[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zajmowała go ona i bawiła już od paru dni.Do sprawy zamieszani byli Petrycki, któregoWroński lubił, i młody, niedawno przybyły do pułku książę Kiedrow, dobry chłopak i doskonałykompan.Przede wszystkim jednak chodziło tu o honor pułku.Obaj należeli do szwadronu Wrońskiego.U dowódcy pułku zjawił się urzędnik, radca tytularny Wenden, ze skargą na oficerów, którzyubliżyli jego żonie.Młoda małżonka, jak opowiedział Wenden żonaty od pół roku była zmatką w cerkwi; nagle na skutek wiadomego stanu zrobiło się jej niedobrze.Nie mogąc dłużej stać,wzięła pierwszego napotkanego rysaka* i udała się do domu.Wówczas oficerowie poczęli ją gonić:przestraszyła się więc, poczuła się gorzej i wbiegła po schodach na górę.Wenden ze swej strony popowrocie z biura posłyszał dzwonek i nieznajome głosy; wyszedł do przedpokoju i widzącpijanych oficerów z listem wypchnął ich za drzwi.Domagał się surowego ukarania winnych.*Karol T a l l e y r a n d P e r i g o r d (1754 1838) francuski mąż stanu i dyplomata, znany z przebiegłości*B o n n e c h a n c e powodzenia*R y s a k rasa oni rosyjskich; tu: dorożka zaprzęgnięta w rysaki Nie, jak pan sobie chce powiedział dowódca pułku Wrońskiemu zawezwawszy go doswej loży Petrycki staje się niemożliwy! Nie ma tygodnia bez skandalu.Ten urzędnik nie puścitego płazem, pójdzie z tym wyżej.Wroński widział, że to brzydka sprawa i że o pojedynku nie może być mowy, rozumiał więc, żenależy uczynić wszystko, by ułagodzić owego radcę i całą historię zatuszować.Dowódca pułkuporuczył to właśnie Wrońskiemu, cenił bowiem jego szlachetność i rozum, a przede wszystkimmiał go za człowieka dbałego o honor pułku.Po wspólnej naradzie postanowili byli, że Petrycki iKiedrow powinni pojechać wraz z Wrońskim i osobiście przeprosić radcę tytularnego.Dowódcapułku i Wroński obaj zdawali sobie sprawę, że nazwisko Wrońskiego i jego fligiel adiutanckacyfra mogą się walnie przyczynić do udobruchania radcy.I rzeczywiście oba te środki częściowodowiodły swej skuteczności, wynik akcji pojednawczej był wciąż jednak, jak to Wrońskiopowiadał kuzynce wątpliwy.Po przybyciu do Teatru Francuskiego Wroński wyszedł z dowódcą pułku do foyer i zdał sprawęze swych sukcesów i niepowodzeń.Dowódca pułku po namyśle postanowił nie wyciągać z tejhistorii żadnych konsekwencji, ale pózniej przez ciekawość zaczął wypytywać o szczegóływidzenia z Wendenem i długo nie mógł stłumić śmiechu słysząc od Wrońskiego, jak radca, jużprawie ułagodzony, raz po raz od nowa się unosił na wspomnienie szczegółów incydentu i jakWroński wciąż lawirując przy ostatnim półsłówku układów wypychał Petryckiego naprzód,a sam się wycofywał. Paskudna sprawa, ale umrzeć można ze śmiechu.Przecież Kiedrow nie może się bić z tympanem! Więc radca tak się bardzo sierdził? ze śmiechem dopytywał się pułkownik. A jak siępanu dzisiaj podoba Claire? Cudowna! podziwiał nową aktorkę francuską. Ile razy się na niąpatrzy, tyle razy jest inna.Tylko Francuzi to potrafią.VIKsiężna Betsy opuściła teatr przed końcem ostatniego aktu.Ledwo zdążyła wejść do ubieralni,upudrować swą długą, bladą twarz, zetrzeć puder i poprawić toaletę, ledwo kazała podać herbatę wdużym salonie gdy przed jej ogromny dom przy Wielkiej Morskiej poczęły jedna po drugiejzajeżdżać karety.Goście wysiadali na szerokim dojezdzie i otyły szwajcar, który co dzień rano zaszklanymi drzwiami czytał ku zbudowaniu przechodniów gazety, bezszelestnie otwierał te wielkiepodwoje i usuwał się na bok, wpuszczając przybywających.Prawie jednocześnie do obszernego salonu o ciemnych ścianach i puszystych dywanach weszliprzez jedne drzwi świeżo upudrowana i uczesana pani domu, przez drugie goście.Na rzęsiścieoświetlonym stole jaśniała w ogniach świec biel obrusu, srebro samowara i przezroczystaporcelana serwisu do herbaty.Pani domu usiadła przy samowarze i zdjęła rękawiczki Goście z pomocą dyskretnych lokajówpoprzysuwali sobie krzesła, dzieląc się od razu na dwie grupy: jedna przy samowarze w pobliżuBetsy, druga na przeciwległym końcu salonu, dokoła pięknej żony zagranicznego posła.Damaowa miała czarną aksamitną suknię i czarne ostro zarysowane brwi.W obu tych centrach rozmowa przerywana co chwila wchodzeniem nowych gości, powitaniami, roznoszeniemherbaty jak zwykle na samym początku wciąż się rwała, jakby szukała, na czym by sięzatrzymać. Jest doskonałą aktorką; widać od razu, że wystudiowała Kaulbacha* mówił dyplomataspośród otoczenia żony posła. Zauważyliście państwo, jak ona upadła?*Wilhem von K a u l b a c h (1805 1874) malarz niemiecki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]