[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Już ci zrzednie mina, kiedy zostaniesz moim dzieckiem, Christopherze Robinie.Chyba że przynajmniej zaczniesz do mnie zwracać siÄ™: Matko Rumpelstiltskin, proszÄ™Matki. Tak jest, Matko Rumpelstiltskin, proszÄ™ Matki! wykrzyknÄ…Å‚ Chris i zasaluto-waÅ‚.O wpół do dziewiÄ…tej àelma przygotowaÅ‚a siÄ™ do odjazdu z listÄ… zakupów i dany-mi komputera. Wracam jutro po poÅ‚udniu, najszybciej jak siÄ™ da powiedziaÅ‚a Å›ciskajÄ…c po razostatni najpierw LaurÄ™, a potem Chrisa. NaprawdÄ™ jesteÅ›cie tu bezpieczni, Shane? Chyba tak.Gdyby odkryli, że tu jesteÅ›my, pojawiliby siÄ™ wczeÅ›niej. ZapamiÄ™taj, àelma powiedziaÅ‚ Stefan to sÄ… podróżni w czasie.Kiedy tylkozdobÄ™dÄ… informacjÄ™, gdzie siÄ™ ukrywaliÅ›my, mogÄ… po prostu odbyć wycieczkÄ™ w przy-szÅ‚ość, do momentu, w którym pojawiliÅ›my siÄ™ tam po raz pierwszy.W istocie moglibyczekać na nas, kiedy przyjechaliÅ›my do tego motelu we Å›rodÄ™.Fakt, że pozostajemy tutak dÅ‚ugo nie napastowani, jest najlepszym dowodem, że informacja o tej kryjówce nig-dy nie przedostaÅ‚a siÄ™ do publicznej wiadomoÅ›ci. W gÅ‚owie mi siÄ™ krÄ™ci powiedziaÅ‚a àelma. A myÅ›laÅ‚am, że przebrniÄ™cieprzez kontrakt z dużą wytwórniÄ… to wystarczajÄ…co skomplikowana sprawa!WyszÅ‚a w noc i deszcz z perukÄ… na gÅ‚owie i okularami w rogowej oprawie na nosie,ale sztuczne, teatralne zÄ™by schowaÅ‚a do kieszeni.OdjechaÅ‚a furgonetkÄ… swojego ogrod-nika.Wszyscy troje obserwowali jÄ… z motelowego okna, a Stefan powiedziaÅ‚: Ona jest niezwykÅ‚Ä… osobÄ…. Tak potwierdziÅ‚a Laura. ProszÄ™ Boga, żebyÅ›my nie narazili jej na żadne nie-bezpieczeÅ„stwo. Nie przejmuj siÄ™, mamo uspokoiÅ‚ jÄ… Chris. Ciocia àelma to twarda dupa.Zawsze tak o sobie mówi.***Tej nocy o godzinie dziewiÄ…tej, krótko po rozstaniu z àelmÄ…, Laura pojechaÅ‚a dodomu TÅ‚ustego Jacka w Anaheim.Deszcz nie byÅ‚ już tak gÄ™sty jak poprzednio, ale nadalsiÄ…piÅ‚ monotonnie.Twarda nawierzchnia ulic bÅ‚yszczaÅ‚a srebrem i czerniÄ…, a spÅ‚ywy ka-nałów wypluwaÅ‚y z powrotem nadmiar wody, w dziwacznym Å›wietle sodowych lampulicznych majÄ…cej wyglÄ…d oleju.NadciÄ…gnęła również mgÅ‚a, ale nie powolutku kro-kiem maÅ‚ego kotka, ale wÅ›lizgujÄ…c siÄ™ ciężko i pewnie, jak ogromny peÅ‚znÄ…cy wąż.Pozostawienie Stefana w motelu wiele jÄ… kosztowaÅ‚o.Ale narażenie go na przenikli-wy chłód rozpadanej, styczniowej nocy nie byÅ‚oby mÄ…dre, zważywszy jego brak siÅ‚.Pozatym byÅ‚by dla niej tylko dodatkowym kÅ‚opotem.238Chociaż Stefan pozostaÅ‚ w motelu, Chris towarzyszyÅ‚ matce nie chciaÅ‚a siÄ™ z nimrozstawać nawet na czas zakupu broni.ChÅ‚opiec byÅ‚ z niÄ… także wtedy, gdy rok temuspotkaÅ‚a siÄ™ z TÅ‚ustym Jackiem z okazji zakupu nielegalnie zmodyfikowanego uzi, wiÄ™cgrubas nie bÄ™dzie zaskoczony jego widokiem.Niezadowolony tak, gdyż nie przepa-daÅ‚ za dziećmi, ale nie zaskoczony.Kiedy jechali, Laura spoglÄ…daÅ‚a czÄ™sto we wsteczne i boczne lusterka i oceniaÅ‚a in-nych kierowców z rozwagÄ…, która nadawaÅ‚a nowe znaczenie pojÄ™ciu ostrożna jazda.Nie mogÅ‚a pozwolić, by jakiÅ› dureÅ„, jadÄ…cy