[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może jestem zbytzmaltretowana i dostanę po uszach dopiero, gdy nabiorę sił.Póki coPeeta traktuje mnie ujmująco łagodnie. Jadłeś coś? pytam.337 Z przykrością wyznam, że wsunąłem trzy kawałki grzę-downika,zanim do mnie dotarło, że tyle mięsa mogłoby wystarczyć na dłużej.Ale bez obaw, znowu jestem na ścisłej diecie podkreśla. Daj spokój, dobrze, że się najadłeś.Musisz się porządnieodżywiać.Zresztą niedługo wybiorę się na polowanie. Lepiej nie śpiesz się za bardzo, dobrze? Przez pewien czasspróbuję się tobą opiekować.W gruncie rzeczy nie mam wyboru.Peeta karmi mnie kawałkamigrzędownika oraz rodzynkami, i każe mi wypić dużo wody.Poza tymrozciera moje stopy, aby się rozgrzały, owija je kurtką i dopiero wtedyprzykrywa mnie śpiworem, którym otula mi szyję. Nadal masz wilgotne buty i skarpety, a przy takiej pogodzie prędkonie wyschną zauważa.Rozlega się grzmot pioruna, przez szczelinęw kamieniach widać rozbłysk na niebie.Przez kilka dziur nad naszymigłowami sączą się krople wody, ale Peeta osłonił mnie czymś wrodzaju baldachimu.W tym celu powpychał krawędzie plastikowejpłachty do szczelin w skałach nad moim posłaniem. Ciekawe, co sprowadziło tę burzę? A raczej, kto jest jej celem dodaje. Cato i Thresh odpowiadam bez wahania. Liszka na pewnochowa się w jakiejś kryjówce, a Clove.Zraniła mnie, a potem.Zawieszam głos.338 Wiem, że Clove nie żyje.Wczoraj wieczorem widziałem jejzdjęcie na niebie.Ty ją zabiłaś? Nie.Thresh roztrzaskał jej głowę kamieniem mówię cicho. Dobrze, że ciebie nie złapał.Wspomnienie uczty powraca z całą mocą i momentalnie robi mi sięniedobrze. Złapał mnie, ale puścił wolno mówię.Rzecz jasna, muszę terazwszystko opowiedzieć Peecie.Wyznać mu to, co zachowywałam dlasiebie, bo był zbyt chory, a ja nie czułam się gotowa, aby ponownieprzeżywać tamte chwile i wspominać wybuch, po którym ogłuchłamna jedno ucho, i mówić o śmierci Rue oraz chłopaka z PierwszegoDystryktu, albo o chlebie.Wszystkie to spowodowało, że Thresh mniepuścił, aby spłacić dług wdzięczności. Puścił cię, bo nie chciał być twoim dłużnikiem? nie dowierzaPeeta. Tak.Nie oczekuję, że zrozumiesz.Tobie nigdy niczego niebrakowało.Gdybyś mieszkał w Złożysku, nie musiałabym ci tegotłumaczyć. Nawet nie próbuj.To jasne, że jestem zbyt ograniczony, aby pojąćten problem. To tak jak z tamtym chlebem.Cokolwiek robię, nie jestem w staniespłacić zaciągniętego u ciebie długu.339 Chleb? Jaki chleb? Chodzi ci o to, co się zdarzyło, kiedy byliśmydziećmi? Tamtą sprawę chyba możemy już zamknąć.Sama pomyśl,przecież właśnie wyciągnęłaś mnie z paszczy śmierci. Ale wtedy nawet mnie nie znałeś.Wcześniej ani razu ze sobą nierozmawialiśmy.Poza tym zawsze najtrudniej jest się odwdzięczyć zapierwszy podarunek oświadczam. Nie byłoby mnie tu, gdybyśmi wówczas nie pomógł.Właściwie dlaczego to zrobiłeś? Słucham? Dobrze wiesz, dlaczego wzdycha Peeta, a ja lekkokręcę obolałą głową. Haymitch wspomniał, że jesteś strasznienieufna. Haymitch? dziwię się. A co on ma do rzeczy? Nic mówi Peeta. Powiedziałaś, że chodzi o Cato-na iThresha, tak? Chyba nie ma co marzyć, że się nawzajem pozabijają?Ta myśl mnie przygnębia. Moim zdaniem w innych okolicznościach polubilibyśmy Thresha.W Dwunastym Dystrykcie pewnie byłby naszym przyjacielem. Wobec tego miejmy nadzieję, że Cato nas wyręczy i go zabije mruczy Peeta ponuro.Wcale nie chcę, aby Cato zabił Thresha.Właściwie wolałabym, żebyjuż nikt nie zginął, ale zwycięzcom nie wolno mówić takich rzeczy naarenie.Staram się, jak mogę, jednak oczy wypełniają mi się łzami.Peeta spogląda na mnie zatroskany.340 Co jest? niepokoi się. Nie wytrzymujesz bólu? Podaję muinną odpowiedz, bo jest równie prawdziwa, alemoże zostać uznana za chwilową oznakę słabości, a nie ostatecznezałamanie. Chcę do domu, Peeta skarżę się jak małe dziecko. Wrócisz do domu, obiecuję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]