[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były chłodne w dotyku.– Nie krępuj się i pytaj, o co tylko zechcesz – powiedział T’var, który razem z tłumaczką oprowadzał Willa po wahadłowcu.Dotarli do małego pomieszczenia wypełnionego nie znaną Willowi aparaturą.Czekała tu już grupa Hivistahmów i O’o’yanów.I jeszcze paru S’vanów.Pośrodku widniała niewielka platforma.Will wiedział, że gospodarze aż palą się do rozpoczęcia badań, podejrzewał też, że w razie kłopotów siłą wpakowaliby go na leżankę, jednak wciąż się wahał.– Na pewno nie będzie bolało?– Nie – zdumiał się T’var.– Dlaczego miałoby boleć?– Najwidoczniej nie chodzimy do tego samego lekarza – mruknął Will, nieco się uspokajając.– Nie ma żadnych pasów ani uchwytów?– Po co mielibyśmy cię wiązać?– Nie wiem.– Odetchnął głęboko.– I co teraz? Mam się na tym położyć?– Gdybyś był tak miły – powiedziała Wais.Leżanka była przyjemnie ciepła, światło ponad nim nie oślepiało.Kilku Hivistahmów podeszło bliżej.Trudno było wyczytać cokolwiek z tych twarzy, chociaż ich oczu nic nie przysłaniało.O’o’yanowie skupili się przy aparaturze.Nie nosili również translatorów, zatem rozmowa musiała toczyć się za pośrednictwem ptakowatego, który na początek poprosił Willa o zdjęcie kąpielówek.Will nie protestował, tylko przez chwilę zastanowił się, czy wśród ekipy są jakieś kobiety.Potem puknął się w głowę: nawet jeśli tak, to co z tego?Samo badanie miało dość tajemniczy przebieg.Will nie rozpoznał żadnego z instrumentów diagnostycznych, odczyty zaś nie miały nic wspólnego z którymkolwiek ze znanych mu zapisów.Ani przez chwilę nie czuł bólu czy niewygody.Obejrzeli go ze wszystkich stron, poprosili, aby poruszał trochę oczami, ponapinał niektóre mięśnie.Nie wyrażał sprzeciwu, tylko sam zadawał coraz więcej pytań.Kaldaq stał w milczeniu obok T’vara i obserwował badanie.Starszy z techników podszedł do nich na chwilę rozmowy.Wais zajęta była przy okazie, zatem musieli skorzystać z translatorów.– Dziwny organizm.Wysoce zaskakujący.– Na przykład? – spytał Kaldaq.Hivistahm spojrzał z powagą na leżankę i mruknął coś do najbliższego O’o’yana, który pobiegł wykonać polecenie.Will tymczasem pogwizdywał, wiercił się i obracał oczami, czyli robił wszystko, by zadowolić interlokutorów.– Osobliwa budowa czaszki.Na razie trudno powiedzieć cokolwiek więcej, a to za sprawą ograniczonych możliwości aparatury, jak i tego, że mamy tylko jednego osobnika, brak możliwości porównania.Na pokładzie statku byłoby łatwiej.– Zapewne niedługo trafi się sposobność.Co jeszcze?– Zakładając, że ten osobnik jest reprezentatywny dla całego gatunku, należy zwrócić uwagę na silny system kostny i bardzo zwartą muskulaturę.I jeszcze na niezwykłą wrażliwość systemu nerwowego.Może to skutek warunków rozwoju, odpowiedź ewolucji na ich anormalną historię.To tylko wstępna hipoteza.Nie wiemy, jak nieustanna walka toczona w obrębie jednego gatunku wpływa na strukturę fizyczną należących do niego osobników.Skazani jesteśmy wyłącznie na domysły.Poza tym tubylec znakomicie widzi w dzień i całkiem nieźle w nocy.Przynajmniej według naszych standardów.Na przykład w świetle dnia Hivistahmowie odbierają obraz nieco ostrzejszy, jednak w nocy mało co widzimy.Podobnie jest z większością innych ras.Ludzkie oczy wydają się przystosowane do widzenia w każdych warunkach.Massudzi słynęli w Gromadzie ze świetnej orientacji w nocy.– Chcesz powiedzieć, że lepiej radzą sobie w ciemności niż my? – spytał Kaldaq.– Tak, za dnia chyba też.To nie wszystko – dodał, widząc zdumienie Massuda.– Wyniki badań sugerują, że tubylcy potrafią widzieć również pod wodą.W ograniczonym zakresie, zależnie od przejrzystości środowiska, ale jednak.Badany potwierdził to zresztą w rozmowie.– Bez okularów? – zdziwił się T’var i technik potwierdził.– Ale nie przypominają Leparów?– Nie, nie są w żadnej mierze dwudyszni.Wprawdzie dobrze czują się w wodzie, ale oddychają tylko tlenem atmosferycznym.Badany powiedział nam, że przedstawiciele jego gatunku bardzo lubią spędzać wolny czas w wodzie.– To akurat sami widzieliśmy – mruknął Kaldaq i skrzywił się.Jak to pojąć?Ale technik jeszcze nie skończył.– Nie potrafimy orzec, czy te skłonności są cechą wynikłą z procesu ewolucji, czy też naleciałością kultury.– A zatem mamy stworzenie – powiedział Kaldaq i spojrzał na leżankę – które widzi lepiej niż Massudzi, jest silniejsze od Hivistahmów czy Bir’rimorów, a w pływaniu ustępuje tylko Leparom, którzy jednak kiepsko radzą sobie na lądzie.– Owszem – zgodził się technik.– Te istoty posiadają niesłychaną zdolność adaptacji.– Wspominałeś też coś o niezwykłej budowie układu nerwowego.– Czas reakcji na pewne bodźce jest wręcz wspaniały.Chociażby zdolność przechwytywania skierowanych w stronę osobnika obiektów.– To też już widzieliśmy – powiedział kapitan.– Mają bardzo sprawne palce, jednak to już nie jest takie niezwykłe.Koordynacja ruchowa na poziomie Massudów czy S’vanów, gorsza jednak niż u Hivistahmów.Świetnie też przystosowują się do zmiennych warunków klimatycznych.Ośmielę się powiedzieć, że chłód, który zabiłby Hivistahma czy śmiertelne dla Massuda gorąco, na nich nie robią aż takiego wrażenia.Mają bardzo wydajne płuca.W połączeniu ze strukturą kostną, układem mięśniowym, masywnymi więzadłami i ścięgnami, pozwala im to na podejmowanie większych wysiłków niż w przypadku mojego gatunku.– Krygolitów też przewyższają?– Być może.– Will twierdzi, że jest muzykiem, dalekim od wojowniczości artystą – powiedział T’var.– Mówi, że jego przyjaciele odnoszą się do sprawy podobnie.Jednakże codzienna aktywność, nawet sztuka i rozrywka epatują przemocą.Nie znamy drugiej podobnej kultury.– Mogę mówić jedynie o wynikach badań tego jednego osobnika – stwierdził technik.– Nie weryfikuję jego słów, wiążę je tylko z odczytami instrumentów.To wszechstronna istota, zdumiewająco wszechstronna.Czirinaldo są silniejsi, Hivistahmowie widzą nieco lepiej, O’o’yanowie są znacznie dokładniejsi w pracy, Leparowie sprawniej pływają, ale.– A Massudzi? – spytał Kaldaq
[ Pobierz całość w formacie PDF ]