z nadmiernÄ… prÄ™dkoÅ›ciÄ…, wyrzuciÅ‚ jÄ… na po-bocze.Policja zjawiÅ‚aby siÄ™ na miejscu wypadku, rutynowo rzuciÅ‚a okiem na tablice re-jestracyjne i zanim nawet zdążyÅ‚aby ich aresztować, zmaterializowaliby siÄ™ ludzie z bro-niÄ… automatycznÄ… i zabiliby jÄ… i Chrisa.Mimo protestów Stefana, zostawiÅ‚a mu uzi.Nie chciaÅ‚a pozbawić go możliwoÅ›ciobrony.Przy sobie miaÅ‚a jednak chief s special kaliber 38.A pięćdziesiÄ…t zapasowychnaboi porozkÅ‚adaÅ‚a po zapinanych na zamek bÅ‚yskawiczny kieszeniach narciarskiejkurtki.W pobliżu Disneylandu objawiÅ‚ siÄ™, jak fantasmagoria, obwieszony neonami PaÅ‚acPrzyjęć z PizzÄ… duma i wÅ‚asność TÅ‚ustego Jacka.WyglÄ…daÅ‚ we mgle jak gwiezd-ny okrÄ™t z Bliskich spotkaÅ„ trzeciego stopnia, spÅ‚ywajÄ…cy z chmur siÅ‚Ä… wÅ‚asnego na-pÄ™du.Laura odetchnęła z ulgÄ….WjechaÅ‚a na zatÅ‚oczony parking i wyÅ‚Ä…czyÅ‚a silnik.Wycieraczki przestaÅ‚y pracować i deszcz opadaÅ‚ na szybÄ™ jak szeleszczÄ…ce przeÅ›cieradÅ‚a.PomaraÅ„czowe, czerwone, niebieskie, żółte, zielone, biaÅ‚e, purpurowe i różowe Å›wiatÅ‚aneonów poÅ‚yskiwaÅ‚y w taÅ„czÄ…cych pÅ‚achtach deszczu i Laura poczuÅ‚a siÄ™ jak w Å›rodkujednej z tych staromodnych, krzykliwych szaf grajÄ…cych z lat pięćdziesiÄ…tych.Chris zauważyÅ‚: TÅ‚usty Jack podokÅ‚adaÅ‚ neonów od zeszÅ‚ego roku.Wyszli z wozu i patrzyli w górÄ™ na mrugajÄ…cÄ…, pobÅ‚yskujÄ…cÄ…, drgajÄ…cÄ… kolorami, gro-teskowo migoczÄ…cÄ… fasadÄ™ PaÅ‚acu Przyjęć z PizzÄ… TÅ‚ustego Jacka.Neon nie informo-waÅ‚ wyÅ‚Ä…cznie o nazwie budynku.Neonowe byÅ‚o również obramowanie gmachu, każ-dego okna, frontowych drzwi.Na dokÅ‚adkÄ™ na dachu znajdowaÅ‚a siÄ™ również para wiel-kich okularów sÅ‚onecznych, a po drugiej stronie startowaÅ‚a wielka, kosmiczna rakieta.U doÅ‚u bez przerwy kÅ‚Ä™biÅ‚y siÄ™ jej dymy i sypaÅ‚y skry, jakby wylatujÄ…c z silników odrzu-towych.Pizza o Å›rednicy dziesiÄ™ciu stóp byÅ‚a starym elementem, ale uÅ›miechniÄ™ta twarzklauna pojawiÅ‚a siÄ™ dopiero niedawno.Neonów byÅ‚o tak dużo, że każda spadajÄ…ca kropla deszczu byÅ‚a lekko koloryzowana,jakby stanowiÅ‚a czÄ…stkÄ™ tÄ™czy poÅ‚amanej przez nadchodzÄ…cÄ… noc.W każdej kaÅ‚uży jakżywe trzepotaÅ‚y siÄ™ barwne odÅ‚amki.Efekt byÅ‚ oszaÅ‚amiajÄ…cy, ale przygotowywaÅ‚ goÅ›cia do widoku wnÄ™trza paÅ‚acu Jacka,odzwierciedlajÄ…cego uÅ‚amek chaosu, z jakiego Å›wiat wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ miliardy lat temu.Kelnerzy i kelnerki byli przebrani za klaunów, duchy, wampiry, przybyszów z kosmosu,239wiedzmy i Cyganów.A Å›piewajÄ…ce trio w kostiumach niedzwiedzi chodziÅ‚o od stoÅ‚u dostoÅ‚u, znakomicie zabawiajÄ…c mÅ‚odÄ… klientelÄ™ o rozradowanych buziach, usmarowanychnadzieniem pizzy.W lożach, mieszczÄ…cych siÄ™ poza głównÄ… salÄ…, starsze dzieci wystawa-Å‚y przy grach wideo i biip-zing-zap-bÄ…Ä…g tej elektronicznej zabawy sÅ‚użyÅ‚o za tÅ‚o mu-zyczne Å›piewajÄ…cym misiom i wydzierajÄ…cej siÄ™ dzieciarni. Wariatkowo osÄ…dziÅ‚ Chris.Przy drzwiach zostali przywitani przez Dominika, mÅ‚odszego partnera TÅ‚ustegoJacka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]