[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lan zatrzymał się.- Myślisz, że Półludzie, którzy kierowali się na południe, dopadli ich?- Być może.Moiraine nalała sobie herbaty i ciągnęła dalej:- Ale nie dopuszczam możliwości, że mogli zginąć.Nie mogę.Nie ośmielam się.Ty wiesz, jakie to jest ważne.Muszę mieć tych młodych ludzi.Spodziewam się, że Shayol Ghul będzie na nich polować.Akceptuję sprzeciw Białej Wieży, a nawet Tronu Amyrlin.Zawsze są takie Aes Sedai, które zgo­dzą się na jedno tylko rozwiązanie.Ale.Nagle odstawiła filiżankę, skrzywiła się i wyprostowała.- Kto za bardzo strzeże się wilka - powiedziała półgło­sem - tego mysz ugryzie w łydkę.Spojrzała prosto w stronę drzewa, za którym ukrywała się Nynaeve.- Pani al'Meara, możecie stamtąd wyjść, jeśli chcecie.Nynaeve zerwała się na nogi i pośpiesznie otrzepała uschłe liście, które przylgnęły do jej sukni.Lan odwrócił twarz w stro­nę drzewa w tym samym momencie, w którym Moiraine skie­rowała tam wzrok.Zanim wymówiła nazwisko Nynaeve, zdą­żył już wyjąć miecz, zaraz jednak go schował, gwałtowniej niżli było trzeba.Jego twarz pozostała równie beznamiętna jak zawsze, ale Nynaeve pomyślała, że w układzie jego ust widać smutek.Poczuła pewną satysfakcję, sam Strażnik nie wiedział, że ukrywała się za drzewem.Zadowolenie trwało jednak tylko chwilę.Utkwiła wzrok w Moiraine i zdecydowanym krokiem ruszyła w jej stronę, Miała zamiar zachować lodowaty spokój, ale jej głos drżał gniewem:- W co wyście wmieszali Egwene i chłopców? Do jakich to brudnych spisków Aes Sedai chcecie ich wykorzystać?Aes Sedai podniosła filiżankę i spokojnie wypiła łyk her­baty.Jednak gdy Nynaeve podeszła bliżej, Strażnik wysunął ramię, aby jej zagrodzić drogę.Próbowała odsunąć tę przeszko­dę i zdziwiła się, gdy ramię Strażnika, silne jak konar dębu, ani drgnęło.Ona sama nie była słaba, ale jego mięśnie wyda­wały się zrobione z żelaza.- Herbaty? - zaproponowała Moiraine.- Nie, nie chcę żadnej herbaty.Nie napiłabym się twojej herbaty, nawet gdybym miała umrzeć z pragnienia.Nie wyko­rzystasz nikogo z Pola Emonda do swoich brudnych planów.- Masz niewiele powodów, by tak mówić, Nynaeve.Moiraine zdawała się być bardziej zainteresowana gorącym płynem niż tą rozmową.- Sama też mogłabyś jako tako władać Jedyną Mocą.Nynaeve jeszcze raz pchnęła ramię Lana, które znowu na­wet nie drgnęło, postanowiła je więc zignorować.- A może na dodatek jestem trollokiem?Uśmiech Moiraine był tak domyślny, że Nynaeve miała ochotę ją uderzyć.- Czy sądzisz, że nie jestem niczego świadoma, kiedy mam do czynienia z kobietą, która potrafi dotykać i przenosić moc Prawdziwego Źródła? Ty wyczułaś ten potencjał w Eg­wene.Skąd, twoim zdaniem, wiedziałam, że stoisz za tym drze­wem? Gdybym nie była zaprzątnięta czym innym, zauważyła­bym od razu, że się tu skradasz.Z całą pewnością nie jesteś trollokiem, bo nie wyczuwam w tobie zła Czarnego.Cóż więc takiego wyczułam, Nynaeve al'Meara, Wiedząca z Pola Emon­da, nieświadomie władająca Jedyną Mocą?Nynaeve nie podobał się sposób, w jaki Lan na nią patrzył, choć nic się nie zmieniło w jego twarzy, wyraz oczu mówił, że jest zaskoczony i coś obmyśla.Egwene jest wyjątkowa, Ny­naeve zawsze to wiedziała.Byłaby z niej znakomita Wiedząca."One współpracują ze sobą - pomyślała - próbują mnie pozbawić wpływu."- Nie mam zamiaru dłużej tego słuchać.Ty.- Musisz tego wysłuchać - powiedziała stanowczo Moi­raine.- Miałam pewne podejrzenia względem Pola Emonda, zanim cię spotkałam.Ludzie mi opowiadali, jaka zmartwiona była ich Wiedząca, gdy nie przewidziała srogiej zimy i późnej wiosny.Opowiedzieli mi, jak znakomicie przepowiada pogodę i zbiory.Opowiedzieli mi, jak wspaniale leczy, że czasami uz­drawia rany, które miast okaleczyć na dobre, pozostawiają tylko ślad w postaci niewielkiej blizny.Jedyne złe słowa, jakie sły­szałam na twój temat, pochodziły od tych, którzy uważali cię za zbyt młodą na branie na siebie takiej odpowiedzialności, a to tylko umocniło moje podejrzenia.Tyle umiejętności u tak mło­dej kobiety?- Pani Barran była dobrą nauczycielką.Próbowała spojrzeć na Lana, ale jego wzrok wciąż ją nie­pokoił, więc patrzyła ponad głową Aes Sedai na rzekę."Jak mieszkańcy wsi ośmielili się plotkować przed obcą!"- Kto twierdził, że jestem za młoda? - zapytała ostrym tonem.Moiraine uśmiechnęła się, nie dając zbić się z tropu.- W odróżnieniu od większości kobiet, które twierdzą, że potrafią słuchać wiatru, ty czasami naprawdę potrafisz to robić, Choć oczywiście nie ma to nic wspólnego z wiatrem.To Po­wietrze i Woda.To nie jest coś, czego trzeba cię uczyć, z tym się urodziłaś, tak samo jak Egwene.Ale ty nauczyłaś się tym władać, a ona dopiero musi tego dokonać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl