje na libankoj hore; jak Angliki na TurcjÄ™ szli, tak gozÅ‚owili a oswoili.Pod Wiedniem starÄ… babÄ™ zÅ‚owiÅ‚, zÅ‚upiÅ‚ a zjadÅ‚!32befel (niem.)  rozkaz78 SchrypniÄ™te tony katarynki wpadaÅ‚y przez zasÅ‚onÄ™ i mieszaÅ‚y siÄ™ z gÅ‚osem mężczyzny.Tak jakta katarynka, jÄ™czÄ…ca w tej chwili Miserere Verdiego33, graÅ‚a wiecznie jedno i to samo, pragnÄ…crozweselić nÄ™dzÄ™ panujÄ…cÄ… pod płóciennym namiotem  tak i ten czÅ‚owiek recytowaÅ‚ od lat kilkujedne i te same brednie, włóczÄ…c siÄ™ po rozmaitych zakamarkach, wsiach i miasteczkach.Na estradzie ludożerca zajadaÅ‚ ciÄ…gle królika, mieszajÄ…c farbÄ™ swego ciaÅ‚a z krwiÄ… zwierzÄ™cia.ByÅ‚ to ohydne rzemiosÅ‚o wykonywane dla Å‚atwego zarobku, dziwne w czÅ‚owieku żydowskiegopochodzenia, który zwykle przekÅ‚ada drobnÄ… ruchliwość handlu nad bezczynne życie.Krew królikaÅ›ciekaÅ‚a na ziemiÄ™, zastygajÄ…c na suknie pokrywajÄ…cym estradÄ™.PeÅ‚no byÅ‚o tych plam naokoÅ‚o,nawet na Å›cianach namiotu.StojÄ…ca u stóp podwyższenia garstka ludzi patrzyÅ‚a w milczeniu na akt rozdzierania królika itÅ‚umiÄ…c oddech w sobie, Å›ledziÅ‚a najlżejszy ruch mniemanego ludożercy.KaÅ›ka w przerażeniuprzycisnęła siÄ™ do Jana, który, korzystajÄ…c z chwilowego zapomnienia dziewczyny, szczypaÅ‚ jÄ… lek-ko w ramiÄ™.Ona przecież nie gniewaÅ‚a siÄ™ teraz za to.Ból ten sprawiaÅ‚ jej jakÄ…Å› przyjemność, nietakÄ… wprawdzie, jakÄ… na widok Jana doznawaÅ‚a.O! nie  to byÅ‚o zupeÅ‚nie co innego, ale teraz zakażdym dotkniÄ™ciem siÄ™ stróża ogarniaÅ‚a jÄ… dziwna niemoc, osÅ‚abienie, które nie dozwalaÅ‚o siÄ™bronić i zbyt Å›miaÅ‚ej rÄ™ki odtrÄ…cać.Dlatego i teraz stoi przed estradÄ…, wpatrzona w ludożercÄ™ dojadajÄ…cego resztki królika, ale mimoto czuje dobrze owo szczypanie Jana w ramiÄ™, tuż nad Å‚okciem.Dawniej broniÅ‚aby siÄ™ z pewnoÅ›ciÄ… teraz nie ma po prostu siÅ‚y.Mój Boże, Jan byÅ‚ dla niej dziÅ› tak dobry! PrzyszedÅ‚ po niÄ… aż dokuchni i powiedziaÅ‚, że  szykantno wyglÄ…da.MógÅ‚by przecież zgrymasić, bo dziewczyna bez ka-pelusza  to już wielka nÄ™dzota, ale on, przeciwnie, mówiÅ‚, że woli dziewczynÄ™  we wÅ‚osach , bookrzÄ™tniej wyglÄ…da [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl