[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dołączyło dziś do nas dwóch nowych żołnierzy odzywa się wreszcie, podnosząc namnie wzrok. Jeden z nich jest teraz z nami, to porucznik Gabriel Vincent.Witamy w grupie!Nie wiem, czego się pan spodziewa po TPP, ale jestem pewna, że będzie zupełnie inaczej, niżpan sobie wyobrażał.Może pan być zupełnie szczery, to nie miejsce na strach, skrępowanie czywstyd.W tym pokoju zrozumie pan, że z czymkolwiek przyszło się panu zmierzyć w czasiesłużby, nie była to pana wina.Z naszą pomocą wyjdzie pan stąd jako całkiem nowy człowiek.Nie wiem, jakiej reakcji się po mnie spodziewa, więc tylko kiwam głową.Zastanawiamsię, jak może mówić, że nic, co się wydarzyło w czasie służby, nie jest naszą winą.Gównoprawda.Czasem to jest czyjaś wina, czyjś błąd.Zeskakuje ze stołka i podaje mi podkładkę z jakimiś papierami przymocowanymiklipsem. Proszę, żeby podczas sesji wypełnił pan te karty zadań.Pod koniec omówimy panaodpowiedzi.Zaczyna sesję, a ja przeglądam papiery.Mam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią.Jakby próbowali mnie rozgryzć czy coś w tym stylu.Próbuję nie zwracać na to uwagi i uporaćsię z tą kretyńską papierkową robotą tak szybko, jak to tylko możliwe.Na widok niektórych pytań mam ochotę przewrócić oczami. Proszę opisać incydent, który wywołał u Pani/Pana stres i wyjaśnić, jakie uczuciawzbudził w Pani/Panu ten incydent.Co to, do cholery, za pytanie?To chyba jasne, że incydent, przez który tu jestem, sprawił, że czuję się gówniano, bo wprzeciwnym razie by mnie tu nie było.Tak właśnie piszę.Pieprzyć to.Nie mam zamiaru owijaćw bawełnę.Sama mówiła, żeby się nie krępować i być szczerym, więc tak właśnie mam sięzamiar zachowywać.Gryzmolę odpowiedzi na wszystkie te głupie pytania, słuchając jednym uchem, co mówiąinni żołnierze.W pewnym momencie jakiś głos przykuwa moją uwagę.Głos dziewczyny.Z tego, co mówi, dowiaduję się, że była przetrzymywana w niewoli przez talibów.Jejoczy ciągle mnie odnajdują, patrzy na mnie, kiedy opowiada.Ma na sobie mundur, więc wiem,że nadal jest w czynnej służbie.Coś w jej twarzy wydaje mi się znajome, ale nie mam pojęcia,gdzie mogłem się z nią zetknąć. Przez dziewięć dni trzymali nas w brudnej norze mówi. Głodzili nas, znęcali się nadnami, a ja byłam regularnie gwałcona przez grupę talibów.Nie wiedziałam, czy chcę byćuratowana, bo nie byłam pewna, czy po tym wszystkim będę chciała nadal żyć.Ale nie miałamwyboru.Zostałam uratowana, 75.Pułk Rangersów zrobił nalot na ten obóz i uratował całą naszątrójkę.75.Pułk Rangersów. Mój pułk.Nagle zdaję sobie sprawę, dlaczego jej oczy wydają mi się znajome.Ponieważ już kiedyśw nie patrzyłem.Pamiętam, że kilka lat temu wpatrywała się we mnie w podobny sposób, choć, rzeczjasna, wyglądała wtedy zupełnie inaczej.Jej twarz była brudna i zakrwawiona, mundurzniszczony i podarty.Szczerze mówiąc, nie miałem wtedy z nią bliższego kontaktu.Z pewnością to nie ja jąwyprowadziłem, ale mój oddział tam był, podobnie jak oddział Branda.Pamiętam ten dzień.Nie wyróżniał się niczym specjalnym.Moim zadaniem nie byłoratowanie jeńców.Byłem na czele, wyważałem drzwi i eliminowałem porywaczy, a moi ludziesprawdzali pomieszczenia i wyprowadzali więzniów.Jednak kiedy akcja została zakończona i zapanował spokój, ta dziewczyna uważnie nasobserwowała z miejsca, w którym zajmował się nią personel medyczny.Druga kobieta więzieńpłakała, a mężczyzna siedział z głową ukrytą w zakrwawionych dłoniach.Ale nie ona.Ta dziewczyna trzymała głowę wysoko i po prostu się nam przyglądała, gdy personelmedyczny