[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cholera, czemu nie? - zawołał Smith i rozkazał:- Wykonać unik.- Unik wykonany - poinformował sygnalista maszynowni.Smith przeszedł z powrotem na środek kabiny dowodzenia i pociągnął Tulla za sobą.- Możemy właściwie spróbować pierwszego głębokiego zanurzenia - powiedział.- Pod nami jest cholernie dużo wody- zauważył Tull.Popatrzył na sondę.- Około pięciuset metrów.- Cele poza zasięgiem - zameldował oficer przy sonarze.- Gdy wrócimy, będzie na nas czekało sześć okrętów-powiedział Tull.- Zakład?- Dziewięć do pięciu.Smith potrząsnął głową.- Mam pomysł.Zrobimy zrzutkę i każdy powie, ilu ruskich okrętów spodziewa się przy powrocie.Wygrywa ten, kto zgadnie.- Jaka stawka?- Załoga liczy czterdziestu ludzi - powiedzmy po pięć dolarów.Dwieście dolarów to niezła stawka.- A co z admirałem Gromlym, generałem Hassem i ich ludźmi? To by prawie podwoiło stawkę.- Zapytam, czy chcą w tym brać udział.Taki zakład pomoże w tworzeniu prawdziwego zespołu - stwierdził Smith.Tull przytaknął.- Głębokie zanurzenie - powiedział Smith.- Tak jest, panie kapitanie.- Zejść na pięćset metrów - rozkazał Smith.Oficer zerknął na Smitha, zanim odpowiedział.- Schodzę na pięćset metrów.Natychmiast rozległ się znany odgłos otwierania zaworów i wody wpływającej do zbiorników balastowych.- Maszyny, dwie trzecie naprzód - rzucił Smith.Sygnalista przyjął zmianę prędkości okrętu.- Sto sześćdziesiąt metrów - zameldował oficer kierujący zanurzaniem.Tull obserwował ruch strzałki głębokościomierza i co kilka chwil spoglądał na wyświetlacz elektronicznego pomiaru głębokości.Okręt opadał bardzo szybko.Co dwadzieścia metrów oficer komunikował głębokość zanurzenia.Tull przechwycił wzrok Smitha.Nic nie wskazywało na to, by coś podejrzewał.- Czterysta metrów - powiedział oficer; następnie zwrócił się do marynarzy sterujących awaryjnym balastem:- Przygotować się!Ilość i rozmieszczenia balastu na pokładzie C-l była elektronicznie wyliczana i kontrolowana na podstawie głębokości.Gdyby system elektroniczny zawiódł, ludzie sterujący balastem uruchomiliby ręczny system pomocniczy.Na czterystu trzydziestu metrach prędkość opadania okrętu powinna się zmniejszyć; nic się jednak nie zmieniało.- Odpowiedź systemu? - krzyknął Smith.- Normalna - odpowiedział oficer kierujący zanurzaniem.Głębokościomierz pokazał czterysta pięćdziesiąt metrów i nadal opadali.- Uruchomić ręczne sterowanie - warknął Smith.- Maszyny, jedna trzecia naprzód.- Maszyny jedna trzecia naprzód - odpowiedział sygnalista maszynowni.- Ręczny system uruchomiony.Tull widział krople potu na czole Smitha.- Czterysta pięćdziesiąt - zawołał oficer.- Maszyny stop - rozkazał Smith.- Maszyny zatrzymane, panie kapitanie - odpowiedział sygnalista.W kabinie dowodzenia panowała absolutna cisza, jeżeli nie liczyć świstu powietrza wychodzącego ze zbiorników balastowych.- Wyrównać - rozkazał oficer kierujący zanurzaniem.Tull patrzył na głębokościomierz.Okręt osiągnął pięćset metrów i nadal opadał.- Przejście na ręczne sterowanie niemożliwe - zameldował zdławionym głosem oficer kierujący zanurzaniem.Smith podszedł do telefonów.- Awaria w systemie kontroli uszkodzeń automatycznego układu zanurzania.Ręcznego nie można uruchomić.Popatrzył na Tulla.- System kontroli uszkodzeń nie sygnalizuje awarii.- Z pewnością musi być jakaś awaria - odpowiedział Tull.- Jesteśmy poniżej sześciuset i wciąż.- Przygotować się do odrzucenia balastu - podniesionym głosem rozkazał Smith.Zadzwonił następny telefon.Tull odebrał; po chwili, zasłaniając ręką słuchawkę, powiedział:- Oficer wachtowy admirała mówi, że sądził, iż głębokość próbnego zanurzania miała być pięćset metrów.Według odczytu jest sześćset i wciąż rośnie.- Powiedz mu.- Sześćset metrów - zameldował oficer.Smith wziął głęboki oddech i wolno wypuścił powietrze.- Niech pan powie oficerowi admirała, ze mamy problemy.Nagle Gromly wszedł do kabiny dowodzenia.- Co się tu do diabła dzieje?- Siedemset metrów - wołał oficer.Gromly zmarszczył brwi; w chwilę później, gdy zrozumiał co się dzieje, zbladł.- Ręczne sterowanie.Smith potrząsnął głową.- O Boże, pod nami są tysiące metrów wody - wykrzyknął Gromly.- Jeżeli odrzucimy balast, wystrzelimy jak korek i przypuszczalnie zniszczymy zewnętrzną powłokę i.Nagle ustał świst powietrza wychodzącego ze zbiorników balastowych, a zastąpił go warkot pomp.Dało się odczuć lekki ruch w górę.Strzałka głębokościomierza zadrgała, zatrzymała się na sześciuset metrach i zwolna zaczęła poruszać się odwrotnie do ruchu wskazówek zegara.- Włączyć ręczne sterowanie - rozkazał oficer kierujący zanurzaniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]