[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To był on.Raz już, w podobny sposób, próbował nakłonić mnie podstępem, bym go zaatakował, to było pod Serendahar."Och, Światłości!" - Ta myśl dryfowała po powierzchni Pustki.- "Powiedziałem «mnie»".Nie wiedział ani gdzie leżało Serendahar, ani nic na jego temat prócz tego, co właśnie powiedział.Słowa po prostu wyrwały się z jego ust.Po dłuższej chwili milczenia Asmodean powiedział:- O tym nie miałem pojęcia.- Ja jednak chcę wiedzieć, dlaczego? - Rand teraz już ostrożnie dobierał słowa, mając nadzieję, że wszystkie są jego własne.Pamiętał twarz Sammaela, człowieka."To nie ja.To nie moje wspomnienia".człowieka mocno zbudowanego, z krótką słomianą brodą.Asmodean opisał mu wszystkich Przeklętych, wiedział jednak, że ten obraz nie powstał na podstawie tego opisu.Sammael zawsze chciał być wyższy i oburzał się, że nie może tego osiągnąć dzięki Mocy.Asmodean nigdy mu o tym nie wspomniał.- Z twoich słów wynika, że nie zmierzy się ze mną, dopóki nie będzie pewny zwycięstwa, a być może nawet wówczas nie.Powiedziałeś, iż najprawdopodobniej oddałby mnie Czarnemu, gdyby mógł.A więc dlaczego jest teraz taki pewny, że zwycięży, gdy postanowię ruszyć za nim?Omawiali tę sprawę godzinami, siedząc w ciemnościach i nie dochodząc do żadnych wniosków.Asmodean bronił przekonania, że to było któreś z pozostałych, które miała nadzieję, że w ten sposób napuści Randa na Sammaela, a tym samym pozbędzie się jednego z nich lub obu naraz; przynajmniej Asmodean tak twierdził.Rand czuł na sobie badawcze spojrzenie ciemnych oczu tamtego.Ten błąd był za duży, by go zamaskować.Kiedy na koniec wrócił do swojego namiotu, Adelin wraz, z dwunastoma Pannami poderwała się natychmiast na równe nogi, jedna przez drugą mówiły mu, że Egwene już poszła, Aviendha zaś od dawna śpi, że była zła na niego, że obie były.Proponowały mu najrozmaitsze porady, jak sobie poczynać z gniewem obu kobiet, gadały jedna przez.drugą tak, iż nic nie potrafił z tego zrozumieć.W końcu wreszcie zamilkły, wymieniły spojrzenia, a Adelin przemówiła:- Musimy porozmawiać a dzisiejszej nocy.O tym, co zrobiłyśmy, i czego nie zrobiłyśmy.My.- To nie ma znaczenia - zapewnił ją - a jeśli nawet miało, to już zostało wybaczone i zapomniane.Chciałbym trochę pospać, choćby kilka godzin.Jeżeli chcesz o tym porozmawiać,idź pomówić z Amys czy Bair.Pewien jestem, że lepiej niż ja zrozumieją, o co ci chodzi.Ku jego zaskoczeniu w ten sposób zamknął im usta; pozwoliły mu bez przeszkód wejść do namiotu.Aviendha leżała zagrzebana pod kocami, jedna szczupła, obnażona noga sterczała na zewnątrz.Próbował na nią nie patrzeć.Zostawiła zapaloną lampę.Z wdzięcznością wspiął się na swoje legowisko i przeniósł Moc, gasząc światło, a dopiero potem wypuścił saidina.Tym razem śnił o tym, jak Aviendha miota płomienie, z tym że nie przeciwko Draghkarowi, obok zaś niej siedział Sammael i śmiał się.ROZDZIAŁ 23"PIĄTA CZĘŚĆ, KTÓRĄ WAM DAJĘ"Egwene prowadziła Mgłę wokół porośniętego trawą wzgórza i obserwowała strumień Aielów schodzących z Przełęczy Jangai.Spódnice ponownie zadarły jej się za kolana, ale ledwie to zauważyła.Nie mogła przecież spędzać każdej chwili na obciąganiu ich.A poza tym miała na nogach pończochy; więc nie było tak, jakby pokazywała gołe łydki.Aielowie spływali kolumnami w dół, zgrupowani wedle klanów, szczepów i społeczności.Tysiące za tysiącami, wraz z jucznymi końmi i mułami, oraz gai'shain, którzy dopilnują obozowisk, kiedy pozostali będą walczyć; ludzka rzeka rozciągała się na milę, a większość wciąż jeszcze była na przełęczy albo już oddaliła się poza zasięg spojrzenia.Nawet bez rodzin wyglądali niczym pielgrzymujący naród.Jedwabny Szlak był przyzwoitą drogą, szeroką na pełne pięćdziesiąt kroków, wyłożoną wielkimi białymi kamieniami; przecinał wzgórza prostą linią, w odpowiednich miejscach zniwelowano pochyłości.Tylko od czasu do czasu był widoczny poprzez masy Aielów, choć i tak woleli biec po trawie, wiele bowiem kamieni bruku sterczało rogiem w górę albo zapadło się jednym krańcem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]