sprawdzał jej organy wewnętrzne, badał ją i wypytywał.Teraz też na mnie patrzy, jej oczy są jasne i czyste. Pamiętasz mnie? pyta cicho. Byłam z inną pielęgniarką i lekarzem, kiedy nasporwali z naszego humvee, którym jechaliśmy do Zielonej Strefy w Kabulu.Twój oddział zrobiłnalot na obóz talibów i nas uratował.Kilku innych żołnierzy przygląda mi się z zaciekawieniem.Krótko kiwam głową. Tak odpowiadam. Pamiętam.Nigdy nie zapomniałem, że trzymałaś uniesionąwysoko głowę, podczas gdy inni płakali.Uśmiecha się smutno. To był mój sposób, żeby nie zwariować wyjaśnia, a jej głos jest teraz pełen bólu i oton wyższy. Powtarzałam sobie, że cokolwiek by nie zrobili, nie odbiorą mi dumy.Nie odbiorąmi prawa do bycia odważną i do patrzenia im prosto w oczy.Mogli mnie traktować w najgorszymożliwy sposób, ale cokolwiek mi robili, patrzyłam im prosto w oczy.Nie chciałam, żebymyśleli, że mnie złamali.Patrzę na nią.W jej oczach widzę odwagę i dumę, ale dostrzegam w nich coś jeszcze udrękę i smutek.To sprawia, że postanawiam zapytać prosto z mostu: A jak było naprawdę? Złamali cię?Milczy.Właściwie to w całej sali zapadła cisza.Gdyby ktoś teraz upuściłszpilkę,usłyszałbym, jak spada na podłogę.Zastanawiam się, czy moje pytanie było niestosownealbo niegrzeczne, jednak terapeutka nic nie mówi.Wreszcie dziewczyna kiwa głową. Dlatego tutaj jestem.Bezpośrednio po tym zdarzeniu odwiedziłam parę razy terapeutę,ale nie zdecydowałam się na terapię stacjonarną.Myślałam, że to będzie dowód słabości, żepoddając się takiej terapii, pozwolę im zwyciężyć.W końcu zrozumiałam, że jeżeli pozwolę ZSPkontrolować moje życie, to właśnie w ten sposób pozwolę im wygrać.Jeśli nadal co noc we śniebędę widzieć ich twarze, to będzie ich triumf.To wszystko& szerokim gestem omiata naszkrąg i całą salę jest moją wygraną.W ten sposób mogę skopać ich tchórzliwe tyłki.Pozostali żołnierze wstają i zaczynają klaskać, a ja przez chwilę siedzę bez ruchu,obserwując grupę.Wszyscy starają się wspierać siebie nawzajem, nikt nikogo nie ocenia.Docierado mnie, że jako jedyny nie klaszczę, więc wstaję, zaczynam klaskać, patrząc dziewczynie prostow oczy.Kiedy oklaski wreszcie milkną, siadam z powrotem.Tymczasem dziewczyna wstaje,przecina nasz krąg i zatrzymuje się przede mną. Nie miałam okazji ci podziękować mówi. Nie wierzę, że tu jesteś& że Bóg znalazłsposób, aby postawić cię na mojej drodze, żebym mogła ci podziękować za to, co zrobiłeś.Nigdysię nie dowiesz, jak bardzo jestem wdzięczna tobie i twoim ludziom za wyciągnięcie mnie ztamtego piekła.Ocaliłeś mi życie.Staje na baczność i salutuje.Nawet nie potrafię opisać uczuć, które w tym momencie się we mnie kotłują.Jako ranger robiłem, co do mnie należało, i wracałem do obozu.Nie zostawałem namiejscu akcji, żeby z kimś porozmawiać.Spotkanie z tą dziewczyną przypomina mi, że to, corobiłem, miało swój cel.I to nie byle jaki.Musieliśmy robić wiele paskudnych rzeczy, ale takżesprawialiśmy, że czyjeś życie stawało się lepsze.Sprawiliśmy, że życie tej dziewczyny stało się lepsze.Może mimo wszystko nie jestem bezwartościowym złamasem.Wstaję i również salutuję.Wszyscy znowu zaczynają klaskać.Pozostała część sesji mija powoli, ale wreszcie nasz czas dobiega końca i zaczynamywychodzić z sali.Wydaje mi się, że wojskowa pielęgniarka chce podejść i ze mną porozmawiać,ale w drodze do drzwi zagaduje ją inny żołnierz.I dobrze.Marzę tylko o tym, żeby położyć siędo łóżka.Kupuję kanapkę z automatu i wracam do pokoju, wcinając po drodze suchy chleb zszynką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]