[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdjąłem czapkę i rozważyłem zdjęcie kurtki.W kuchni było za ciepło.Jednakżew kieszeni miałem pistolet i obawiałem się, że może wypaść na podłogę lub stuknąćo krzesło, gdy będę wyjmował ręce z rękawów.Nie chciałem niepokoić Angeli wido-kiem broni.Na środku stołu stały trzy wotywne świeczki w małych pucharkach z rubinowegoszkła.Arterie drżącego czerwonego światła czołgały się po wypolerowanej sośnie.Nastole stała też butelka apricot brandy, słabego likieru morelowego.Angela przysunęła mikieliszek i napełniła go do połowy.Swój miała pełny.I nie była to pierwsza kolejka.Zciskała go oburącz, jakby dawałjej ciepło, a gdy pociągnęła łyk, nadal trzymając tak samo kieliszek, jeszcze bardziej niżzwykle przypominała porzuconą nastolatkę.Można by sądzić, że ma trzydzieści pięć lat,prawie o piętnaście mniej niż naprawdę.W tej chwili wyglądała wręcz dziecinnie. Od kiedy byłam małą dziewczynką, zawsze naprawdę chciałam być pielę-gniarką. I jesteś najlepsza powiedziałem szczerze.Oblizała usta i spojrzała w dno kieliszka. Matka miała gościec przewlekły.Posuwał się szybciej niż zwykle.Bardzo szyb-ko.Nie miałam jeszcze sześciu lat, jak nosiła klamry na nogach i używała szczudeł.Niebawem po moich dwunastych urodzinach została przykuta do łóżka.Umarła, kiedymiałam szesnaście lat.Nie potrafiłem na to powiedzieć nic głębokiego ani pocieszającego.Nikt by nie po-trafił.Ocet nie jest tak kwaśny, jak fałszywie zabrzmiałoby każde słowo, bez względu nato, jak szczerze wypowiedziane.Niewątpliwie miała mi coś ważnego do wyznania, ale74potrzebowała czasu, aby zebrać wszystkie słowa w uporządkowane kolumny i skiero-wać ku mnie na drugą stronę blatu.Bo to, co chciała mi powiedzieć, budziło w niej lęk.Był widoczny, dygotał w jej kościach i nadawał woskowy odcień skórze. Lubiłam przynosić mamie różne rzeczy, kiedy sama nie mogła sobie poradzić. Powoli znajdywała drogę ku właściwemu tematowi. Szklankę mrożonej herbaty.Kanapkę.Lekarstwa.Poduszkę na fotel.Cokolwiek.Pózniej to była kaczka.Pod koniecświeże prześcieradła, gdy nie mogła utrzymać moczu.I to też nigdy mi nie przeszka-dzało.Zawsze uśmiechała się do mnie, kiedy coś jej przyniosłam, gładziła mnie po wło-sach swoimi biednymi napuchniętymi rękami.Nie mogłam jej uleczyć ani sprawić, żebyznów biegała czy tańczyła, nie mogłam ulżyć jej w bólu ani w strachu, ale mogłam sięnią opiekować, dbać o jej wygodę, kontrolować jej stan i wykonywanie tych wszystkichczynności było dla mnie ważniejsze.ponad wszystko.Ta apricot brandy była zbyt słodka, by zasługiwać na miano brandy, ale nie tak słod-ka, jak tego oczekiwałem.Prawdę mówiąc, była całkiem mocna.Jednak żadna jej ilośćnie mogła sprawić, żebym zapomniał o swoich rodzicach, a Angela o matce. Zawsze chciałam być pielęgniarką powtórzyła. I przez długi czas ta pracadawała mi satysfakcję.Kiedy traciliśmy pacjenta, była straszna i smutna, ale przeważnieczuliśmy się nagrodzeni. Uniosła oczy znad kieliszka.Te wspomnienia napełniły jedumą. Boże, tak się bałam, kiedy miałeś zapalenie wyrostka.Myślałam, że stracę mo-jego małego Chrisa. Miałem dziewiętnaście lat.Nie byłem już mały. Skarbie, byłam twoją pielęgniarką, od kiedy zostałeś zdiagnozowany jako racz-kujące niemowlę.Dla mnie zawsze pozostaniesz chłopcem.Uśmiechnąłem się. Też cię kocham.Angela.Czasami zapominam, że bezpośredniość, z jaką wyrażam moje najlepsze uczucia,jest niezwykła, że może zaskoczyć ludzi i jak w tym wypadku poruszyć ich głę-biej, niż się spodziewani.Azy zasłoniły jej oczy.Powstrzymując je, przygryzła wargę,a po chwili sięgnęła po kieliszek.Dziewięć lat temu miałem jeden z tych przypadków zapalenia wyrostka, którychsymptomy ujawniają się dopiero w stanie ostrym.Po śniadaniu cierpiałem na lekkąniestrawność.Przed lunchem wymiotowałem, czerwony na twarzy i zlany potem.Bólebrzucha zwinęły mnie jak krewetkę smażoną w dużej ilości tłuszczu.Moje życie było w niebezpieczeństwie z powodu zwłoki koniecznej na nadzwy-czajne przygotowania w Szpitalu Miłosierdzia.Oczywiście chirurgowi nie uśmiechałasię wizja rozcinania mi brzucha i przeprowadzenia operacji w ciemności ani nawetprzy zgaszonym świetle.Lecz moje długotrwałe przebywanie w zasięgu lampy sali ope-racyjnej z pewnością spowodowałoby nie tylko poważne oparzenia skóry niezabez-75pieczonej przed oślepiającym blaskiem, doprowadzając do raka skóry, ale utrudniłobygojenie się rany pooperacyjnej.Przykrycie ciała poniżej cięcia od krocza do stóp było łatwe; owinięto mnie potrójną warstwą bawełnianych prześcieradeł, zabezpie-czonych klamerkami, by się nie osuwały.Dodatkowych prześcieradeł użyto na wyko-nanie namiotu nad moją głową i torsem.Miał nie tylko chronić mnie przed światłem,ale od czasu do czasu pozwolić wsunąć się tam anestezjologowi, który w świetle latarkipunktowej sprawdziłby ciśnienie krwi, temperaturę, i kontrolował, czy elektrody EKGsą na swoim miejscu, na piersi i przegubach, monitorując serce.Standardowa proce-dura wymagała, by żołądek zasłonięte poza wąskim wycinkiem na nagiej skórze w miej-scu operacji, ale w moim przypadku to prostokątne otwarcie zredukowano do możli-wie najwęższej szpary.Z pomocą haków samoutrzymujących się, blokujących zamknię-cie się cięcia, i taśmy przemyślnie zasłaniającej skórę aż do krawędzi nacięcia, ośmie-lono się rozpocząć operację.Moje flaki były gotowe znieść każdą ilość światła, którą le-karze chcieli mi zaaplikować ale zanim dotarto w krytyczne miejsce, wyrostek pękł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]